16-letni Wałach łapie kolejne minuty. Doświadczenie wzięło górę nad młodością
Po niedzielnym zwycięstwie w Aalborgu piłkarze ręczni PGE VIVE nie wrócili do Kielc. Od razu po wyjeździe z Danii udali się do Szczecina, gdzie we wtorek zmierzyli się z miejscową Pogonią. Niesprzyjające okoliczności w postaci długiej podróży i braku treningu nie przeszkodziły jednak kielczanom w osiągnięciu swojego celu. Po jednostronnym spotkaniu, żółto-biało-niebiescy wygrali 38:29 i w dobrych humorach wrócili do stolicy województwa świętokrzyskiego.
- Naszym założeniem było, by od początku uzyskać wyraźne prowadzenie, tak, by nie robić wielu zmian między atakiem a obroną. Zrealizowaliśmy je i dlatego szybko, po błędach, nieskutecznych rzutach gospodarzy i naszej dobrej obronie, wyprowadziliśmy kilka dobrych ataków. Rzucaliśmy też bramki grając w drugie tempo. Nawet gdy Pogoń zdobywała bramkę, to my bardzo szybko oddawaliśmy im następną z rekontry. Stąd właśnie wziął się tak wysoki wynik już po pierwszych dwudziestu minutach meczu – oceniał po spotkaniu drugi trener kieleckiego zespołu, Tomasz Strząbała.
REKLAMA
W meczu z Pogonią kolejną szansę występu otrzymał 16-letni Miłosz Wałach. Młody golkiper zmienił na początku drugiej połowy Sławomira Szmala i pozostał między słupkami kieleckiej bramki aż do końca meczu. - Sławek Szmal „trzyma” bardzo ważne mecze, ale gra od początku do końca w meczach Ligi Mistrzów, co jest dla niego dosyć dużym obciążeniem. Plan był zatem taki, by Miłosz szybko mu pomógł. Wałach wszedł do bramki w ósmej minucie drugiej połowy. Wcześniej, w pierwszej części, wchodził na wszystkie rzuty karne – analizował Strząbała.
- Jednego karnego udało mu się obronić zaraz na początku drugiej połowy, miał też kilka udanych interwencji, ale później doświadczenie zawodników ze Szczecina wzięło górę nad jego młodością. Miał bardzo dobry początek, lecz nie utrzymał tego poziomu do samego końca. To młody zawodnik, wiemy, jak to jest i nie mamy do niego żadnych pretensji – ocenił występ 16-latka asystent trenera Dujszebajewa.
W starciu ze szczecinianami zabrakło jednak Manuela Strleka. - “Manu” jeszcze przed ostatnim meczem LM, w czasie treningu doznał urazu kolana i nie był pewny, czy wystąpi w Aalborgu. Ostatecznie w Danii zagrał, ale teraz lepiej było mu dać chwilę odpoczynku, by był gotowy na sobotę. Niech wraca do pełni sił – wyjaśnił Strząbała.
- Po niezłym meczu wracamy w dobrych humorach do domu. Było to dla nas dobre przetarcie przed Ligą Mistrzów. Teraz nie będziemy patrzeć na to, że ostatnio wygraliśmy mecz na wyjeździe. Wyjdziemy na Aalborg pełni koncentracji, tak jakbyśmy przegrali ten ostatni pojedynek – podsumował drugi trener PGE VIVE Kielce.
fot. Anna Benicewicz-Miazga