Cudotwórca z Chojnic podniósł Koronę! Przepiękne bramki Aankoura i Markovica dają trzecie zwycięstwo z rzędu
Powoli na cudotwórce wyrasta w Kielcach Maciej Bartoszek. W drugim spotkaniu pod jego wodzą kielecki klub rozgromił przed własną publicznością Pogoń Szczecin 4:1. Kielczanie tego popołudnia nie tylko imponowali skutecznością, ale również grą. Drużyna ze Szczecina ani przez chwilę nie była w stanie podjąć równorzędnej walki ze złocisto - krwistymi. Bohaterami stolicy województwa świętokrzyskiego są dwaj obcokrajowcy: Vanja Marković oraz Nabil Aaankour, autorzy dwóch trafień.
Dwóch zmian w składzie dokonał trener Maciej Bartoszek. Pauzującego za kartki Radka Dejmka zastąpił wracający po dłuższym urazie Djibril Diaw. Z „jedenastki” wypadł również Michał Przybyła, którego miejsce zajął Dani Abalo. Najbardziej wysuniętym zawodnikiem złocisto - krwistych był więc Jacek Kiełb.
Kielczanie starcie z Pogonią rozpoczęli podobnie jak to z Zagłębiem Lubin. Od samego początku wysoko zaatakowali rywali, nie schodzili wręcz z połowy przeciwnika. To się bardzo szybko opłaciło. Już w 5. minucie piłkę do bramki Kudły skierował Vanja Marković. Pierwsza bramka Serba w Lotto Ekstraklasie padła głównie dzięki indolencji defensorów zespołu Kazimierza Moskala. Najpierw w dobraną z rzutu wolnego przez Kiełba piłkę nie trafił Akahoshi, a uderzoną przez kieleckiego pomocnika piłkę pod brzuchem przepuścił Kudła.
W kolejnych minutach kwartet ofensywny przysparzał spore problemy Pogoni. Bramkę głową po dośrodkowaniu Vladislavsa Gabovsa mógł zdobyć Miguel Palanca. Kapitalną okazję bramkową zmarnował również Dani Abalo. Goście odpowiedzieli jedynie uderzeniami Gyurcsó i Akahoshiego z dalszej odległości.
Kwadrans przed końcem spotkanie wyrównało się. Korona cofnęła się i to Pogoń dłużej utrzymywała się przy piłce. Niewiele jednak z niezliczonej liczby podań wynikało, gdyż ustawieni w średnim pressingu kielczanie na niewiele pozwalali we własnym polu karnym.
W pierwszych czterdziestu pięciu minutach zespół z Kielc oddał jedynie dwa celne. I oba przyniosły bramki, bo w drugiej minucie doliczonego czasu fantastycznym uderzeniem z linii pola karnego popisał się Nabil Aankour, czym nie dał najmniejszych szans Dawidowi Kudle i zdobył swoją drugą bramkę w historii występów w Lotto Ekstraklasie.
Po przerwie zobaczyliśmy Pogoń, która postawiła wszystko na jedną kartkę. W 48. minucie z dwudziestu metrów uderzał Rafał Murawski, ale Małkowski po raz kolejny stanął na wysokości zadania.
To jednak nie 38 - letni golkiper był tego popołudnia bohaterem stolicy województwa świętokrzyskiego. Tym był Vanja Marković. Serb w 58. minucie spotkania rozstrzygnął konkurs na najpiękniejsza bramkę całej kolejki, jeśli nawet nie sezonu. Wolej z prawie 30. metrów przełamał ręce Kudły i wpadł praktycznie w samo okienko bramki.
Takiego prowadzenie złocisto - krwiści nie mogli już roztrwonić. Defensywą skutecznie dowodził Diaw, w linii środkowej niezwykle aktywny był Aaankour, a obrońców Pogoni raz po raz sprawdzali Palanca oraz Abalo. A goście? Z daleka szczęścia w 73. minucie próbował Dawid Kort, ale bez trudu futbolówkę złapał Małkowski.
Tego dnia nic jednak nie mogło zaszkodzić Koronie, która była fenomenalna. Walkę z Markovicem o miano bohatera spotkania podjął więc Aankour i w 78. minucie wykorzystał perfekcyjne dogranie Daniego Abalo ze skrzydła i po raz drugi pokonał Dawida Kudłę.
Do końca spotkania Pogoń była jedynie raz w stanie podnieść się po czterech kieleckich ciosach i w doliczonym czasie gry do siatki trafił Mateusz Matras.. Maciej Bartoszek lepiej nie mógł rozpocząć swojej prawy w kieleckim klubie.
Zapis relacji NA ŻYWO
Kolejny mecz Korona Kielce rozegra w sobotę, 3 grudnia, o godzinie 15:30 w Gliwicach z Piastem.
Korona Kielce - Pogoń Szczecin 4:1 (2:0)
Bramki: Marković (5’, 53’), Aankour (45+2’, 78’) - Matras (90+1)
Korona: Małkowski - Gabovs, Rymaniak, Diaw, Grzelak, Kiełb (69’ Przybyła), Możdżeń, Marković, Aankour, Abalo (81’ Cebula) - Palanca
Pogoń: Kudła - Rapa, Rudol, Fojut, Nunes - Delev, Murawski (59’ Drygas), Matras, Akahoshi (59’ Kort), Gyurcsó (71’ Zwoliński) - Frączczak
Żółte kartki: Aankour, Marković, Abalo- Fojut, Frączczak, Delew
fot. Paula Duda
Wasze komentarze
Brawo Trener
Ale uwaga, efekt zaskoczenia się teraz skończy i przeciwnicy będą już przygotowani na nowy styl gry Korony. Będzie trudniej, bo to nie o cuda chodzi.
ale bardzo się ciesze , oby tak dalej GRATULACJE !!!
Nie mogę się napatrzeć jak taki KURDUPEL (absolutnie NIEOBRAŹLIWIE!!!) odbiera górne piłki zawodnikom którzy są wyżsi od niego o połowę!!!!!! Jestem szczerze pod wielkim wrażeniem! Zapieprzał cały mecz, a bramki....WISIENKI na torcie!
No i ...ZATRZYMAĆ Zbyszka za każde pieniądze!
Tak było za Ojrzyńskiego, kiedy agresywnym dojściem wygrywaliśmy mecze, tak było u Brosza czasami. Zobaczymy na ile im starczy zapału.
Szkoda nonszalancji w ostatnich minutach, byłoby na czysto a tak znów straciliśmy głupią bramkę.
Brawa dla Nabila, Vanji. Widać, że Diaw miał długą przerwę, ale i tak dużo pewniejszy niż Wierchowcow. Gabovs jak zwykle nieprzytomny, kilka razy wystarczyło zrobić krok i akcji by nie było a on odpuszczał i potem musiał gonić.
Trzeba szybko znaleźć Vanji albo Diawowi jakąś Polkę i ich ożenić, wtedy o paszport dużo łatwiej, bo obaj dają dużo jakości a jest jeszcze wcale nie gorszy Ruski.
..ludzie z młyna nie przychodzą na mecze ci co dopingują z boku ...to ludzie którym marzył sie doping z gniazda..takze spiewajcie z nimi elooo
PS. Ciekawostka ze słownika języka polskiego :
PIKNIK - największy i najbardziej wierny kibic który na stadionie pojawia się 2-3 razy do roku z czego jak dostanie 2 darmowe wejściówki. Nieczęsto po 2 wygranych z rzędu wychwala drużynę ponad niebiosa rozgłaszając tu i ówdzie że jego drużyna idzie po mistrzostwo Polski, natomiast po 2 porażkach z rzędu chowa głowę w piasek niczym struś, nie mogąc znieść że nie da się tylko wygrywać. Za to za każdym razem jest największym znawcą w każdej dziedzinie życia, przy tym mając najwięcej do powiedzenia, nie rzadko na forum gdzie może występować anonimowo.
Im dluzej demonstrujecie swojego focha tym mniej osob teskni za tym dopingiem. Ale nawet mnie to nie dziwi. Stadion postawili na mijscu gdzie byli Błękitni a tamtym kibicom nie przeszkafzal brak dopingu
I historia zatoczyła koło. Miejsce to samo i doping taki sam.
Ja ironicznie (skoro kibice Korony odwrócili sie od swojej miłości) wnioskowal bym do wlasciciela klubu o powrot do nazwy KKP lub Błekitni. Bo przeciez gdyby nie polaczyli klubow to Korony juz dawno by nie bylo.