Publiczność poniosła chłopaków z Korony. Przypomniało mi się, jaki tu jest zawsze doping
Korona Kielce pokonała Lecha Poznań 4:1 i zdobyła pierwszy komplet punktów w nowym sezonie Lotto Ekstraklasy. - Po zdobyciu bramki na 1:0, kiedy graliśmy w dziesięciu, to Korona wychodziła z szybkimi atakami i stwarzała sobie sytuację bramkowe. W tym był nasz problem, bo zostawiliśmy im sporo swobody - ocenia napastnik gości, Marcin Robak.
- Początek był dla nas strasznie nieudany. Czerwona kartka i wszystko trzeba było na gorąco przemeblować. Mimo wszystko zdobyliśmy bramkę, która dała nam nadzieję, że możemy wywieźć dobry wynik z Kielc. Szkoda, że jako drużyna nie potrafiliśmy zapobiec temu, aby bronić i szukać kontrataków - dodaje snajper.
Robak przełamał strzelecką niemoc „Kolejorza” i zdobył bramkę. - Po takim meczu. nie można się uśmiechnąć. Wiadomo, że w poprzednim spotkaniach nie zdobywaliśmy bramek. Dzisiaj ona nam nic nie dała, bo nie zdobyliśmy punktów - wyjaśnia zawodnik i kontynuuje. - W tym meczu, mimo, że nie było „Młynu”, to publiczność dopisała i potrafiła chłopaków z Korony przez całe 90. minut dopingować, co przypomniało mi czasy, w których jeszcze tutaj grałem i jacy są tutaj fani.
Powrót do stolicy województwa świętokrzyskiego wiążę się dla napastnika ze wspomnieniami, który w przeszłości również bronił złocisto - krwistych barw. - To były moje początki. Zostały same dobre wspomnienia stąd. Szkoda tylko, że jako Lech nie wywozimy stąd punktów. Była nadzieja, bo ten stadion jest dla mnie szczęśliwy i liczyłem, że się przełamiemy - kończy Robak.
fot. Paula Duda
Wasze komentarze