"Nadmorski dwupak" przy Ściegiennego nie po raz pierwszy. Tym razem na wesoło…
Los skojarzył Koronę Kielce z dwiema nadmorskimi ekipami w przeciągu kilku dni. Po pokonaniu Lechii Gdańsk i zapewnieniu sobie awansu do grupy mistrzowskiej, teraz Żółto-czerwoni powalczą z Arką Gdynia o spełnienie marzeń i bilet na finał Pucharu Polski na PGE Narodowym. To drugi raz w przeciągu ostatnich lat, kiedy o kształcie sezonu kieleckiego zespołu decydującą pojedynki z gośćmi znad Bałtyku. W 2011 roku było jednak przeciwnie niż teraz – wszystko miało ciemne barwy…
Końca dobiegał sezon 2010/2011, który z powodu katastrofy samolotu prezydenckiego pod Smoleńskiem finiszował przy bardzo napiętym terminarzu. Kilka kolejek musiało bowiem zostać przeniesionych na innych termin, przez co trzeba było je odrabiać w terminach środka tygodnia.
REKLAMA
Korona Kielce pod wodzą Marcina Sasala, po znakomitej rundzie jesiennej straciła dobrą dyspozycję na wiosnę i wpadła w potężny kryzys. Żółto-czerwoni osuwali się w tabeli coraz bardziej, a na kilka spotkań przed końcem sezonu poważnie zaczęło im grozić widmo spadku.
Podsumowaniem coraz gorszej formy kielczan było starcie z Lechią Gdańsk. Jeszcze po ponad godzinie gry gospodarze prowadzili przy Ściegiennego 2:0 po golach Vlastimira Jovanovicia i Andrzeja Niedzielana. To, co się stało jednak potem, stanowi fatalne wspomnienie dla każdego sympatyka klubu: w nieco ponad 20 minut gdańszczanie zdobyli 3 bramki i wywieźli z Kielc komplet punktów, dobijając tym samym ekipę Marcina Sasala.
Władze klubu nie czekały długo i podziękowały szkoleniowcowi za współpracę, a misji utrzymania Korony w Ekstraklasie podjął się doświadczony Włodzimierz Gąsior. I wtedy również, tak jak i teraz, raptem kilka dni po potyczce z Lechią nadeszło wyzwanie w postaci pojedynku z Arką.
Szkoleniowiec podjął kilka decyzji personalnych, wystawiając m.in. w wyjściowym składzie Grzegorza Szamotulskiego kosztem Zbigniewa Małkowskiego. Tę bardzo ważną potyczkę Żółto-czerwonym udało się wygrać 1:0 po golu Pawła Sobolewskiego, który dośrodkowywał z rzutu wolnego, ale posłał futbolówkę w taki sposób, że trafił do siatki.
Jakże inna atmosfera była wokół Korony przy okazji poprzedniego „dwupaku” z nadmorskimi rywalami. Wtedy kielczanie walczyli z duszą na ramieniu o utrzymanie, a spirala fatalnych wyników doprowadziła do zwolnienia trenera. Teraz zapewnili sobie awans do grupy mistrzowskiej na kolejkę przed końcem rundy zasadniczej i z czystą głową mogą powalczyć o spełnienie marzeń i awans do finału Pucharu Polski.
Początek meczu Korona – Arka już o godzinie 18:00 na Kolporter Arenie.
fot. Paula Duda
Wasze komentarze