Thriller w Kielcach! Co za mecz! Korona remisuje z Górnikiem, choć prowadziła już dwiema bramkami!
Niesamowite spotkanie na Kolporter Arenie w sobotni wieczór oglądali kieleccy kibice. Korona Kielce z Górnikiem Zabrze prowadziła już dwiema bramkami, ale później czerwoną kartkę obejrzał Jakub Żubrowski, gola samobójczego zanotował Ken Kallaste i wszystko się popsuło... Ostatecznie mecz zakończył się remisem 2:2 i żółto-czerwoni na koniec mogli się cieszyć, że ten chociaż jeden punkt został na stadionie przy ulicy Ściegiennego.
Zaskoczył Gino Lettieri, wystawiając dzisiaj podstawową jedenastkę. Znalazło się w niej czterech... środkowych pomocników, żadnego nominalnego skrzydłowego. Do rozpoczęcia meczu kibice zastanawiali się, jak poukłada te klocki na murawie włoski trener. Okazało się, że zdecydował się na grę trzema środkowymi obrońcami, dwoma wahadłowymi, przed nimi pomocnikami i Niką Kaczarawą na szpicy.
REKLAMA
Pojedynek zaczął się w sposób wyjątkowy dla Korony. Daleka piłka do Kaczarawy, ten mijał Suareza, ale padł podcinany na murawę. Arbiter nie miał wątpliwości – wskazał na „wapno”, a jedenastkę na gola pewnie zamienił Goran Cvijanović.
Niestety, potem był już tylko gorzej... Górnik miał przewagę, dominował i atakował. Kielczanie nie potrafili skonstruować ciekawego ataku, wyraźnie nie potrafili odnaleźć się w tym eksperymentalnym zestawieniu.
W dodatku szybko stracili gola. Już w 13. minucie po podaniu Rafała Wolsztyńskiego, z lewej nogi huknął Igor Angulo, a piłka najpierw odbiła się od słupka, po czym wpadła do siatki. Na szczęście dla gospodarzy, asystujący zawodnik był na pozycji spalonej, a arbiter – po konsultacjach z wozem VAR – zmienił decyzję i nie uznał bramki.
Potem Górnik próbował jeszcze kilka razy - z akcji, ale też ze stałych fragmentów gry. Uderzali m.in. Rafał Kurzawa, Szymon Matuszek czy Mateusz Wieteska, ale albo strzelali niecelnie, albo dobrze między słupkami spisywał się Zlatan Alomerović. Zabrzanie nie stworzyli sobie żadnej stuprocentowej okazji, ale byli zespołem zdecydowanie lepszym.
Co zrobiła przez ten czas Korona? Niestety, wiele dobrego nie możemy napisać. Najgroźniejszą okazję żółto-czerwoni stworzyli wtedy, gdy po strzale Cvijanovicia piłka odbiła się od klatki piersiowej Kaczarawy, po czym trafiła w poprzeczkę, ale Gruzin w tej sytuacji był na pozycji spalonej. To wiele wyjaśnia.
Niemniej to kielczanie do przerwy prowadzili jednym golem. Lettieri nie chciał grać w sobotę skrzydłowymi, ale szybko zmienił zdanie. Z początkiem drugiej połowy na murawie – swoją drogą, przygotowanej kapitalnie do spotkania – pojawili się Jacek Kiełb i Michal Gardawski. I od razu gra Korony w ataku zaczęła wyglądać lepiej.
Jednak to górnicy wciąż przeważali na boisku. I stwarzali doskonała okazje. W 54. Minucie najwyższym kunsztem popisał się Alomerović, który w kapitalny sposób wybronił strzał Angulo po sytuacji sam na sam. Po chwili z rzutu rożnego dośrodkował Kurzawę, strzał Matuszka z linii bramkowej głową wybił Kiełb, a futbolówka po dobitce Michała Koja z trzech metrów przeleciała nad poprzeczką.
Niewykorzystane sytuacje lubią się mścić. Już w 63. minucie było 2:0 dla Korony. Kielczanie wyprowadzili świetną kontrę, w rolach głównych wystąpili Kaczarawa z Mateuszem Możdżeniem. Ten pierwszy znalazł się tuż przed bramkarzem Górnika – Tomasz Loska obronił jego uderzenie, ale tak niefortunnie, że piłka znalazła się ponownie pod nogami Gruzina. Za drugim razem snajper Korony nie miał żadnych problemów z umieszczeniem piłki w siatce.
Niestety, chwilę później Korona otrzymała potężny cios. Drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę obejrzał Jakub Żubrowski i gospodarze musieli grać w osłabieniu. Było to o tyle bolesne, że oba kartoniki pomocnik złocisto-krwistych obejrzał w odstępie raptem ośmiu minut...
Jakby tego było mało, w 69. minucie kontaktowego gola zdobył Górnik. A raczej uczynił to... Ken Kallaste. Estończyk po dośrodkowaniu odbił piłkę głową tak niefortunnie, że ta wpadła do siatki tuż przy lewym słupku. Alomerović próbował wybić tę futbolówkę, ale nie dał rady.
REKLAMA
Po pięciu minutach był już remis. Fantastycznym dośrodkowaniem popisał się Koj, na krótki słupek fantastycznie nadbiegł Wieteska, który po uderzeniu głową umieścił piłkę w bramce tuż obok golkipera kieleckiej drużyny.
Do końca spotkania Górnik atakował, próbował zaskoczyć gospodarzy raz jeszcze, ale poprzez umiejętną grę - często na czas - żółto-czerwonie nie pozwolili rywalom zdobyć trzeciego gola. Tym samym jeden punkt został na stadionie przy ulicy Ściegiennego i wraz z końcowym gwizdkiem gospodarze mogli odetchnąć.
Teraz ekstraklasę czeka dwutygodniowa przerwa w rozgrywkach, spowodowana meczami reprezentacji narodowych. Następne spotkanie Korona rozegra w sobotę, 31 marca, gdy na Kolporter Arenie zmierzy się z Lechią Gdańsk (początek o godz. 18).
Korona Kielce - Górnik Zabrze 2:2 (1:0)
Bramki: Cvijanović (2’ k), Kaczarawa (63’) – Kallaste (69’ sam), Wieteska (74’)
Korona: Alomerović - Rymaniak, Malarczyk, Dejmek, Kallaste – Aankour (46’ Gardawski), Żubrowski, Kovacević, Cvijanović (46’ Kiełb), Możdżeń – Kaczarawa (70’ Janjić)
Górnik: Loska – Wolniewicz (81’ Urynowicz), Suarez, Bochniewicz, Koj - Kądzior (90' Olszewski), Matuszek, Wieteska, Kurzawa - Wolsztyński, Angulo
Żółte kartki: Kaczarawa, Możdżeń, Żubrowski, Rymaniak – Kurzawa, Angulo
Czerwona kartka: Żubrowski
Widzów: 5791
fot. PressFocus
Wasze komentarze
To kompletny ignorant.
Co się stało z tą drużyną.
Żubrowski mnie nie przekonywał od zawsze, traktowałem że jest przereklamowany. Za słaby fizycznie na defensywnego, słabo zastawia, przegrywa przebitki, za wolny i niedokładny, dużo strat od wielu meczy.
Cz ten Kallaste zawsze musi tyknąć, za daleko był od zawodnika.
Dziś grał tylko Kaczarawa i Możdżeń.
Reszta kompletnie bez formy.
Malarczyk słabizna, niepewny.
Żuber rzeczywiście cieniutko, na plus w naszej drużynie chyba tylko Rymaniak i Kacza.
Trzeba zlać dołującą Lechię i Śląska, tyle.
Gra jak kazdy widział na wiosnę beznadziejna (dno dnem pogania). Diagnoza:
1. Co trener zrobil na wiosnę z tym zespołem ze nic nie gra? Sam się pogubil i nie wie jak wyjsc z tego klincza a świadczą o tym chociażby nie trafione zmiany i roszady zawodników. Moim zdaniem ten trener sie już wypalił i nie wie co ma dalej zrobić.
2. Zarząd klubu. Jakie obiecane wszystkim kibicom wzmocnienia przeprowadził ? Takie ze owakie czyli żadne. To jest sabotaż tej drużyny i naigrywanie się z kibiców. Przyklad taki Janic. Co ten chlop dzisiaj zrobil. Był raz przy piłce i jeszcze wykopal na uwolnienie. A reszta pseudo wzmocnień nie lapie sie nawet na ławkę. Mam pytanie gdzie ten obiecany napastnik? Jakie właściciel zrobil ruchy kadrowe aby grac o cos wiecej ?
3. Tyczy się pana Zubrowskiego. Ten zawodnik to piąta kolumna tego zespolu. Przez jego zachowanie w dzisiejszym meczu stracilismy 3 pkt. zresztą jego runda wiosenna to dno.
Na koniec z taką grą to możemy sobie tylko pomarzyć o zwyciestwie nad Arka w pucharach.
Ale jak Cracovia wygra z Sandecją, Nieczeczą i Zagłębiem będzie mieć 44 pkt. A gdyby Zagłębie ograło Jagę to 42pkt. i lepszy bilans z Koroną.
Z formą Korony to może będzie remis z Lechią i porażka w Śląsku. Czyli 1 pkt.
Jest jeszcze jedno wytłumaczenie tej kieleckiej nieudolności i niemocy.
Lettieri być może traktuje mecze wiosenne jako okres przygotowawczy przed rozgrywkami PP i play offami, licząc, że i tak jego zespół, będzie grał w górnej ósemce. Mówiąc szczerze, to tylko jakiś kataklizm wyrzucił by koronę z pierwszej ósemki. Nie dość, że zostały jej jeszcze dwa mecze z dwiema rozbitymi ekipami (Śląsk, Lechia), to jeszcze pozostały mecze w których spotkają się bezpośrednio zainteresowane zespoły, z których ktoś musi wygrać a ktoś przegrać.
Tylko szkoda, że awans do ósemki pozwoli jedynie Koronie grać o pietruszkę, bo możliwość walki o podium jest mało realne.
Ale Korona nie zasłużyła w tym meczu nawet na remis, bo od dłuższego czasu pokazuje poziom Niecieczy i Sandecji.