Wiceprezydent Kielc o murawie: Terroryzm piłkarzy i trenerów Korony. A PZPN musi zmienić system rozgrywek
Na czwartkowej, nadzwyczajnej sesji Rady Miasta, długo na temat murawy, na której na co dzień grają i trenują piłkarze Korony Kielce, wypowiadał się wiceprezydent miasta, Andrzej Sygut. Zgłaszał on największe zastrzeżenia za obecny stan rzeczy do zawodników i trenerów kieleckiej drużyny, a także Polskiego Związku Piłki Nożnej.
Skrót wypowiedzi wiceprezydenta publikujemy poniżej:
Murawa na dzisiaj nie jest w stanie sprostać wymogom, które czekają przed nią w najbliższym czasie – dokończenie rozgrywek ekstraklasy, towarzyski mecz z Czechami i Mistrzostwa Europy U-21 w czerwcu. Ten trawnik tego nie wytrzyma i trzema go wymienić.
Czy znajduje się w szczególnej sytuacji do innych stadionów? Nasza murawa ma 11 lat. Jest najstarsza w Polsce, jeżeli chodzi o ekstraklasę. Nasz stadion był budowany jako pierwszy z grona tych nowoczesnych. Przez pierwszych 8 lat trawa wytrzymywała i żadne prace renowacyjne nie były potrzebne. W ostatnich latach dokonano 3 wymian trawnika.
Dlaczego teraz trzeba to zrobić? Powody są dwa. Po pierwsze – długi okres używania tej murawy. Po drugie – zmiana trybu rozgrywek. Wcześniej zaczynały się one w marcu, w tej chwili jest to luty, czyli środek zimy. Do tego liga trwa nawet do grudnia włącznie. W naszym klimacie, aby murawa mogła się zregenerować, od listopada do marca nie powinny odbywać się żadne mecze.
W tym roku osiągnęliśmy szczyt absurdu. Chcemy wystąpić do Polskiego Związku Piłki Nożnej i zrobimy to, aby w przyszłości organizować rozgrywki tak, aby w zimie się one nie odbywały. Żaden klub nie jest w stanie sprostać tym wymogom.
Solidnie się przygotowałem do sesji i wczoraj cały wieczór studiowałem informacje. Ajax Amsterdam dokonuje wymiany murawy od 4 do 7 razy w ciągu roku. Allianz Arena w Monachium – 2-3 razy. Nowe Wembley raz w roku. Kielce przez 11 lat zrobiły to 3-4 razy. Koszt utrzymania naszej murawy to około 200 tysięcy złotych. Legia wydaje 50 tysięcy złotych, lecz miesięcznie. Wystarczy tę kwotę pomnożyć razy dwanaście.
Obciążenie – płyta główna powinna być używana 1 raz na 2 tygodnie, czyli na mecz ligowy z ewentualnie jednym treningiem. W innym przypadku zostaje ona zadeptana i okres żywotności skraca się.
Biorąc to pod uwagę, odbyliśmy kilkunastogodzinną naradę ze specjalistami z Kielc, aby przerwać ten zaklęty krąg. Proponujemy rozwiązania następujące: płyta główna zostanie poddana renowacji. Ma zostać całkowicie odciążona – będą odbywały się na niej tylko mecze. Maksymalnie 4 godziny tygodniowo. Teraz jest znacznie więcej.
Aby ten stan osiągnąć, treningi, które się odbywają, muszą być przeprowadzane na boiskach treningowych. Trzeba wykonać naturalną, podgrzewaną płytę w innym miejscu. Należy wszcząć procedurę, by zrobić to albo na Szczepaniaka, albo na Kusocińskiego – to jest do dyskusji. Po drugie, niech PZPN zacznie organizować rozgrywki w lecie. Piłka nożna to letnia, a nie zimowa dyscyplina. Jeżeli będzie dalej, tak jak teraz, to wszystko boiska ekstraklasy staną się kartofliskami. Nie ma na to sposobu.
W klubach najwyższej rangi treningi bramkarzy – jak np. przed spotkaniem Barcelony z Arsenalem – odbywały się z boku boiska. Wnosi się ruchomą bramkę, przez co nie jest eksploatowana najważniejsza część murawy, gdzie zniszczenia są największe – pole karne.
To kwestia kultury i korzystania z płyty. To złożony problem. Konieczny jest właściwy stosunek piłkarzy oraz sztabu trenerskiego i szacunek dla wysiłku innych ludzi. Do tej pory wzorem takiego szkoleniowca był Marcin Brosz. Nazwisk innych trenerów nie będę przytaczał... Często zdarzało się, że w ogromny deszcz przed meczem robili tam pełny trening. Efekt – boisko kompletnie zniszczone. Nad tym pracujemy i będziemy prosić media, bo nie może być tak, że personel Korony będzie terroryzował obsługę stadionu: „przegraliśmy mecz, bo nie trenowaliśmy na głównej”. Taki argument pada.
Nasi pracownicy naśladują najlepszych, jeżdżą na szkoleniach. Mamy wynajętego specjalnego konsultanta, który przyjeżdża i udziela rad, jak opiekować się murawą. MOSiR wyposażony został w pełen sprzęt do prowadzenia zabiegów i robi to. Tottenham Londyn ma zatrudnionych 16 greenkeeperów. Nas na to nie stać. Musimy odciążyć płytę. Każdy następny trener zdaje sobie z tego sprawę. Oprócz jednego, który nie słuchał argumentów. Piłkarze też są coraz bardziej świadomi i po wślizgu, gdy kawałek trawy zostanie wyrwany, układają go we właściwym miejscu.
Dlaczego obsługa stadionu ustępowała? Bo bała się ogromnej presji. Nie pozwolisz trenować, zespół przegra, to powiem o tym do mediów. Ja cytuję wypowiedzi.
Z tych informacji, które mamy, możemy powiedzieć, że murawa po remoncie na Mistrzostwa Europy w czerwcu będzie bardzo dobra i nikt nie będzie zgłaszał żadnych zastrzeżeń.
Wasze komentarze
Nawet ciężko to nazwać to co ten gość mówi, nie ma się co dziwić że Kielce się wyludniaja jeśli tym miastem rządzą tacy arogancki.
Natomiast PZPN-owi lotto to, że pan wiceprezydent Kielc im każe reorganizować rozgrywki. To mocno naiwne żądanie.
Przede wszystkim problemem polskich klubów jest brak infrastruktury. Średnio w Ekstraklasie wydawane jest 1,5mln miesięcznie na pensje zawodników, a szkoda 500tys. na boisko treningowe. To patologia, i trzeba to zmienić poprzez zmianę wymogów PZPN ws. akademii i boisk.
Za biedni na budowę 3 boisk treningowych, niczym bieda-przedsiębiorcy w mercedesach nie mający więcej niż 1500zł dla pracownika.
Gdy Ojrzyński trenował Podbeskidzie, to trenowali w hali, gdy były opady deszczu, bo jedyne boisko treningowe stawało się błotniskiem. Równocześnie płacili Korzymowi 40 tys/mc. To jest patologia i należy z tym walczyć. Opuśćmy nawet trochę poziom ligi na rok,dwa, zamiast przepłacać szrot, zainwestujmy w infrastrukturę i to naprawdę wypali.
Poprzednia zmiana murawy na Kolporter Arenie była doraźna i robiona na szybko po odwołanym meczu z Wisłą, nie wymieniono podłoża, przez co trawa nie wrosła w podłoże w 2 tygodnie i kępy dywanu teraz latały niczym siano.
W zimę taką jak ta nie można włączać ogrzewania murawy na full, bo przy -15 po prostu murawa zagotowałaby się od spodu przy takiej różnicy temperatur i palone są cebulki trawy.
Podzielam pogląd Syguta, że optymalny w takim klimacie jest system wiosna-jesień. Wiem, że w lato jest +30, ale to i tak lepsze dla kibiców i widowiska niż -10 w lutym i grudniu, gdzie ludzie wolą zostać w domu.
Oprócz kilku krajów skandynawskich, bałtyckich, Rosji i bodajże Ukrainy, gdzie gra się systemem wiosna-jesień, to praktycznie we wszystkich ligach jest króciutka przerwa zimowa. Gra się do początku, a czasem do połowy grudnia, i wznawia się rozgrywki - w zależności od ligi - najczęściej w drugi, trzeci albo czwarty weekend stycznia. U nas przerwa zimowa mimo, że w ostatnich latach została radykalnie skrócona, to i tak jest jedną z dłuższych chyba.