Batalię o finał na Narodowym czas zacząć. Dwa mecze, które dzielą od spełnienia marzeń
Zmagania Pucharu Polski wkraczają w decydującą fazę. Droga do finału na PGE Narodowym jest już coraz krótsza – dla czterech pozostałych na placu boju drużyn to zaledwie dwa mecze, które dzielą ich od upragnionego finału. W pierwszym półfinałowym starciu Korona zagra w Kielcach na własnym obiekcie z Arką Gdynia. Ten mecz może przybliżyć jedną z ekip do wielkiego finału.
A tam, na zwycięzcę dwumeczu będzie czekał wygrany pary Górnik Zabrze – Legia Warszawa. Bilety na pierwszy mecz, rozgrywany we wtorek w Zabrzu, zostały już wyprzedane. Wejściówki na środowy mecz żółto-czerwonych z Arką w dalszym ciągu są dostępne. A wydaje się, że chyba nikogo na to spotkanie nie trzeba dodatkowo zachęcać i motywować.
REKLAMA
- Liczę, że kibice zjawią się licznie, pomimo, że to środek tygodnia. Nieczęsto zdarza się, że gramy w pucharze o takie cele, a tym bardziej u siebie, gdzie wyjątkowo potrzebujemy ich wsparcia. Zapraszam wszystkich na stadion. My z naszej strony zrobimy wszystko, aby wygrać to spotkanie, a potem zagrać w maju w finale na Narodowym – zapowiada przed meczem Jakub Żubrowski, pomocnik kieleckiego zespołu.
Korona z Arką mierzyła się w tym sezonie już dwukrotnie w lidze. W pierwszym meczu w Gdyni padł bezbramkowy remis, natomiast w Kielcach lepsi byli gdynianie, którzy wygrali 3:0. Środowa potyczka będzie zatem okazją do rewanżu za ten mecz, który zupełnie Żółto-czerwonym nie wyszedł.
W nowym roku “Arkowcy” radzą sobie jednak ze zmiennym szczęściem. Na osiem dotychczas rozegranych spotkań odnieśli tylko dwa zwycięstwa, trzykrotnie remisowali (co ciekawe – wszystkie trzy mecze bezbramkowo), ale zanotowali także trzy porażki. Do meczu z Koroną obrońcy pucharu przystępują jednak bardzo zmotywani. O dobre humory nie trudno – w sobotę Arka pokonała przed własną publicznością mistrza Polski, Legię Warszawa 1:0, będąc drużyną dużo lepszą. Doskonałym potwierdzeniem są statystyki - “Wojskowi” przez cały mecz nie oddali ani jednego celnego strzału. Trener Leszek Ojrzyński studzi jednak emocje – Druga połowa tego spotkania nie była już tak dobra, jak pierwsza. Musimy grać jeszcze lepiej i będziemy pracować, aby to poprawić.
W trwających rozgrywkach Pucharu Polski Arka mierzyła się już ze Śląskiem Wrocław, Podbeskidziem Bielsko-Biała oraz Chrobrym Głogów. Z dwoma pierwszymi rywalami gdynianie rozprawili się jednak dopiero po dogrywce, a z pierwszoligowcem wygrali w dwumeczu 3:1. Teraz motywują się na mecz z kielczanami: - Nie mam wątpliwości, że zarówno Korona, jak i my będziemy odpowiednio zmotywowani. Gra będzie się toczyć o dużą stawkę, o finał Pucharu Polski. Byliśmy tam w zeszłym roku i myślę, że każdy oddałby bardzo dużo, aby powtórzyć to i w tym roku – przekonuje Mateusz Szwoch, pomocnik gdynian.
Korona awans do pierwszej “ósemki” ekstraklasy ma już zapewniony i może w pełni skupić się na rozgrywkach pucharowych. Co innego Arka – gdynianie w dalszym ciągu walczą o grupę mistrzowską ekstraklasy. To ważny dla nich tydzień – zaledwie trzy dni po meczu pucharowym zmierzą się w lidze w derbowym meczu z Lechią Gdańsk, który może przesądzić o tym, w której grupie będą mierzyć się w decydującej fazie sezonu.
A kielczanie? Oni na świętowanie utrzymania nie mają jednak czasu. Od razu po zakończeniu sobotniej potyczki z Lechią Gdańsk żółto-czerwoni rozpoczęli przygotowania do meczu pucharowego. Trener Gino Lettieri szybko ostudził emocje w szatni żółto-czerwonych, co zarejestrowała kamera klubowej telewizji: - Dzisiaj osiągnęliśmy jeden cel, ale wszyscy wiecie, że w środę jest dla nas bardzo ważny dzień. Naszym celem jest finał w Warszawie – mówił na gorąco po meczu z Lechią.
W półfinałowym starciu w ekipie Arki na pewno nie zagrają ostatnio rezerwowi: Tadeusz Socha i Michał Żebrakowski oraz powracający po kontuzji Marcus Vinicius. Wszyscy muszą odcierpieć karę za dwie żółte karki, jakie otrzymali w poprzednich meczach Pucharu Polski.
Pod znakiem zapytania stoi również występ Frederika Helstrupa. Środkowy obrońca Arki w meczu z Legią boisko opuścił przed czasem z powodu kontuzji. - Zobaczymy, jak będzie wyglądała jego sytuacja. Będzie miał prześwietlenie, po którym dowiemy się więcej na temat stanu jego zdrowia. Oby było dobrze – mówi trener Arki – Mam nadzieję, że ta przerwa nie będzie zbyt długa. To jeden z naszych najtwardszych zawodników – podkreśla.
Kto będzie faworytem? Odpowiedź nie jest jednoznaczna. Za Koroną niewątpliwie przemawia atut własnego boiska, jednak Arka to obrońca tytułu, który zrobi wszystko, aby powtórzyć sukces sprzed roku. Jedno jest pewne – emocji na pewno nie zabraknie.
Początek rywalizacji Korony Kielce z Arką Gdynia w środę o godz. 18 na Kolporter Arenie.
fot: Maciej Urban
Wasze komentarze
STAĆ WAS NA TO !!!
Wystarczy tylko zagrać pełne 95 min ,tak jak w pierwszej połowie z Lechią .
Do tego doskakiwanie i brutalna fizyczna walka.
Do tego ciężko im strzelić, solidna obrona, tylko 28 bramek straconych, tylko Lech ma mniej.
I szybkość gry, błyskawicznie wychodzą z kontrami, gra bez piłki, uwalniają się od krycia i dają alternatywę do rozegrania.
Oj będzie ciężko, zwłaszcza źe Korona w drugich połówkach siada kondycyjnie, gra wolno, i obrona jest elektryczna, popełnia masę kiksów i taki Siemaszko tylko czeka na takie przypadkowe piłki.