Nie wystarczy tylko grać w piłkę. Trzeba dać coś z serca, a czasem nawet z wątroby
W najbliższy piątek o godzinie 18:00 Korona Kielce zmierzy się w Gdańsku z Lechią. Do meczu z zespołem Piotra Nowaka kielczanie przystąpią po zwycięstwie z Lechem Gdańsk i kompromitującej porażce w pucharze Polski z Puszczą Niepołomice. - Bardzo szkoda, bo rozgrywki pucharowe to fajna przygoda. Można zajść wysoko po kilku meczach - mówi napastnik Korony, Łukasz Sekulski.
- Nagroda to występ na Stadionie Narodowym dla mnie byłoby to super sprawą - uzupełnia snajper i kontynuuje. - W ostatnim meczu ligowym pokazaliśmy super zaangażowanie, ale musimy walczyć jeden za drugiego w kolejnym spotkaniu. Trzeba jeździć na tyłkach, zasuwać przez 90 minut i pokazać bardzo duże zaangażowanie. Oprócz gry w piłkę trzeba dać coś z serca, a jeśli nie, to nawet z wątroby.
W pojedynku z Lechem Poznań wypożyczony z Jagiellonii Białystok zawodnik dwukrotnie pokonał bramkarza rywali. - Na pewno spada ten przysłowiowy kamień z serca i jest łatwiej, ale ja podchodzę do tego spokojnie. Nie chcę teraz dokładać sobie presji mówiąc, że będę już strzelał czy wyrobię w sezonie jakąś ilość zdobytych bramek - tłumaczy. - Chłodna głowa to rzecz najważniejsza. Postaramy się przywieźć z kolejnego wyjazdu jakąś zdobycz punktową, ale nie możemy zapominać, że jedziemy do Gdańska i zmierzymy się z bardzo dobrą drużyną.
Prowadzony przez Piotra Nowaka zespół słynie z niezwykle ofensywnej gry. - Na pewno będziemy mieli pomysł na ten mecz i trener nam nakreśli, jak mamy rozegrać to spotkanie. W tym spotkaniu Lechia może mieć optyczną przewagę, ale najważniejsze są bramki w sieci i punkty w tabeli. To nas interesuje - wyjaśnia napastnik.
- Daj Boże, żebyśmy wygrali po moim golu, ale jeśli zwyciężymy, a ja nie strzelę bramki, to się nie obrażę. Napastnik może i musi pomagać drużynie golami i asystami - kończy Sekulski.
fot. Paula Duda
————————
Partner wyjazdu do Gdańska: