Borek przeprasza na wizji Lettieriego. “Czapki z głów przed szkoleniowcem Korony Kielce”
Mimo że od sobotniego spotkania Korony Kielce z Legią Warszawa minęły już dwa dni, emocje po nim jeszcze nie opadły. Temat tego meczu został poruszony również w dzisiejszym programie “Misja Futbol”, a więc internetowej produkcji Przeglądu Sportowego i portalu Onet.
Zgromadzeni w studiu goście swoją rozmowę rozpoczęli oczywiście od kontrowersji. Wspólnie jednak doszli do jednoznacznego wniosku – oba gole zdobyte dla Korony były prawidłowe.
REKLAMA
- Przepis o ofsajdzie jest dzisiaj tak zagmatwany, że ludzkie oko nie jest w stanie wszystkiego wychwycić. Owszem, w tym meczu był również VAR, ale tam póki co także nadal nie ma tej technologii z wyznaczaniem linii spalonego, jaką dysponujemy my w telewizji i studiu. Sędziowie na wozie mogą oglądać te powtórki na dziesięć różnych sposobów, ale tak naprawdę i tak nie znajdą dobrej odpowiedzi – zaczął Tomasz Smokowski.
- Przyznaję, że coraz trudniej byłoby mi wytłumaczyć przepis spalonego komuś, kto pierwszy raz ogląda telewizję. Teraz trzeba już znać nawet wzór na prędkość rozchodzenia się dźwięku na boisku piłkarskim. Okazuje się, że trzeba nasłuchiwać dźwięku, kiedy następuje kopnięcie piłki i między zawodnikami dochodzi do tzw. “mijanki” - zażartował dziennikarz Canal+ w odniesieniu do wczorajszej wypowiedzi Sławomira Stempniewskiego, który w programie “Liga+Extra” dokładnie analizował akcję, po której Jacek Kiełb zdobył dla żółto-czerwonych zwycięskiego gola. Więcej na ten temat napisaliśmy TUTAJ.
- To był super mecz, przede wszystkim świetna Korona i dobrze grająca Legia. To było niesamowite, bo warszawiacy najgroźniejsi byli dopiero wtedy, gdy wyprowadzali błyskawiczne kontrataki. Ale to Korona grała w tym spotkaniu piłką i budowała ataki pozycyjne. Pół roku temu w życiu byście nie powiedzieli, że takie coś może mieć miejsca – zaznaczył Smokowski.
Do dyskusji włączył się także Mateusz Borek: - W taki też sposób kielczanie zdobyli pierwszą bramkę. To była fenomenalna akcja. Ale Korona ogólnie gra dzisiaj świetną dla oka piłkę. Okazuje się, że wielu z nas się myliło w odniesieniu do tej drużyny. I ja również byłem w błędzie. Przyszedł Lettieri, wszyscy słyszeliśmy te doniesienia o tym, co działo się w Niemczech, Ale dzisiaj okazuje się, że facet ma pomysł, charyzmę, znakomity kontakt w szatni. On zbudował tę drużynę bardzo umiejętnie, wiec pozostaje mi tylko przeprosić. Czapka z głowy przed tym szkoleniowcem.
- Dzisiaj ta dyskusja sprowadza się w zasadzie do jednego stwierdzenia: czy był spalony i to w dodatku w przedostatnim podaniu. Tam przecież jeszcze jest czas na to, aby zablokować dośrodkowanie, iść ciało w ciało z chłopem, odciąć go od tego ostatniego zagrania. Legioniści muszą więcej pracować nad defensywą, a nie dyskutować o spalonym – nadmienił komentator Polsatu.
- Szkoda, żeby kwestia tej linii spalonego przyćmiła fantastyczną grę Korony – spuentował Michał Pol, gospodarz programu.
- Warto zauważyć, że ta klucza akcja, po której padła bramka na 3:2 dla Korony, została przeprowadzona przez trzech Polaków. Najpierw bardzo dobrze do Kosakiewicza podawał Żubrowski, a następnie akcję kończył Kiełb. Świetne jest to, że ci Polacy odgrywają w tym zespole coraz większe role. Ja osobiście sądziłem, że Korona w tym sezonie stanie się taką gorszą wersją Lechii Gdańsk, która wówczas była tworem mocno absurdalnym. Ale w Kielcach regularnie grają: Gostomski, Rymaniak ma najlepszy sezon w życiu, w środku świetnie radzą sobie Możdżeń i “bystrzacha” Żubrowski, który zrobił na mnie bardzo duże wrażenie w “Lidze+Extra”. Nie dość, że dobrze gra w piłkę, to jeszcze się fajnie wypowiada. Do tego dochodzi Kosakiewicz, który dysponuje znakomitą wydolnością, a przecież w dalszym ciągu czekamy na wybitną formę Jacka Kiełba. Polacy naprawdę odgrywają w Koronie pierwszoplanowe role – podsumował Smokowski.
fot. Norbert Barczyk / PressFocus
Wasze komentarze