Autor pudła roku: Mogę jedynie przeprosić...
– Bardzo dziękuję kibicom za wsparcie po tej sytuacji. Obiecuję, że to mnie nie załamie i nie poddam się – zapewniał zaraz po końcowym gwizdku Miłosz Przybecki, który zmarnował idealną okazję na zdobycie gola.
W 13 minucie skrzydłowy chorzowian minął golkipera rywali, miał przed sobą już tylko pustą bramkę i... trafił w słupek. – Jedyne, co mogę zrobić po tym meczu to przeprosić kibiców i drużynę. Na pewno będę to jeszcze dzisiaj przeżywał, ale od jutra muszę się skupić na tym, żeby w kolejnym meczu zagrać bardzo dobrze. W sobotę gramy przed własną publicznością i musimy zmazać tę plamę. Mam nadzieję, że w kolejnych meczach takie okazje wykorzystamy – podsumował Przybecki.
Taka sytuacja może załamać psychicznie. Niełatwo później „wejść” ponownie w mecz. – Przez kilka chwil ciężko sobie poukładać wszystko w głowie, ale trzeba o tym zapomnieć i grać dalej. Myślę, że później wcale to tak źle nie wyglądało. Starałem się zrobić wszystko, żeby odkupić winy, ale niestety nie udało się – przyznał skrzydłowy Ruchu.
W dzisiejszym meczu zarówno z jednej, jak i z drugiej strony było wiele błędów. Niestety tylko jeden zespół zdołał to wykorzystać. – Oba zespoły miały swoje sytuacje, może Korona trochę więcej. Szkoda, że nie udało nam się dowieźć do końca chociaż tego remisu, zabrakło niewiele – mówił „Miły”.
Pomocnik Ruchu skierował także kilka słów w stronę „Niebieskiej Szarańczy”, która dzisiaj bardzo głośno wspierała chorzowian przez całe 90 minut, a także po meczu. – Kibicom należy się wielki szacunek. Pokazali dzisiaj, że są z nami na dobre i złe, a ich wsparcie może nam pomóc podnieść się z kolan – podkreślił Miłosz Przybecki.
Źródło i fot: ruchchorzow.com.pl
Wasze komentarze