Cel z początku sezonu osiągnęliśmy. Dalej można jednak uciułać parę miejsc w górę
Stadion Lecha Poznań przy Bułgarskiej jest jednym z tych stadionów, na których Korona Kielce jeszcze nie wygrała. Najbliższa okazja już w piątkowy wieczór, kiedy podopieczni Macieja Bartoszka zagrają swoje pierwsze spotkanie w grupie mistrzowskiej Lotto Ekstraklasy. - Już nie po raz pierwszy zagram w Poznaniu. Wygrywałem, przegrywałem, w barwach innego klubu chyba jeszcze tylko nie zremisowałem - wspomina Mateusz Możdżeń, aktualnie zawodnik Korony, który w przeszłości długo związany był z "Kolejorzem".
- Dobrze pamiętam, jak grało się z Koroną. U siebie swobodnie wygrywaliśmy, a w Kielcach były spore problemy. Wspominałem już o tym. Teraz jestem po drugiej stronie barykady i w Kielcach udało się już przełamać parę serii w pozytywny sposób. Kolejna opcja, by zapisać się w historii, to wygrana w Poznaniu – mówi środkowy pomocnik.
Ostatni raz kielczanie mierzyli się z Lechem w Poznaniu w grudniu ubiegłego roku. Przegrali 0:1, a wynik ustalił w końcowych minutach starcia Dawid Kownacki. - Był to otwarty mecz. Skończyło się 1:0, ale sporo się działo z obu stron. Nie wiem, czy będzie podobnie, ale to mecz zupełnie innej wagi dla Lecha. Oni na pewno będą trochę pod napięciem – zapewnia piłkarz.
Starcie z Koroną dla Lecha będzie niezwykle istotne w kontekście walki tego zespołu o Mistrzostwo Polski. Kielczanie do tego pojedynku mogą zaś podejść na luzie. - Ten cel, z początku sezonu nie taki jasny, osiągnęliśmy. Wiemy, jak prognozowano, a jak się skończyło – w pewnym sensie sukcesem. Dalej można uciułać parę miejsc w górę, ale jak będzie, to nie wiem – tłumaczy Możdżeń i kontynuuje: - Nie wejdę do głowy wszystkim chłopakom. Dla niektórych to ogromny sukces, dla innych nowe wyzwania. Ja byłem mistrzem i spadałem, byłem wicemistrzem, byłem pośrodku… Sporo się już widziało. Teraz to też dla mnie nowa sytuacja.
Z powodu kartkowej absencji Bartosza Kwietnia i urazu Djirbila Diawa nie wykluczone, że nominalny środkowy pomocnik zmuszony będzie do gry na prawej obronie. - Nic mi o tym nie wiadomo, a już pewnie bym wiedział. Znam inną opcję. Przed Śląskiem powiedziano mi wcześniej, teraz też by tak było – zapewnia zawodnik.
Możdżeń to jedyny piłkarz Korony, który wystąpił w obecnym sezonie we wszystkich ligowych meczach swojej drużyny. - Wiem, że jestem zagrożony kartkami. Nie rozegrałem nigdy wszystkich meczów w żadnym klubie, było ich maksymalnie ponad 30. Jedyne, co mi stwarza zagrożenie, to dyspozycja i kartki. Te drugie są bardziej groźne, bo czasami łatwo jakąś złapać – uważa 26-latek.
Przed przyjściem do Korony Możdżeń znany był głównie z zamiłowania do gry ofensywnej, w stolicy województwa świętokrzyskiego nie imponuje jednak statystykami. - Każdy zawodnik chciałby mieć 10 bramek i 10 asyst i ciągle być w glorii chwały, ale tak kolorowo to nie wygląda. Odkąd przyszedłem do Korony, mam sporo zadań defensywnych, a to nie zawsze jest dostrzegalne – kończy pomocnik.
fot. Maciej Urban
Sponsor relacji z meczu
Lech - Korona w Poznaniu