Ogromne straty z pierwszej połowy odrobione tylko w połowie. PGE VIVE gorsze od PSG w Hali Legionów
Fatalne kilkanaście minut PGE VIVE Kielce w pierwszej połowie zaważyło na wyniku pierwszego meczu z Paris Saint-Germain Handball. Gospodarze przegrali z Francuzami 28:34 (10:22) i kwestia ich awansu do Final Four Ligi Mistrzów jest przed rewanżem nad Sekwaną bardzo mocno wątpliwa. Tym samym kielczanie ulegli paryżanom już po raz trzeci w obecnym sezonie, choć bardzo starali się odrobić straty odniesione przed przerwą.
Spotkanie było wyrównane praktycznie tylko przez pierwsze 10 minut. Wówczas obie drużyny walczyły w myśl zasady oko za oko, ząb za ząb, regularnie odpowiadając sobie na trafienia. Potem sytuacja kielczan mocno się skomplikowała.
REKLAMA
Podopieczni Tałanta Dujszebajewa zaczęli wyglądać bardzo słabo w ataku. Ich akcje raz po raz z łatwością przerywali paryżanie, wyprowadzając dzięki temu niezliczoną ilość kontr. W przeciągu 10 minut rzucili aż 10 bramek, a brylował m.in. Mikkel Hansen. Duńczyk znakomicie dyrygował grą zespołu znad Sekwany. Odpowiadać starał się Alex Dujshebaev, ale synowi szkoleniowca gospodarzy było ciężko nawet pomimo ochoczego brania ciężaru gry na swe barki.
Pod koniec pierwszej połowie w bramce PGE VIVE pojawił się Filip Ivić. Chorwat zanotował kilka skutecznych interwencji, ale nie zdało się to na zbyt wiele przy niezbyt dobrze dysponowanych kolegach z fazy ofensywnej. Na przerwę drużyny udały się przy aż 12-bramkowym prowadzeniu paryżan.
Pierwsze 10 minut drugiej części gry rozpoczęło się analogicznie do wydarzeń z początku spotkania. Znowu był to wyrównany fragment gry, ale żółto-biało-niebieskim na niewiele się to zdawało, gdyż utrzymywała się wysoka przewaga gości. Potem w grze gospodarzy coś drgnęło.
Mistrzom Polski zaczęło udawać się wyprowadzanie kontrataków, a dodatkowo PSG zaczęło być dość nieskuteczne pod bramką Sławomira Szmala. Na kwadrans przed końcem gry, po golu Marko Mamicia przewaga Francuzów stopniała do zaledwie 5 bramek, co stanowiło najlepszą sytuację kielczan w próbie pościgu za dobrym wynikiem.
Niestety, potem znów było już tylko gorzej. Gospodarze złapali kilka dwuminutowych kar, a z boiska za czerwoną kartkę wyleciał Mateusz Kus. Przyjezdni opanowali sytuację i powrócili na spokojne, 8-bramkowe prowadzenie. Ostatecznie wygrali jednak mniejszą różnicą, bo 34:28.
Rewanż za tydzień, w sobotę, 28 kwietnia w Paryżu.
PGE VIVE Kielce – Paris Saint-Germain Handball 28:34 (10:22)
Wasze komentarze