W życiu się nie rozpłaczemy! Dopóki mamy wszystko w naszych rękach…
Pełen motywacji na konferencji prasowej przed rewanżem z PSG był trener PGE VIVE Kielce, Tałant Dujszebajew. Mistrzowie Polski muszą odrobić aż sześć bramek straty, aby wywalczyć awans do Final Four Ligi Mistrzów. - Przegraliśmy mecz, ale nie zostaliśmy wyeliminowani. Dopóki mamy wszystko w naszych rękach, to będziemy walczyli. Jesteśmy pewni, że umiemy to robić – podkreśla szkoleniowiec.
I przywołuje nieprawdopodobne wydarzenia z 2016 roku, kiedy to kielczanie wygrali Champions League mimo fatalnego już w pewnym momencie położenia w starciu z Veszprem. - To , co dwa lata temu działo się do 47. minuty, a jak się skończyło, pokazuje, że w życiu zawsze trzeba wierzyć do końca – mówi trener żółto-biało-niebieskich.
REKLAMA
49-latek zdaje sobie sprawę z potęgi paryżan. - Oczywiście, naprzeciw nas stoi bardzo mocny, obecnie prawdopodobnie najmocniejszy zespół świata. Będzie więc ciężko, ale w życiu się nie rozpłaczemy i nie zaczekamy, co oni z nami zrobią – kwituje Dujszebajew.
I kontynuuje: - Zagramy o zwycięstwo i oby ono było sześcioma albo siedmioma bramkami. W takich sytuacjach można płakać, narzekać na dobrą grę przeciwników i niewykorzystane szanse. My tego jednak nie robimy. Jesteśmy po analizie i wierzymy w siebie.
Czy zespół szkoleniowca kielczan poradził sobie kiedyś z odrobieniem podobnej straty? - Takiej chyba nie. W życiu jest jednak wszystko możliwe – ucina trener.
Póki co losy kielecko-paryskiej potyczki determinuje pierwsza połowa rozegrana w Hali Legionów. - Oczywiście bardzo ciężko grać w takich sytuacjach, jak nie wykorzystujemy wielu czystych sytuacji, ich bramkarz ma chyba trzynaście obron, a my dodatkowo trafiamy w słupek. W pierwszej połowie nie wychodziło nam nic – opisuje Dujszebajew.
- Nie chcę winić bramkarzy. Kiedy popełniamy w ataku takie błędy, że uruchamiają wiele kontr, to nie ma szans – dodaje szkoleniowiec kielczan.
I dostrzega dobre strony. - W 10-12 minut z trzynastu bramek zeszliśmy do pięciu. Musimy patrzeć na te pozytywy jadąc do Paryża – mówi.
PGE VIVE może mieć we Francji problem z obsadą prawego rozegrania. Do końca sezonu najprawdopodobniej nie zagra już Krzysztof Lijewski, a jak wygląda sytuacja Alexa Dujshebaeva? - W środę pobiegał, a w nocy dobrze spał. To znaczy, że jest lepiej. Teraz wejdzie już w kontakt i wszystko idzie w dobrym kierunku – opisuje trener.
- Ale to, czy on zagra czy nie, to nie stanowi żadnego powodu, żeby płakać – podkreśla szkoleniowiec.
Jedną z opcji na załatanie luki kadrowej jest występ Michała Jureckiego na prawym rozegraniu. - Może zagrać tam „Dzidzia”, Blaż Janc czy Uros Zorman. Tylko ci, którzy chcą usiąść, płakać i mówić, że już jesteśmy wyeliminowani, będą szukali alibi. My po prostu walczymy – kończy Dujszebajew.
Początek meczu Paris Saint-Germain Handball – PGE VIVE Kielce w sobotę, 28 kwietnia o godzinie 17:30.
fot. Anna Benicewicz-Miazga