W męczarniach Korona wygrała z Lechią! I zagwarantowała sobie miejsce w czołowej ósemce ekstraklasy!
Prawdziwą huśtawkę nastrojów przeżyli w Wielką Sobotę kibice zgromadzeni tego dnia na Kolporter Arenie. Korona rozpoczęła mecz z Lechią wręcz idealnie – od początku wypracowała sobie przewagę, a jej potwierdzeniem była strzelona bramka przez Gorana Cvijanovicia. Potem jednak zaczęło się to co najgorsze. Słowniec zmarnował rzut karny (a nawet dwa, bo sędzia nakazał jego powtórzenie), a na drugą połowę kielczanie zostali jakby w szatni… Lechia była groźna, atakowała, ale po końcowym gwizdku to kielczanie mogli cieszyć się ze zwycięstwa. To już pewne! Żółto-czerwoni wywalczyli awans do grupy mistrzowskiej ekstraklasy i kolejny sezon spędzą w najwyższej klasie rozgrywkowej!
Trzech zmian w wyjściowej jedenastce dokonał trener Gino Lettieri. Od pierwszej minuty na boisku pojawili się Michał Gardawski oraz Marcin Cebula, a także nieobecny w ostatnim meczu z powodu urazu Oliver Petrak. Na ławce usiedli natomiast powracający po kontuzjach Jacek Kiełb oraz – pierwszy raz w tym roku - Elia Soriano.
REKLAMA
Spotkanie od pierwszych minut toczyło się w szybkim, dynamicznym tempie. Z obu stron nie brakowało walki, ale gra toczyła się głównie w środku pola. Lepsze wrażenie sprawiała jednak Korona – żółto-czerwoni byli szybsi, lepiej operowali piłką i już od pierwszych minut starali się szukać podaniami napastnika, Kaczarawy.
Pierwszy kwadrans nie przyniósł emocji w postaci strzałów. To zmieniło się jednak w 17. minucie, kiedy kapitalną akcję przeprowadziła Korona. Fantastycznie z piłką zabrał się Cebula, minął trzech rywali i płasko dośrodkował wzdłuż bramki na piąty metr, a całą akcję celnym strzałem z najbliższej odległości zakończył Goran Cvijanović. To było ósme trafienie Słoweńca w tym sezonie ekstraklasy. Korona wyszła na prowadzenie.
Od razu po strzelonej bramce kielczanie ruszyli do kolejnych ataków. Przez dobre kilka minut żółto-czerwoni w ogóle nie schodzili z połowy gdańszczan, ale byli skutecznie powstrzymywani przez lechistów. Nienagannie spisywała się także defensywa Korony, która w ogóle nie dopuszczała biało-zielonych pod swoje pole karne.
A kielczanie dalej grali swoje. Prawdziwych emocji dostarczyła 30. minuta meczu. Długie dośrodkowanie dotarło do Rymaniaka, a ten bez wahania zdecydował na strzał. Piłka trafiła jednak w rękę Flavio Paixao, a sędzia w 30. minucie spotkania wskazał na “wapno”. To nie była jednak jednoznaczna sytuacja – arbiter konsultował się z VAR-em, ale podtrzymał decyzję o “jedenastce”. Do ustawionej na jedenastym metrze podszedł Cvijanović, jednak jego intencje wyczuł Kuciak i wybronił rzut karny. To nie był jednak koniec emocji – sędzia nakazał powtórzenie “jedenastki”, ponieważ dopatrzył się przewinienia lechistów, którzy za szybko wbiegli w pole karne. Po raz drugi do jedenastki poszedł Słoweniec, ale… i tym razem się pomylił. Strzelec pierwszej bramki dla Korony uderzył równie mocno, co niecelnie. Piłka poszybowała wysoko nad bramką, a wynik spotkania nie uległ zmianie.
Zmarnowana jedenastka nie podziałała negatywnie na Koroniarzy, którzy bardzo zdominowali gości. Swoich sił próbowali strzałami z dystansu Gardawski oraz Żubrowski, ale za każdym razem skórę gdańszczanom ratował świetnie dysponowany Kuciak. Jedną z nielicznych akcji Lechia przeprowadziła dopiero w 43. minucie meczu. Pierwszy strzał lechistów oddał Mladenović, ale główkował bardzo niecelnie.
Po przerwie do gry wróciła Lechia. Gdańszczanie, którzy praktycznie nie istnieli w pierwszej odsłonie meczu, w drugiej części spotkania byli dużo bardziej agresywni, ruchliwi. To mogło zemścić się w 58. minucie, kiedy goście stworzyli sobie pierwszą, stuprocentową okazję do zdobycia gola. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego główkował Vitoria, jednak źle trafił piłkę, która przeleciała wysoko nad poprzeczką bramki.
Z minuty na minutę gdańszczanie wypracowywali coraz większą przewagę. Dużo operowali piłką, a największe zagrożenie stwarzali bocznymi sektorami boiska, gdzie szczególnie aktywny był wprowadzony po przerwie Sławomir Peszko.
Kielczanie po raz pierwszy w drugiej połowie zaatakowali dopiero w 65. minucie. Rzut wolny wywalczył Marcin Cebula, jednak stały fragment gry nie przyniósł kielczanom korzyści. Po chwili trener Gino Lettieri wprowadził na murawę Jacka Kiełba. A ten – już w pierwszym swoim kontakcie z piłką – mógł podwyższyć prowadzenie i dać kielczanom chwilę na oddech. Jego strzał minimalnie minął jednak prawy słupek bramki Lechii.
Lechia coraz częściej gościła pod polem karnym Koroniarzy. Kolejne ataki gości robiły coraz większe zamieszanie w szeregach kielczan. Defensorzy żółto-czerwonych byli bezradni wobec aktywnych piłkarzy Lechii. Najgroźniejszą sytuację w 82. minucie meczu zmarnował Flavio Paixao, który zdecydował się lobować wysuniętego Alomerovicia, jednak uderzył niecelnie.
Lechia za wszelką cenę dążyła do wyrównania, angażując w akcje ofensywne praktycznie wszystkie siły. To dawało kielczanom szanse na kontrataki. Najpierw mocny strzał z dystansu oddał Żubrowski, jednak po raz kolejny świetnie interweniował Kuciak. W 89. minucie jeszcze jedną akcję przeprowadził rezerwowy Janjić. Zawodnik Korony wybiegł sam na sam z golkiperem gości, jednak zmarnował sytuację – uderzył lekko, wprost w interweniującego Kuciaka.
Lechia grała do końca. W doliczonym czasie gry w polu karnym Korony pojawił się nawet golkiper, który bez dwóch zdań był dziś jednym z najlepszych zawodników na boisku. Gdańszczanie nie przełamali jednak obrony kielczan, która zachowała czyste konto. Mimo słabszej postawy po przerwie kielczanie dociągnęli jednobramkowe prowadzenie do końca meczu i tym samym zagwarantowali sobie awans do grupy mistrzowskiej ekstraklasy. To już pewne! Korona utrzymała się w lidze!
Kolejny mecz Korona rozegra już w najbliższą środę, kiedy na Kolporter Arenie zmierzy się w pierwszym półfinałowym spotkaniu Pucharu Polski z Arką Gdynia (początek o godz. 18). Kolejny ligowy mecz już za tydzień – w sobotę o godz. 18 kielczanie zagrają we Wrocławiu ze Śląskiem.
Korona Kielce - Lechia Gdańsk 1:0 (1:0)
Bramka: Cvijanović (18’)
Korona: Alomerović - Rymaniak, Dejmek, Kovacević, Kallaste – Cebula (67’ Kiełb), Żubrowski, Petrak, Cvijanović (75’ Janjić) , Gardawski (56’ Kosakiewicz)- Kaczarawa
Lechia: Kuciak - Vitoria, Nalepa, Nunes, Wawrzyniak - Łukasik, Borysiuk (74. Sławczew), Lipski, Mladenović (46’ Peszko), Paixao F. - Kuświk (55’ Haraslin)
Żółte kartki: Dejmek, Kallaste, Kiełb - Kuciak, Paixao, Łukasik
Widzów: 7788
fot. Press Focus
Wasze komentarze
6-0 w bramkach
Czemu ci kibice go tak wielbią?
Przecież to słaby grajek
Super mecz
Wesoluch Świąt dla wszystkich Sympatyków tego klubu
Niech żyje Nam!!!
KORONA MKS
przygotowanie
Brawo panowie! ! .
Gratulacje dla sztabu trenerskiego i piłkarzy, ale także dla właścicieli.
A luker vel juriusz pewnie jaja święci,.
Mimo wszystko życzę Mu opamiętania.
A wszystkim zdrowych i spokojnych Świąt Wielkiej Nocy.
Teraz skupić się na pycharze polski a pozniej powalczyc o jak najwiecej punktów
To tym razem TOAST! nie na rozgrzewkę tylko za I ósemkę!!!
P.S.
Do UK!
Nie rozumiem protestu!
Macie w parlamencie PIS! I zamiast LOBBOWAĆ!!! za zmianą przepisów odnośnie RAC robicie jakieś podchody jak gówniażeria!!!
PZPN ma związane ręce USTAWĄ którą PIS może zmienić w ciągu JEDNEJ NOCY, a Adrian ją podpisze TAK SZYBKO jak ustawy o TK!
Wykorzystują Was politycy jak dziecko pampersa a WY się nie potraficie im postawić! Niech się przeor J.G za Wami wstawi ONE się Kościoła boją!
Ruszcie DUPY Ruszcie łbami!!!
W przyszłym sezonie Korona I liga.
Nastepny mecz ze Śląskiem nie odpuszczamy