Mam listę dziesięciu nazwisk. Gdy włożę ją pod choinkę, moje marzenia się spełnią
Z dnia na dzień coraz bardziej uwydatnia się przekonanie, że projekt, w jaki zaangażował się nowy zarząd kieleckiej Korony to nie przypadek, a szkoleniowiec Gino Lettieri to właściwy człowiek na właściwym stanowisku. Włoski szkoleniowiec udzielił niedawno wywiadu tygodnikowi "Piłka Nożna", z którego wysuwa się obraz osoby, która w kieleckim klubie ma do powiedzenia naprawdę dużo.
Na wstępie opiekun żółto-czerwonych odniósł się jednak do treningów, jakie stara się wdrażać w kieleckim zespole: - Pracujemy dużo. Poziom, na jakim robi się to w Bundeslidze, jest dla nas nieosiągalny, z różnych powodów. Ale staramy się trenować jak najlepiej, tak jak zespoły w Bundeslidze.
REKLAMA
Na pytanie dziennikarza, czy jest w Kielcach jakiś piłkarz, który spokojnie dałby sobie radę na najwyższym szczeblu rozgrywkowym w Niemczech, jasno stwierdził: - Za wcześnie na takie sądy. Mam dwóch, trzech zawodników, którzy mogliby sobie poradzić w Bundeslidze, ale muszą poczekać jeszcze rok, żeby być gotowymi do walki. Jesteśmy cały czas na etapie zmiany pewnych przyzwyczajeń, także na zajęciach. Ważne, że ci piłkarze wiedzą, że mogą być znacznie lepsi, chcą podnosić swoje kwalifikacje. Na tę chwilę byłoby im jednak trudno w Bundeslidze.
Jednym z najlepszych piłkarzy kieleckiego klubu w minionej rundzie był Bartosz Rymaniak, wicekapitan Korony. Ale nawet on, mimo dobrej postawy, nie może liczyć u Lettieriego na taryfę ulgową. - Bartek to kluczowy piłkarz Korony, jeden z liderów na boisku i w szatni. Ale on tak samo, jak inni, musi ciężko pracować, nie dostanie dnia więcej wolnego, tylko dlatego że nazywa się Rymaniak. Za mecz z Jagiellonią w Białymstoku został przeze mnie skrytykowany, bo grał słabo. Wcześniej zaliczył jednak piętnaście świetnych występów, więc go chwaliłem.
- U mnie nie ma podziału na młodych, starych, Polaków, czy obcokrajowców. Dzielę zawodników na dobrych i słabych – dodał po chwili.
Jak się okazuje, to właśnie włoski szkoleniowiec stał za transferami Gorana Cvijanovicia, Adnana Kovacevicia oraz Ivana Jukicia do kieleckiego klubu.
- Zobaczycie, jak Cvijanović będzie grał wiosną, po okresie przygotowawczym. On dołączył do nas już po rozpoczęciu sezonu, ale pokazał się z naprawdę dobrej strony. Jego CV z występami w reprezentacji Słowenii i europejskich pucharach mówi samo za siebie, choć nikt za nazwisko grać nie będzie. Kovacevicia oraz Jukicia jeździłem natomiast obserwować, ponieważ pasowali do naszej koncepcji w Koronie. Z tych zawodników będziemy mieć pożytek, zresztą – nie tylko my – mówi Lettieri.
Osoba trenera żółto-czerwonych może być także kluczowa w kontekście zimowych wzmocnień kieleckiego klubu. - Potrzebujemy transferów na teraz. Mam tu listę dziesięciu nazwisk i myślę, że gdy włożę ją pod choinkę, moje pragnienia się urzeczywistnią. Wtedy nie będę narzekał na szefa (Krzysztofa Zająca, prezesa Korony – przyp. red.).
Szkoleniowiec Korony po zakończonych rozgrywkach ekstraklasy wyjechał do Niemiec. Święta spędzi bowiem w swoim rodzinnym kraju w gronie rodziny i przyjaciół. Włoch nie ukrywa jednak, że Kielce to dobre miasto do życia. - Czuję się tu znakomicie. Polacy nie są tak zestresowani jak mieszkańcy krajów Europy Zachodniej, dużo się uśmiechają, są serdeczni. Podoba mi się, że podobnie się obchodzi u was święta Bożego Narodzenia. Co z polskiego jedzenia najbardziej mi smakuje? Dużo. Słowo “pierogi” już mówię po polsku, a te macie wspaniałe. Moje dzieci je uwielbiają – zaznacza.
Cały wywiad można przeczytać w najnowszym, świątecznym wydaniu tygodnia "Piłka nożna". Autorem wywiadu jest Jaromir Kruk.
fot. Łukasz Laskowski / PressFocus
Wasze komentarze