Musimy przeanalizować swoją grę. W Krakowie nie wyglądało to tak dobrze, jak w poprzednich meczach
- Oczywiście, że można było w Krakowie pokusić się o trzy punkty. To był naprawdę ciężki mecz, ale warunki były jednakowo trudne dla obu drużyn. W drugiej połowie mieliśmy jednak swoje okazje do tego, aby wysunąć się na prowadzenie. Gdyby tak się stało - kto wie, może dowieźlibyśmy korzystny wynik do końca. Ale stało się inaczej. Musimy przeanalizować swoją grę, bo dziś to nie wyglądało tak dobrze jak w poprzednich meczach. Myślę jednak, że ten remis jest jednak sprawiedliwy, więc żadna ze stron nie została pokrzywdzona - ocenia Maciej Gostomski, bramkarz kieleckiej Korony.
Spotkanie nie ułożyło się dla żółto-czerwonych tak, jak tego oczekiwali przed pierwszym gwizdkiem. - Źle weszliśmy w ten mecz. Cracovia bardzo szybko strzeliła bramkę i od samego początku musieliśmy gonić wynik. W drugiej połowie była ta sama historia. Czasem się tak zdarza, a to są naprawdę trudne mecze. Nie było łatwo, ale wydaje mi się, że widowisko mogło podobać się kibicom - mówi golkiper żółto-czerwonych.
REKLAMA
Czy kielczan zaskoczyła tak ofensywna postawa "Pasów" już od pierwszych minut spotkania? - Cracovia grała u siebie, nie miała nic do stracenia. Ale jakby nie patrzeć, grała z dobrze dysponowaną Koroną. Wyszli na nas wysoko, agresywnie i na początku meczu przyniosło im to korzyść w postaci szybko strzelonej bramki. Później się nieco cofnęli i to my doszliśmy do głosu. W drugiej połowie toczyliśmy już równe widowisko, ale wydaje mi się, że to my mieliśmy jednak więcej szans i mogliśmy ten mecz wygrać. Niedosyt na pewno pozostanie. Aczkolwiek mówi się, że jeśli nie możesz wygrać, to zremisuj. Wydaje mi się, że to hasło pasuje dzisiaj idealnie - analizuje "Gostom".
- Myślę, że kluczowym słowem naszej drużyny jest charakter. Bez charakteru, bez walki nie byłoby tutaj żadnych punktów, ani tego co gramy. Te dwie rzeczy to jest podstawa, a taktyka, czy umiejętności to dopiero druga rzecz w kolejności nad którą cały czas pracujemy. Dzisiaj to był typowy mecz walki - dodaje.
Po raz kolejny w tym meczu zaskoczył trener Gino Lettieri, który znów mocno zamieszał składem. W porównaniu do poprzedniego, zwycięskiego zestawienia w ćwierćfinałowym meczu Pucharu Polski, włoski szkoleniowiec dokonał aż 5 zmian. Nie obyło się także bez rotacji w trakcie spotkania. Kielczanie w końcówce znów grali trójką obrońców, a na prawym wahadle zagrał nominalny pomocnik - Mateusz Możdżeń.
Pewne jest, że do zmian w składzie dojdzie także przed kolenym meczem z Arką Gdynia. Czwartą żółtą kartkę w tym sezonie obejrzał Adnan Kovacević i w konsekwencji będzie musiał pauzować jeden mecz. - Takie jest życie, taka jest piłka nożna. Z tego też powodu mamy dwudziestu paru zawodników, ponieważ, kiedy przychodzą kartki, kontuzje, do składu wskakuje ktoś inny. To są normalne sytuacje, ale trenujemy ze sobą na co dzień, więc to zgranie na pewno jest. Wcześniej "Jimi" (Djibril Diaw - przyp. red.) grał regularnie, więc myślę, że nie powinno być najmniejszego problemu, aby zastąpić "Kovę" - wyjaśnia Gostomski.
Mecz z Cracovią jest już przeszłością. Teraz kielczanie skupiają się wyłącznie na tym, co ich czeka w najbliższej przyszłości. - Można powiedzieć, że przed nami mały maraton. Mamy parę dni na treningi i skupiamy się na swojej robocie jak najlepiej. W ciągu sześciu dni gramy trzy mecze, w tym daleki wyjazd na Jagiellonię. Musimy przepracować ten tydzień najlepiej, jak tylko się da. Wiadomo - warunki w Kielcach są ciężkie, jest zimno, pada śnieg, ale postaramy się przygotować maksymalnie, tak aby na te sześć dni być w optymalnej formie - gwarantuje bramkarz Korony.
Do końca kalendarzowego roku Korona rozegra jeszcze trzy spotkania. W najbliższą sobotę żółto-czerwoni podejmą na Kolporter Arenie Arkę Gdynia, a następnie - we wtorek w Białymstoku zmierzą się z Jagiellonią. Trzy dni później, w piątek rozpoczną 21. kolejkę ekstraklasy domowym meczem z Piastem Gliwice. - Cała ekstraklasa gra praktycznie do końca grudnia. Troszeczkę ciężką mamy tę końcówkę, ale nic na to nie poradzimy. Nie wiem, czy to tak z góry zostało ustalone, ale przecież ten ostatni mecz moglibyśmy równie dobrze zagrać w sobotę, jeden dzień dłużej po dalekim wyjeździe do Białegostoku. Taki układ mógłby nam bardzo pomóc, a w przeciwnym wypadku trzeba się naprawdę sprężyć. Do tego doszły nam jeszcze kontuzje, więc musimy dbać o zdrowie i zrobić wszystko, aby te dwa tygodnie były jak najbardziej owocne - podsumowuje Gostomski.
fot. Krzysztof Porębski / PressFocus
Wasze komentarze
Korona gra wspaniały sezon i to jest zasługa Lettierego.
My kibice możemy dorzucić cegiełkę do tego sukcesu poprzez liczne przyjście na mecze z Arką i Piastem.
Więcej optymizmu życzę kibicom Koronki.