Borek zawiedziony: Na Koronę chodzi tylko 7-8 tysięcy ludzi. Szału nie ma
Piłka nożna dla kibiców - taki już mocno wyświechtany frazes często możemy usłyszeć zasiadając na trybunach podczas ekstraklasowych pojedynków. Takie też było jedno z wyzwań, jakie postawił przed sobą nowy zarząd Korony Kielce, a więc zapełnienie Kolporter Areny na każdym meczu ligowym żółto-czerwonych. Ale problem frekwencji dotyczy w Polsce nie tylko kieleckiego klubu.
Temat ten został poruszony także w poniedziałkowym magazynie "Misja Futbol", czyli wspólnej produkcji "Przeglądu Sportowego" i Onetu. Wszystko zaczęło się jednak od dyskusji, jaką wywołały zajścia na trybunach podczas derbów Krakowa. W trakcie spotkania Cracovii z Wisłą (1:4) kibice gospodarzy obrzucili przyjezdnych racami oraz fajerwerkami, za co zostali surowo ukarani przez komisję ligi.
REKLAMA
Po chwili cała dyskusja przeniosła się na zupełnie inne tory, a więc frekwencji na stadionach ekstraklasy. - Trener Liverpoolu, Jurgen Klopp powiedział kiedyś do kibiców: "Nie chcecie przychodzić na mecze? Nie ma problemu, przyjdą inni, oni na to czekają". U nas nie czekają. Panowie, gdybyśmy w Polsce, nawet w tych czołowych klubach, zabrali tę najaktywniejszą grupę, tak zwany "twardy lektorat", to zaczyna się problem. Jeśli zabierzemy tę frekwencję z meczów Górnika, czy kilku meczów Legii, to jest dramat – zaznaczył Mateusz Borek, ekspert Polsatu.
A po chwili dodał: - Korona Kielce? Ostatnio złapała może zadyszkę, ale przez całą jesień grała bardzo fajnie w piłkę. Ale za wyjątkiem meczu z Legią, na którym był komplet publiczności, za każdym razem na stadionie pojawia się po siedem-osiem tysięcy ludzi. Szału nie ma.
Zainspirowani tym tematem postanowiliśmy bliżej przyjrzeć się liczbom Kolporter Areny w rundzie jesiennej ekstraklasy. A te dla kieleckiego klubu są bezwzględne.
Średnia frekwencja na meczach Korony Kielce na Kolporter Arenie w rundzie jesiennej ekstraklasy sezonu 2017/18 wyniosła 8043 widzów. Uwzględniając do tego dwa mecze pucharowe, liczba ta spada już do 7755 osób/mecz. Mateusz Borek trafił zatem w samo sedno.
Na pierwszy rzut oka, może wydawać się, że jest to optymalna liczba widzów, jak na warunki kieleckiego klubu. Ale zaglądając nieco głębiej okazuje się, że tylko cztery spotkania z całej rundy przebijają pod względem swojej frekwencji średnią z całej rundy. Były to mecze z Cracovią (3. kolejka – 8.270 widzów), Jagiellonią Białystok (5. kolejka – 9.460), Śląskiem Wrocław (15. kolejka – 8.147) oraz Legią Warszawa (17. kolejka – 15.200). I to właśnie spotkanie z mistrzami Polski mocno "pompuje" tę średnią do góry.
Patrząc przekrojowo na liczby minionych sześciu miesięcy, nie brakuje wśród nich także takich spotkań jak choćby ostatnie – kończące ligowe zmagania Koroniarzy w 2017 roku. Mecz z Piastem Gliwice obserwowało zaledwie 5.277 widzów. To nie jest jednak najniższa frekwencja tej jesieni na Kolporter Arenie. Taką odnotowano 20 września podczas spotkania 1/8 finału Pucharu Polski z Wisłą Kraków. Potyczkę z Krakowianami oglądało jedynie 5.072 fanów kieleckiego zespołu.
Oczywiście, duże znaczenie ma także terminarz rozgrywania spotkań. A ten nie był dla kieleckiej drużyny wyjątkowo korzystny. Żółto-czerwoni dwa spośród jedenastu domowych meczów ekstraklasy rozegrali w poniedziałek, a trzy w piątek (dwa razy o godz. 18:00 i raz o 20:30). Podopieczni trenera Gino Lettieriego pięciokrotnie grali w sobotę (po dwa razy o 15:30 i 20:30 oraz raz o 18:00), a jedno spotkanie odbyło się w niedzielę (o godz. 18:00).
Patrząc jednak na frekwencję na trybunach podczas meczów piątkowych oraz poniedziałkowych, nie widać znaczącej różnicy w odniesieniu do pozostałych meczów żółto-czerwonych. Przecież dwa spośród meczów rozgrywanych w piątek (3 listopada ze Śląskiem Wrocław) oraz w poniedziałek (31 lipca z Cracovią) przebiły nawet pod względem frekwencji na Kolporter Arenie średnią ze wszystkich meczów rundy jesiennej ekstraklasy. To oznacza, że terminarz nie jest aż tak wielką przeszkodą w dotarciu na stadion, a odpowiednia mobilizacja i chęci są kluczem do sukcesu.
Minionej jesieni kielecki klub kilkakrotnie organizował specjalne akcje mające na celu zachęcić kibiców do przyjścia na stadion. I tak - przed meczem z Legią Warszawa uruchomiono licznik, który stale odliczał liczbę sprzedanych wejściówek na to spotkanie. Dwa następujące po sobie mecze z Wisłą Kraków - w pucharze oraz w lidze - kibice mogli obejrzeć kupując taniej bilety w pakiecie. Przed pucharowym starciem z Zagłębiem Lubin zorganizowano z kolei skierowaną do kibiców akcję "Zostańcie naszym dwunastym zawodnikiem", w ramach której wszyscy mogli kupić bilety za jedynie 12 zł. Dzieci do lat 13 weszły na stadion za darmo.
Pewne jest, że jeśli chcemy poprawić frekwencję na Kolporter Arenie w nowej rundzie, kluczowe będzie zaangażowanie nie tylko klubu, ale i nas wszystkich - kibiców.
A jakie jest Wasze zdanie na ten temat?
Jak oceniacie tegoroczną frekwencję na meczach kieleckiego klubu? Co należy zrobić, aby Korona poszła śladem chociażby Górnika Zabrze, na którego meczach zasiadał praktycznie komplet widzów? Czy jest to możliwe u nas, w Kielcach?
Komentarze są do Waszej dyspozycji.
fot. Norbert Barczyk / PressFocus
Wasze komentarze
PS jak był nowy stadion to u nas też była frekwencja nawet w 1 lidze, a w pierwszym sezonie po awansie w 2009 toku mieliśmy najwyższą średnia w lidze, ponad 10 tys. Teraz to nie do osiągnięcia. No chyba że gralibysmy o mistrza
dlaczego mialbym to zmienic...........czekamy na propozycje......
w tv mam powtórki i zbizenia...........co ma nas zachecici zeby isc na stadion????????????
Korona dostaje cios to te do galerii.
Prawdziwi kibice to na mecz Korony przyszli jak z Piastem grała.
Wielkie dzięki dla tych którzy byli dla tych co wiele kilometrów pokonali i Koronie za sezon Dziękowali
Odnośnie frekwencji. Gra w poniedziałki nie sprzyja gromadzeniu licznej publiczności. Ponadto niestety, ale mamy taki świat, że każdy chce się utożsamiać ze zwycięzcami. Przykładem jest mój znajomy. Jak przegramy to on już nie idzie, bo za drogo, bo będzie spadek. Potem zapieprza na Vive, bo tam można się popodniecać jak pojadą kogoś w polskiej ekstraklasie. Niestety, ale takich ludzi jest zdecydowana większość. Lojalność do klubu to powoli przeżytek.
Inna sprawa to wiele osób nie ma szacunku do klubu, ani do barw. Przed meczem z Arką jeden "kibic" wycierał krzesełka szalikiem. Naprawdę nie ma chusteczek?
Tak na koniec. Dla władz każdy kibic to kasa. Tylko tak jak już ktoś wspomniał wśród ogółu są ludzie, którzy mają Koronę w sercu (i nie koniecznie jest to tylko młyn). Ilu kibiców było na inauguracji I ligi z Gorzowem po karnej degradacji? Wszystko się sypało, a przyszło chyba ze 3 tysiące. Takich ludzi niech klub doceni. Nie tylko tych, którzy kupują full piwa i innych przekąsek. Pozdrawiam kibic z sektora A6D.
A ona jest prosta. To antyfutbol jaki Korona prezentowała przez lata, skutecznie ludzi zniechęcił i wygonił ze stadionu. Mierny poziom jaki Korona prezentowała przez ten czas, brak ambicji klubu i samych graczy
to główne przyczyny takiej a nie innej frekwencji. Uważam, że i ta jest niezła. Aby pojawiało się na stadionie po 10 tyś. i więcej ludzi musi drastycznie wzrosnąć poziom sportowy. A ten w Koronie i polskiej lidze z roku na rok spada. W pucharach nawet drużyny Azerbejdżanu, Mołdawii, Armenii i Kazachstanu zaczynają się jawić jako potentaci! Na dobrej klasy zagranicznych zawodników nas nie stać, więc trzeba dla dobra polskiej piłki zainwestować spore pieniądze w szkolenie młodzieży i trzeba doglądać i czekać cierpliwie na efekty tego szkolenia.
Klub MUSI postawić na kibiców kupujących karnety.
Jak widać po ostatnich meczach...łaska Janusza na pstrym koniu jeździ.
Wygoda posiadania karnetu i dla obu stron jest ogromna. Klub ma zapłacone już przed sezonem a ja nie biegam po salonach Koruptera czy nie stoję jak baran w kolejce do kasy!
10 a nie 3 tysiące sprzedanych karnetów i po problemie.
Reklama o sprzedaży w lokalnych radiach czy prasie pozwoli dotrzeć do szerszego grona, bo na stronę klubu wchodzą TYLKO stali kibice.
Patrząc na wielkość miast gdzie jest liga i konkurencję jaką mają piłkarze / Vive , siatkówka w pierwszej lidze/ można nawet powiedzieć , że jest dobra. Uważam jednak , że stać nas na frekfencję przekraczjącą 10tys. Przed każdym meczem - twardy elektorat /5-6tys/ powinien starać zaprosić na mecz znajomego i ...... oczywiście dobra , waleczna gra drużyny w każdym meczu
Awans był kupiony ze starej III ligi do starej II ligi. Inaczej się wówczas po prostu nie dało. Rządziła mafia sędziowska. Zresztą nie my to wymyśliliśmy, poszliśmy tylko śladami innego klubu z Krakowa. Awans ze starej II ligi do starej I ligi (Ekstraklasa) Wieczorek wywalczył na boisku. Jeśli masz jakieś dowody przeczące temu, zgłoś je do prokuratury we Wrocławiu.
W Kielcach, w mieście mniej niż 200k na mecze chodzi 7-8k ludzi co daje 4% populacji. Do tego terminy meczów nieciekawe, a jeśli już sobota wieczorem, to z niezbyt atrakcyjnymi rywalami.
Tym niemniej gdyby przyjąć te 4% populacji za wyznacznik, to na Legię, która domowe mecze miała w 90% tylko w primetime powinno chodzić nie 7 a 70k ludzi. A średnią mają 5 razy mniejszą. Tak że niech Borek spojrzy na swoich a od Kielc się odstosunkuje.
w sprawie tej prawdy , to co piszesz się zgadza ,... kupili awans z III do II czyli nie mieli prawa walczyć o awans do I , czyli to o czym piszesz jest bzdurą . Sprawa toczyła się i zapadały wyroki gdy Korona nie słusznie była w I lidze (ekstraklasie) . Degradacja o jedną klasę rozgrywkową należy uznać za sukces , bo w wypadku wyroków cofających stan do chwili popełnienia przestępstwa to Korona powinna wylądować w III lidze (II lidze po zmianach) Nie umniejszam zasług trenera Wieczorka i jego następców , że utrzymali Koronę w ekstraklasie , ale fakt pozostaje faktem , pełnoprawny awans był tylko jeden po degradacji z Ekstraklasy do I ligi i wyrokach korupcyjnych . Pierwszy awans był na nielegalu i tego nie zmieni nic . ...Nie zdobędziesz tytułu doktora kupując magistra na bazarach
Awans kupiony był o jedną klasę rozgrywkową (z III do II ligi). Wydział Dyscypliny PZPN ukarał nas degradacją też o jedną klasę rozgrywkową (z I do II ligi). Niektórym się udało i dostali jedynie punkty ujemne (Jagiellonia Białystok, Piast Gliwice).
Cała liga od lat kupowała, szkoda tylko, że jedynie maluczkim porządnie się dostało (Szczakowianka Jaworzno, Zagłębiu Lubin, Arki Gdynia, Zagłębiu Sosnowiec), a takiej Legii, Ruchowi, Górnikowi Zabrze czy Lechowi Poznań nic nie zrobiono…
Jeżeli się Ktoś nie zgadza z wyrokiem, to niech się uda do Wydziału Dyscypliny PZPN.