Właściciel Korony: Na początku w Kielcach była bardzo komiczna sytuacja
Dieter Burdenski w rozmowie z niemieckim dziennikiem "Kreiszeitung". Właściciel 72% akcji Korony Kielce zdradził, jaki cel stawia przed zespołem. - Chcę uczynić Koronę klubem, który będzie szkolił polskie talenty - zapowiada 66-latek. W rozmowie opowiedział również o tym, jakie trudności napotkał w Polsce oraz wyjaśnił, jakiego rodzaju transakcji możemy spodziewać się między kieleckim klubem, a Werderem Brema.
Dlaczego zdecydował się pan przejąć Koronę Kielce?
- Od trzech lat szukałem klubu, w którym wszystko jest poukładane. Cały projekt to model biznesowy, a nie hobby. Moim celem było znalezienie klubu, który mogę poprowadzić w taki sposób, w jaki sobie to wyobrażałem. To nie mogło się udać w Niemczech, z powodu zasady 50+1 (członkowie klubu muszą posiadać co najmniej 51% udziałów, aby uzyskać licencję na grę w lidze; ma ona zapobiegać przejęciu pakietu większościowego przez prywatny, często zagraniczny kapitał - przyp. red.), więc rozglądałem się za granicą. Hiszpania, Austria, Polska - było kilka alternatyw. Ważne było dla mnie, aby wstępne warunki porozumienia były rozsądne. Nie chciałem robić harakiri. W Kielcach mi wszystko odpowiadało, więc zdecydowałem się na Koronę.
Jaki ma pan plan na klub? Jaki jest model biznesowy?
- Chcę, aby klub odniósł sukces we wszystkich dziedzinach. Mam na myśli marketing, organizację, a także sektor sportowy. Mamy na celu wyszkolenie utalentowanych graczy w dobrych warunkach, dzięki czemu będziemy mogli sprzedawać ich później do innych klubów. Oczywiście, nie da się tego zrobić przez jedną noc. Jest dużo pracy. Cały czas popełniamy błędy. One są nieuniknione.
REKLAMA
Zespół w poprzednim sezonie ekstraklasy zajął w lidze 5. miejsce. Mimo to, podjął pan decyzję o zwolnieniu trenera Maciej Bartoszka. Rozpoczął się wielki wstrząs. Dlaczego?
- Piąte miejsce drużyny w ubiegłych rozgrywkach nieco zamazuje rzeczywisty obraz. Zespół nie był tak dobry, jak sugeruje końcowy wynik. Z tego powodu chciałem wprowadzić w Kielcach zmiany. Gdybym był ze wszystkiego zadowolony, to bym nic nie zmieniał, a było inaczej. Oczywiście, trener też nie był zadowolony z tej decyzji, ale mamy jasny cel, który konsekwentnie realizujemy.
Następcą Bartoszka został trener Gino Lettieri, który ostatnio pracował w FSV Frankfurt. Po siedmiu kolejkach zespół zajmuje 9. miejsce w lidze. Jest pan zadowolony z początku sezonu w wykonaniu Korony?
- Mieliśmy wielu kontuzjowanych zawodników i dopiero teraz wracamy do wyścigu w lidze. Trener jest świetnym facetem, który robi dobrą robotę.
W zespole nie tylko zmienił pan trenera, ale również znacznie odmienił oblicze drużyny. Przyszło wielu nowych graczy, wielu z Korony odeszło.
- Tak, dużo się wydarzyło. Są jednak też gracze, którzy byli w drużynie już w zeszłym roku.
Jak kibice Korony zareagowali na pana początek w Kielcach, mimo tych wszystkich zmian?
- Na początku to była bardzo komiczna sytuacja. Zawsze jednak znajdą się ludzie, którzy kwestionują wszystko, jeżeli ktoś chce zrobić coś nowego. Musiałem podać wiele argumentów, aby przekonać ich do swojego zdania. Teraz nie jest już to problemem. W końcu wszyscy chcą jak najlepiej dla swojego klubu, i ja też tego chcę.
Jaki jest cel Korony w tym sezonie? Czy pomimo tak wielkich zmian, uda się powtórzyć piąte miejsce zdobyte w ubiegłych rozgrywkach?
- Tak, ten rejon tabeli znowu jest naszym celem. Musimy jednak zobaczyć, jak rzeczywiście będą przebiegały następne miesiące. Obecnie drużyna gra dobrą piłkę.
Zajęcie miejsca w pierwszej trójce daje kwalifikację do europejskich pucharów. Czy to jest pana marzeniem?
- Dlaczego miałoby nie być? Jeśli wszystko będzie dobrze funkcjonować, ten cel jest w naszym zasięgu. Zasadniczo, łatwiej jest się zakwalifikować do europejskich rozgrywek w Polsce, niż w Niemczech.
Pana poprzedni klub, Werder, wyraźnie zawiódł w przedsezonowych sparingach. W przyszłości chce pan współpracować z klubem z Bremy. Na czym ma polegać współpraca?
- Mam bardzo dobre relacje z Werderem. Jeżeli będziemy mieli ciekawego gracza, klub z Bremy zawsze będzie miał pierwszeństwo w jego pozyskaniu.
Czy szykują się jeszcze jakieś ewentualne zmiany w zespole?
- Tego lata już nic się nie wydarzy, ale nie wykluczamy transferów w zimie. Niedawno pozyskaliśmy Elię Soriano z Würzburga. Jest napastnikiem, który spokojnie poradziłby sobie i dałby jakość w Bundeslidze.
To brzmi ciekawie.
- Musimy jednak jeszcze poczekać na jego rozwój, postęp.
Dyrektor sportowy Werderu Brema, Frank Baumann zasugerował, że piłkarze z Bremy również mogą być wypożyczani do Kielc. Kogo chciałby pan pozyskać?
- Wypożyczenie zawsze wchodzi w grę. Jeżeli Werder będzie chciał zrezygnować z piłkarzy, to zawsze będziemy brali ich pod uwagę. W najwyżej klasie rozgrywkowej w Polsce będą mogli się bardziej rozwinąć, niż grając w trzeciej lidze w Niemczech.
Porozmawiajmy jeszcze krótko na temat piątkowego sparingu w Delmenhorst. Czy Korona jest wystarczająco silna, aby pokonać Werder?
- Dlaczego nie? Chcemy wygrać.
Nie miałby pan nic przeciwko, aby przegrała drużyna, której jest pan rekordzistą i legendą?
- (śmiech) Nie. Umiem oddzielić te dwie sprawy. Korona to biznes, z którym chce odnieść sukces. Natomiast Werder, to miejsce, w którym dorastałem. Moje serce zawsze pozostanie w Bremie.
Rozmawiał Daniel Cottäus.
Źródło: Kreiszeitung.de
Wasze komentarze
niebo nie może być granica skoro są ślady stóp na księżycu ...