Święta wojna na wysokim poziomie! Vive wygrywa z Wisłą w Płocku, ale tylko jednym golem
Miało być łatwo, lekko i przyjemnie? Nic z tego. Znów zobaczyliśmy, że w Płocku o wygraną nigdy nie jest prosto. Na szczęście PGE VIVE Kielce może świętować kolejne zwycięstwo nad Orlenem Wisłą Płock, ale ważne jest to, że żółto-biało-niebiescy środowy pojedynek wygrali tylko jedną bramką - 31:30.
Przed meczem typy bukmacherów jednoznacznie wskazywały na kielczan. Za ich zwycięstwo płacono tylko 1,23. Na niespodziewaną wygraną gospodarzy kurs wynosił aż 4,8, a na rzadko spotykany remis - 11. Nie powinno to dziwić, zważywszy na fakt, że PGE VIVE wygrało ostatnie 10 potyczek. Goście jednak zapowiadali, że na żadne statystyki nie patrzą, a ich motywacja na starcie z największym rywalem w kraju jest, jak zawsze, szczególna.
REKLAMA
"Nafciarze" mieli na swoim koncie komplet zwycięstw, choć jedno z nich przyszło dopiero po rzutach karnych. Niemniej jednak Orlen Wisła dość pewnie przewodziła w tabeli grupy pomarańczowej, mając cztery oczka przewagi nad ekipą Azotów Puławy. Atutami graczy trenera Piotra Przybeckiego miały być przede wszystkim gra w obronie i szybkie wyprowadzanie kontrataków. Z drugiej strony, podopieczni Talanta Dujszebajewa przed tym meczem notowali niewiarygodną wręcz średnią - ponad 36 bramek rzuconych na mecz. Nie sposób więc pominąć, jaką siłę ognia w ofensywie posiada kirgiski trener.
„Święta wojna”, choć tak wyczekiwana, nie przyciągnęła do Orlen Areny kompletu publiczności. Spotkanie w hali przy Placu Celebry Papieskiej rozpoczęło się bardzo wyrównanie. Sam początek stał pod znakiem błędów zawodników obu zespołów. Najpierw niecelnie rzucał Lovro Mihić, a później w kontrach myliły się obie drużyny. Wynik dopiero w 4. minucie otworzył Jose de Toledo.
Rzeczony zawodnik trafił jeszcze dwukrotnie i w piątej minucie gospodarze prowadzili już 3:1. Kielczanie pierwszy raz wyszli na prowadzenie 5:4 po rzucie Darko Djukicia. Wtedy wydawało się, że PGE VIVE będzie budowało przewagę. Tym bardziej, że sędziowie wybili z rytmu w 16. minucie, rozgrywającego do tej pory znakomite zawody, Jose de Toledo. Atakującego Michała Jureckiego sfaulował Maciej Gębala, a arbitrzy z boiska wyprosili… Brazylijczyka. Gdy na zegarze była 25. minuta, kielecka drużyna miała szansę wyjść na czterobramkową przewagę. Nie podłamało to jednak gospodarzy i potrafili dojść PGE VIVE na jedną bramkę.
Niestety dla nich, równo z końcową syreną, rzut karny na bramkę zamienił Karol Bielecki. „Kola” zaprezentował w pierwszej połowie 100% skuteczność rzutów z 7 metrów. W drużynie z Kielc, na wyróżnienie zasłużyli bardzo groźni w ataku Krzysztof Lijewski i Alex Dujszebajew. Po stronie „Nafciarzy” brylował autor 3 trafień – Sime Ivic. Na nieszczęście płocczan, zawodnik ten w ostatniej akcji zarobił dwuminutową karę, która przejść miała na drugą połowę. Ostatecznie, do przerwy PGE VIVE prowadziło 17:15.
Drugą połowę kielecka ekipa rozpoczęła w przewadze. Ale zamiast budować zaliczkę, już po 10 minutach, po trafieniu z karnego Valentina Ghionei, był remis 20:20. Na tablicy była 42. minuta, gdy życie kielczan się skomplikowało. Trzecią dwuminutową karę otrzymał Marko Mamic, co wiązało się z czerwoną kartką dla chorwackiego obrońcy. W ostatnie 10 minut goście wchodzili z wynikiem 26:26. Tempo meczu ani trochę nie spadło, a wynik remisowy gwarantował wielkie emocje w końcówce.
W bramce gospodarzy zameldował się Marcin Wichary i w znakomitym stylu dwukrotnie powstrzymał Manuela Strleka. Dzięki doświadczonemu bramkarzowi, a także bramkom Obradovica i Żabica z kontry, Orlen Wisła wyszła na dwubramkowe prowadzenie. Gole Dujszebajewa i Bieleckiego pozwoliły PGE VIVE doprowadzić do remisu. Wtedy to miał miejsce jedyny niewykorzystany w tym meczu rzut karny. Rozgrywający dobre spotkanie Valentin Ghionea chciał zaskoczyć Sławomira Szmala rzutem w pierwsze tempo, ale minimalnie przestrzelił. Nie mylili się za to Dujszebajew i Jurecki. Także Manuel Strlek po cudownej asyście Krzysztofa Lijewskiego zdobył bramkę. Ostatecznie goście zwyciężyli 3:30.
Za nami naprawdę świetny, toczony w oszałamiającym tempie mecz, z którego zwycięsko wychodzi PGE VIVE Kielce. Mistrzowie Polski tradycyjnie już pokazali charakter w końcówce meczu i - popełniając mniej błędów własnych - odnieśli ósme w tym sezonie zwycięstwo. Orlen Wisła Płock robiła wszystko co w jej mocy, ale to dziś nie wystarczyło na kielczan.
PGE VIVE wróci teraz na parkiet w piątek. Podopieczni Talanta Dujszebajeva podejmą we własnej hali MKS Kalisz. Później zawodnicy udadzą się na zasłużoną przerwę reprezentacyjną.
Orlen Wisła Płock - PGE VIVE Kielce 30:31 (15:17)
Orlen Wisła: Wichary, Morawski - Daszek, Duarte 1, Krajewski 1, Obradović 4, Ghionea 10, Piechowski, T. Gębala 3, Ivić 3, M. Gębala 2, Żabić 3, Mihić, de Toledo 2
PGE VIVE: Szmal, Wałach - Jurecki 3, Bis, Dujszebajew 5, Kus, Aguinagalde 2, Bielecki 6, Jachlewski 1, Strlek 3, Janc 1, Lijewski 5, Jurkiewicz 2, Zorman 1, Mamić, Djukić 1.
fot. Adam Starszyński / PressFocus
Wasze komentarze