A zapowiadało się tak wspaniale... Korona przegrała z Jagiellonią po fatalnej drugiej połowie
Świetna pierwsza połowa Korony Kielce i - niestety - fatalna druga... Według matematycznej logiki, mecz z Jagiellonią Białystok powinien zakończyć się remisem. Ale w sporcie o logice mowy być nie może. Tym samym w 10. kolejce Lotto Ekstraklasy „Jaga” górą na Kolporter Arenie. Mecz zakończył się zwycięstwem 2:1 lidera rozgrywek, choć w przerwie nic na to nie wskazywało. Wręcz przeciwnie, wszyscy spodziewali się efektownego zwycięstwa żółto-czerwonych z Kielc...
—————
Już niebawem rozpocznie się konferencja prasowa z udziałem prezydenta Wojciecha Lubawskiego i Petera Kaluby. Zapraszamy do śledzenia relacji na żywo z tego spotkania.
NA ŻYWO: Konferencja prasowa – kliknij TUTAJ
—————
Korona musiała sobie dzisiaj radzić bez autora pięciu bramek w tym sezonie. Łukasz Sekulski z powodu przeziębienia został zmuszony do pauzy, snajper nie zasiadł nawet na ławce rezerwowych. Jego miejsce w podstawowym składzie zajął Miguel Palanca. Rolę skrzydłowych wzięli na siebie Jacek Kiełb i Serhij Pylupczuk.
Pierwszy kwadrans na Kolporter Arenie był dosyć senny. Obie drużyny próbowały przechytrzyć swoich przeciwników, ale dobrze funkcjonowały formacje obronne. Aż do 16. minuty – wtedy białostoczanie popełnili fatalny błąd, który gospodarze bezlitośnie wykorzystali.
A właściwie zrobił to Palanca. Po zagraniu Pylypczuka, Hiszpan uderzył z bliska na bramkę, lecz prosto w Mariana Kelemena. Golkiper „Jagi” wypluł jednak tę piłkę, Palanca przerzucił ją nad rywalem i wpakował do pustej siatki. To było kapitalne zachowanie zawodnika Korony, który zachował ogromną przytomność umysłu.
Dziesięć minut później kielczanie mogli podwyższyć prowadzenie. Po kapitalnej akcji całego zespołu, świetnej wymianie piłki, z dystansu uderzył Mateusz Możdżeń, ale trafił w poprzeczkę. Zabrakło tak niewiele... Mimo to, gospodarze zebrali za ten atak wielkie i zasłużone brawa.
Gra żółto-czerwonych z Kielc musiała się podobać – kielczanie grali z wielkim zaangażowaniem, determinacją, a przy tym pokazywali sporą klasę piłkarską. To Korona grała tak, jakby była liderem Lotto Ekstraklasy. Jagiellonia była cieniem drużyny z poprzednich kolejek.
W 43. minucie goście mieli jednak znakomitą okazję. Z rzutu rożnego dośrodkował Konstantin Vassiljev, głową uderzył Ivan Runje, ale trafił w poprzeczkę. Podopieczni Tomasza Wilmana mieli w tej sytuacji mnóstwo szczęścia. Chwilę później, w kolejnej akcji, próbował jeszcze z dystansu trafić Karol Świderski, ale piłka po rykoszecie minęła prawy słupek bramki. Do przerwy Korona prowadziła zatem jednym golem.
Druga połowa od początku nie zachwycała poziomem, choć było dosyć gorąco – na boisku było sporo nerwowości, chwilami niezdrowych emocji i walki. Soli futbolu, czyli dogodnych okazji strzeleckich, jak na lekarstwo.
Na pierwszą świetną sytuację kibice musieli czekać do 63. minuty. Wtedy przed genialną szansą stanął Świderski, lecz jego uderzenie obronił Maciej Gostomski. Białostoczanie próbowali jeszcze dobić ten strzał, ale na szczęście znów górą był kielecki bramkarz. Ta sytuacja była pokłosiem znacznie lepszej gry zespołu Michała Probierza w drugiej części spotkania.
Pięć minut później kolejna akcja gości dała im już bramkę. Znakomite dośrodkowanie Piotra Tomasika z lewej flanki, świetnym strzałem wykończył niepilnowany Przemysław Frankowski. Był to duży błąd kieleckiej defensywy, która wyraźnie zapomniała o tym zawodniku w polu karnym.
A już w 70. minucie było 2:1 dla Jagiellonii. Kolejną asystę zanotował Tomasik, który znakomicie zacentrował z rzutu rożnego, najwyżej wyskoczył Ivan Runje i strzałem głową pokonał bezradnego w tej sytuacji Gostomskiego.
Korona, mimo niekorzystne wyniku, prezentowała się bardzo blado. Zmiany, które przeprowadził trener Wilman, zamiast wzmocnić, osłabiły siłę rażenia zespołu. W efekcie do końca spotkania gospodarze nie stworzyli już żadnej dogodnej okazji i musieli pogodzić się z kolejną, drugą z rzędu porażką.
W następnej kolejce Korona zmierzy się na wyjeździe z Cracovią. Ten mecz odbędzie się równo za tydzień - w kolejną niedzielę o godz. 15.30.
Korona Kielce – Jagiellonia Białystok 1:2 (1:0)
Bramki: Palanca (16’) – Frankowski (68’), Runje (70’)
Korona: Gostomski – Rymaniak, Dejmek, Diaw, Kallaste – Pylypczuk, Grzelak, Możdżeń, Aankour (46’ Cebula), Kiełb (71’ Abalo) – Palanca
Jagiellonia: Kelemen – Grzy, Runje, Tomelin, Tomasik – Frankowski (90' Klimala), Góralski, Romanchuk, Vassiljev, Mackiewicz (66’ Burliga) – Świderski (81’ Szymański)
Żółte kartki: Romanchuk
Widzów: 6979
Wasze komentarze
Pokazują ze potrafią (ale tylko jeśli im się chce)
Panie trenerze Wilman co to za taktyka??? Przychodzimy na stadion po to, żeby oglądać piłkę nożną, a nie tylko pokaz wykopywania piłki przez Gostomskiego. Ja się godzę na porażkę ale po widowisku, a tych chłopaków stać na to, zeby grali w piłkę. Już kilka razy udowodnili. Tylko ta kondycja ...