Żółtak: Galacticos w Płocku? To się okaże po meczu z Vive
- Staramy się ze wszystkich sił, żeby styl naszych zwycięstw był coraz lepszy. Bo jeśli będziemy grali efektownie i wysoko wygrywali, to na trybuny ściągniemy jeszcze więcej kibiców - mówi kołowy Vive Targi, Daniel Żółtak.
Tomasz Porębski: MMTS Kwidzyn to przeciwnik znacznie trudniejszy od tych, z którymi graliście do tej pory w lidze.
Daniel Żółtak: - Każdy rywal jest trudny, i do każdego trzeba podejść z należytym szacunkiem. Musimy być w pełni skoncentrowani. To nie będzie łatwy pojedynek. Kwidzyn pokazał w spotkaniu z Nielbą Wągrowiec, że jest dobrym zespołem. To była dla nich ciężka przeprawa, męczyli się cały mecz, ale w końcu udało im się wygrać. MMTS to brązowy medalista mistrzostw Polski i do Kielc przyjedzie po to, żeby pokazać się z dobrej strony.
Co jest największym atutem waszych środowych rywali?
- Obrona i bramkarz. Z Nielbą grali znakomicie w defensywie. Świetny był bramkarz Suchowicz, który obronił dużo trudnych strzałów. W drugiej połowie między słupkami stanął Gawlik i też sporo poodbijał. Dlatego musimy uważać na naszą skuteczność w ataku, która ostatnio niestety zawodziła. W ataku Kwidzyna bryluje Mroczkowski, który kreuje grę i rzuca bramki. Nasi środowi rywale dużo grają skrzydłami, gdzie występują szybcy zawodnicy. Może nie wszystkie okazje wykorzystują, ale piłka często do nich dochodzi, stwarzają sporo pozycji bramkowych.
A co można zaliczyć in minus na konto MMTS-u?
- Z pewnością to, że grali w poniedziałek. W mecz włożyli mnóstwo sił, a jeszcze muszą pokonać daleką drogę do Kielc. Będą na pewno bardzo zmęczeni.
Nie ma co ukrywać, że kieleccy kibice zwycięstwa Vive są niemal pewni. Zastanawiają się tylko, jak dużą różnicą bramek wygracie. Z jakiego wyniku byłbyś zadowolony?
- Najważniejsze to pokonać Kwidzyn i zdobyć dwa punkty. Spotkanie można przecież wygrać jedną bramkę, ale w ładnym stylu i kibice będą zadowoleni. A póki co wygrywamy 10 bramkami przy stylu nienajlepszym i publiczność szczęśliwa nie jest. My też chcemy wygrywać wysoko i efektownie, ale nie zawsze to wychodzi. Staramy się jednak poprawiać naszą grę, bo to przyciąga jeszcze więcej kibiców na trybuny. A teraz czekają nas mecze w Lidze Mistrzów. Tam nie można pozwolić sobie na potknięcia, głupie straty czy błędy. Trzeba wszystko wykorzystywać, bo inaczej zostaniemy skarceni przez przeciwnika.
Trudno skoncentrować się wam na środowym meczu? Nie krążycie już myślami wokół spotkania z Gorenje Velenje?
- Na pewno zastanawiamy się jak to będzie w pucharach. Pierwszy raz zagramy w fazie grupowej Ligi Mistrzów, dla niektórych będą to premierowe mecze w tych rozgrywkach. Część bardziej doświadczonych zawodników, która dołączyła do nas w ostatnich miesiącach już tego zasmakowała, ale my jeszcze nie. Jednak zapewniam - potrafimy skoncentrować się na lidze polskiej. Na razie najważniejszy jest dla nas mecz z MMTS-em. O Gorenje będziemy myśleć dopiero wtedy, gdy ogramy Kwidzyn.
Trener Bogdan Wenta zupełnie nic nie mówił na temat Gorenje?
- Nie, na rozmowy o Słoweńcach jeszcze przyjdzie czas. Ale my wiemy jak gra Gorenje, przecież niedawno rozegraliśmy dwa mecze z tym rywalem. To nie będzie nowość. Na pewno wrócimy do tamtych spotkań, obejrzymy je raz jeszcze. Będziemy mieli 2 dni na przygotowanie, więc dodatkowo pogłębimy naszą wiedzę. Gorenje to rywal trudny, ale jak najbardziej do pokonania.
Liga Mistrzów oznacza zdecydowanie wyższy poziom. Tymczasem wciąż narzekacie na własny styl. Dużo brakuje wam do optymalnej dyspozycji?
- Wiemy, że każdy z nas może wycisnąć z siebie jeszcze więcej. Cały czas nad tym pracujemy, bo właśnie w Lidze Mistrzów musimy pokazać siłę zespołu oraz siłę indywidualności. W lidze wystarczy, że zagramy na średnim poziomie, a i tak wygramy. Choć podkreślam - nie lekceważymy żadnego przeciwnika, do każdego meczu przygotowujemy się skrupulatnie. Ale to w pucharach musimy wznieść się na nasze wyżyny.
W lidze waszym największym przeciwnikiem jest Wisła Płock. Płocczanie sami siebie nazywają \"galacticos\". Rzeczywiście są aż tak mocni?
- To się okaże, jak z nimi zagramy. Na pewno mają silny skład, wyrównaną ławkę. Sprowadzili dużo gwiazd. Ale jak to ktoś powiedział, bodaj Łukasz Szczucki - w Płocku nadmuchano bardzo duży balon. Zobaczymy co będzie, gdy Wisła trafi na mocniejszych przeciwników. Płock też wystąpi w europejskich pucharach, tam czeka na nich m.in. islandzki zespół. To zupełnie inna piłka ręczna. Dopiero w tych spotkaniach będą mogli tak naprawdę potwierdzić swoją wartość.
Nie masz wrażenia, że w Kielcach ten balon też został bardzo nadmuchany?
- Tak, u nas jest podobnie. Ale na razie dajemy sobie radę. Wygrywamy w lidze, przebrnęliśmy przez eliminacje Ligi Mistrzów. To był priorytet na początku sezonu, który zakończył się naszym sukcesem. We wcześniejszych latach ta sztuka nie wszystkim się przecież udawała. Teraz najważniejszy sprawdzian czeka nas w sobotę. Dopiero te mecze z przeciwnikami z najwyższej półki pokażą, w jakim punkcie jesteśmy. Póki co, wydaje mi się, że idziemy w dobrym kierunku.
Rozmawiał Tomasz Porębski.
fot. Tomasz Kubicki
Daniel Żółtak na boisku nie ma łatwego życia