Dujszebajew dumny z drużyny, ale... czasu na świętowanie nie będzie. "Wypijemy tylko dwa piwka"
Po zaciętym meczu zawodnicy PGE VIVE Kielce pokonali w finale Pucharu Polski Azoty Puławy i tym samym sięgnęli po piętnasty w historii Puchar Polski. - To już mój piąty puchar. Graliśmy pięć razy w finale i pięć razy wygraliśmy. Dziękuję chłopakom. To ich zasługa - nie kryje radości Talant Dujszebajew, trener kieleckiego zespołu.
- Droga do każdego pucharu jest bardzo trudna. Szczególnie trudno było nam się zebrać po tym, jak odpadliśmy z Ligi Mistrzów. Bolało, ale teraz jestem zadowolony, że chłopaki mogą cieszyć się z wygrania pucharu! - mówi szkoleniowiec PGE VIVE.
REKLAMA
- Po meczu mogę być szczęśliwym z sześćdziesięciu minut gry. Muszę jednak powiedzieć, że nie byłem zadowolony z koncentracji podczas pierwszej części gry. Popełniliśmy za dużo błędów w obronie. Nie możemy schodzić do szatni przy stanie 18:20. Jak możemy tracić aż dwadzieścia bramek w pierwszej połowie? Gdyby rezultat wynosiłby 13:15, to miałbym mniej pretensji - stanowczo stwierdza Dujszebajew.
Po przerwie na boisku zobaczyliśmy zupełnie inną drużynę. Kielczanie stracili tylko dziewięć bramek i odwrócili losy meczu, wygrywając 29:35. - Dziewięć bramek straconych w drugiej połowie to super wynik. Trzeba jednak podkreślić, że Puławy zagrały świetny mecz w ataku, wychodziło im wszystko. Panić zdobył ze dwie, trzy bramki naprawdę najwyższej klasy. Oczywiście - my zawsze musimy wygrywać. Jestem dumny z chłopaków, że wytrzymali tę presję - chwali swoich podopiecznych.
- Nie ma czasu na imprezowanie. W autokarze wypijemy ze dwa piwka, jutro mamy trening, we wtorek kolejny, a w środę mamy bardzo ważny mecz. Żeby myśleć spokojnie o Lidze Mistrzów w przyszłym roku, teraz musimy być mistrzami Polski. Słowa uznania należą się też kibicom. Co roku są z nami w najtrudniejszych momentach i co roku sukcesy świętujemy razem. Z takimi kibicami można iść na wojnę! - kończy szkoleniowiec kieleckiego zespołu.
fot: Anna Benicewicz-Miazga
Wasze komentarze