Małkowski: Miłość do Korony została nagrodzona
Niespełna dwa miesiące przyszło czekać Koronie na zwycięstwo w Lotto Ekstraklasie. Ten czas pogrzebał pierwszego szkoleniowca, ale również pozwolił odkopać zapomniany diament. Zbigniew Małkowski, męczony przez kontuzje, dotychczas nie miał szans na grę w pierwszym zespole. Ale wrócił.
„Złocisto-krwiści” doczekali się. Po sześciu porażkach z rzędu w ekstraklasie, pokonali na wyjeździe Bruk-Bet 3:1. Przy okazji rozbili bank, ogrywając w Niecieczy zespół, który w tym sezonie u siebie dotychczas nie przegrał. – Towarzyszy nam ogromna radość. Zdobyliśmy trzy punkty, choć nie było łatwo, bo obie drużyny potrzebują ich, jak ryba tlenu – tłumaczy Zbigniew Małkowski, który po licznych perturbacjach wrócił do pierwszego składu kieleckiej Korony. To jego drugie starcie w tym sezonie. Pierwsze miało miejsce tydzień temu z Legią Warszawa, kiedy piłkę z siatki musiał wyciągać aż czterokrotnie. Jednak przy każdej z akcji bramkowych stołecznej drużyny nie miał za wiele do powiedzenia.
W sobotę kielczanie, podobnie jak w potyczce z warszawskim zespołem, zdobyli gola jako pierwsi. Jednak tym razem nie zmarnowali tej zaliczki. – Zagraliśmy tak, jak trener wymagał. Nie zdradzę kulisów odprawy, ale zrealizowaliśmy wszystkie założenia. Zapracowaliśmy na te trzy punkty. To pozytywny bodziec – zaznacza kielecki bramkarz.
– Pewne serie się zaczynają, ale również kończą. Mam nadzieję, że ta na dobre się skończyła. Przed nami dwa tygodnie pracy, żeby w ostatnich meczach zdobyć jak najwięcej punktów – dodaje.
W ostatnim czasie przełamana została nie tylko niechlubna passa Korony, ale również czas Małkowskiego poza wyjściową jedenastką. – Mam silny charakter, dzięki czemu mniejsze i większe niepowodzenia mnie nie załamują. Walczę sumiennie i nie poddaję się. Cieszę się, że mogłem ponownie stanąć między słupkami tego klubu. Okazuje się, że miłość do piłki i Korony została nagrodzona.
Wasze komentarze
Jestes swietnym bramkarzem i motywatorem.
Ty sie nie boisz ciezkiej pracy i choc Paprocki Cie wykanczal ze swoimi kolesiami Ty przetrwalem ciezkie chwile i pokazales wszystkim, ze trzeba walczyc o swoje.
Trzeba Korone oczyscic z nieudacznikow i leni duzo gadajacych, a nic nie robiacych.
Pierwsze to trzeba pogonic Paprockiego i oczyscic Korone.
Wierze, ze zajmie sie Korona ktos pracowity i profesjonalnie podejdzie do tematu i Korona jeszcze zablyszczy.
Powodzenia Zbychu.
Wel nie wybacza! Choć w sumie Zbychu nic nie zawinił, że z nim kontrakt podpisali.