Kiełb: Na pewno pogadam sobie dzisiaj z chłopakami
Sobotnia wygrana Korony w meczu przeciwko Sandecji Nowy Sącz była drugim zwycięstwem kielczan z rzędu. Tak samo po raz drugi w tym sezonie na boisko wybiegł Jacek Kiełb, który spędził na placu gry 84 minuty i w końcówce został zmieniony przez Fabiana Burdenskiego. Kibice pożegnali go owacją na stojąco. - Bardzo dziękuję kibicom za wsparcie. To mi pomaga, kibice stoją za mną nawet w trudnych sytuacjach i jestem im za to niezwykle wdzięczny - mówił po końcowym gwizdku zawodnik Korony.
Jak sam zauważa, dużą bolączką jego drużyny nadal pozostaje skuteczność. - To bardzo cenne trzy punkty, ale zdecydowanie będziemy musieli się zrobić jakiś trening strzelecki. Może za mało było tego typu ćwiczeń, bo ta skuteczność dzisiaj była bardzo słaba. Ostatecznie wygraliśmy jednak ten mecz, mamy trzy punkty i to jest najważniejsze. Mam nadzieję, że to, czego dzisiaj nie strzeliliśmy, zostawiliśmy na mecz z Lechem - uśmiechał się po końcowym gwizdku "Ryba"
REKLAMA
- Jeżeli wszystko ułożyłoby się dla nas lepiej, to ja mógłbym mieć dzisiaj z trzy asysty. To też jest dla mnie ważne, bo każdy chciałby mieć jak najlepsze statystyki. Ja na pewno pogadam sobie dziś jeszcze z chłopakami - żartował Kiełb.
- To mecz przyjaźni, ale wiadomo - na boisku była walka. Wydaje mi się, że byliśmy dużo lepszym zespołem i nasze zwycięstwo jest zasłużone - dodawał skrzydłowy.
W tym spotkaniu Kiełb zmierzył się przeciwko Maciejowi Korzymowi, z którym jeszcze niedawno dzielił wspólną szatnię w Koronie. - Wszyscy wiemy co Maciek zrobił dla Korony. Zostawił tu serce i dużo zdrowia. To naturalne, że kibice skandowali jego nazwisko, gdy schodził z boiska. Szkoda, że Maciek nie został na dłużej w Kielcach. To była taka osoba, która dawała dużo na boisku, a także poza nim - w szatno - mówił wychowanek Pogoni Siedlce.
Sam zawodnik nie ukrywa jednocześnie, że dwa tygodnie przerwy na mecze reprezentacji pozwoliły mu popracować nad formą, która z dnia na dzień prezentuje się coraz lepiej. Czy będzie optymalna już na następny mecz z Lechem? - Mam nadzieję, że tak. Te dwa tygodnie ciężej trenowałem, aby poprawić swoją dyspozycję. Miałem też dodatkowy uraz, ale to było tylko chwile, nie była to groźna kontuzja. Czuję się już zdecydowanie lepiej. Przede wszystkim nie miałem już zadyszki, ani w pierwszej, ani w drugiej połowie i cały czas mogłem biegać na mocnych obrotach. Trener postanowił, żeby mnie zmienić w końcówce meczu, ale to wszystko wyszło nam na dobre - podsumował Kiełb.
Wasze komentarze