Nie da się mieć więcej okazji. Przeciwnicy stoją w jedenastu na własnej połowie
Korona Kielce przyzwyczaiła, że to ona posiada w swoich meczach inicjatywę i stara się być stroną przeważającą. Nie inaczej powinno być w środowym meczu Pucharu Polski z Arką Gdynia, ale… - Przeciwnicy do nas przyjeżdżają i stoją w jedenastu na własnej połowie. Wtedy bardzo ciężko jest strzelić bramkę. Uważamy, że Arka zacznie z nami defensywie. Będzie trudno o gole, nie znajdziemy dużo miejsca. Przed nami ciężkie spotkanie – mówi trener Gino Lettieri.
I jednocześnie podkreśla: - Cały czas gramy bardzo ofensywną piłkę. Nie da się chyba mieć więcej okazji.
REKLAMA
Przed starciem z gdynianami, do dyspozycji Włocha są wszyscy oprócz zawieszonego za żółte kartki Djibrila Diawa. – Każdy jest zdrowy – odpiera szkoleniowiec.
Czy dojdzie zatem do zmian w wyjściowej jedenastce? - To dla was mogą być zaskoczenia, ale dla nas tak to nie wygląda. My patrzymy na przeciwnika, na taktykę. Z tego powodu może dojść do pewnych zmian – wyjaśnia Lettieri.
Półfinał Pucharu Polski to dla kielczan bardzo ważny moment sezonu, ale – zdaniem ich trenera – wcale nie najbardziej istotny. - Najważniejszy mecz był w sobotę i na całe szczęście go wygraliśmy. Gdyby tak nie było, to widzieliśmy inne wyniki – balibyśmy się przed sobotą – przedstawia włoski szkoleniowiec.
I kontynuuje: - Mimo wszystko puchar to bardzo długa droga. Puchar Polski jest jeszcze daleko – trzeba pokonać Arkę i wygrać finał. Dlatego sądzę, że z Lechią było prościej.
- To wszystko, co będzie teraz, to na plus dla tego klubu – nie ma wątpliwości trener kieleckiej eipy.
Korona zaszła zarówno w pucharze jak i w lidze wysoko, mimo iż latem wiele opinii wieszczyło jej spadek. - Przed sezonem wszyscy nas skreślali, byliśmy najgorsi w tej lidze. Cieszymy się, że z tego wyszliśmy i teraz wygląda to w ten sposób – mówi Lettieri.
Przed jego zespołem wciąż mnóstwo wyzwań. - Cieszymy się, że możemy zaprezentować naszym kibicom jeszcze ciekawe mecze. Czekają nas spotkania chociażby z Legią, Lechem czy Górnikiem – kwituje Włoch.
Teraz jednak liczy się starcie w Pucharze Polski. Żółto-czerwoni muszą postarać się na Kolporter Arenie o jak najlepszy wynik, by za dwa tygodnie nie jechać do Gdyni z duszą na ramieniu. – Rewanż na wyjeździe to dla nas żaden problem. Mamy raczej szczęście, że możemy zagrać najpierw u siebie – kończy jednak trener Korony.
Wasze komentarze