Miejsce w tabeli nie ma znaczenia. Nie wiem nawet, którzy my jesteśmy
Korona Kielce po dwóch remisach w Lotto Ekstraklasie czeka na pierwsze ligowe zwycięstwo. Najbliższa okazja już w sobotnim pojedynku z Lechem Poznań, który w ostatnim czasie nie zachwyca formą. - To nie ma znaczenia, nie patrzymy na miejsce w tabeli. Sam nie wiem nawet, którzy my jesteśmy. Liczą się punkty. Każdy dobrze rozegrany mecz buduję drużynę i dodaje jej pewności, dalej będziemy tak samo pracować - zaznacza trener złocisto - krwistych, Tomasz Wilman.
Do meczu z „Kolejorzem” kielczanie przygotowują się praktycznie w pełnym składzie. - Marcin (Cebula - red.) po meczu zgłosił uraz, musiał zejść w przerwie. Zrobił badania, nie jest to nic poważnego. Zobaczymy,jak to będzie dzisiaj wyglądało. Wczoraj już było lepiej, wygląda to tak z każdym dniem. Na mecz będziemy brali pod uwagę tylko tych chłopców, którzy będą w pełni gotowi - wyjaśnia szkoleniowiec. - Lekki uraz zgłosił wczoraj również Djibril, na tą chwilę poza tym jest wszystko okej.
- Doszedł do nas także Jacek (Kiełb - red.), jest w dobrej kondycji fizycznej. Na pewno będzie brany pod uwagę na to spotkanie. Wszystkie nasze dotychczasowe transfery nie były przypadkowe. Liczymy na tych chłopaków, analizujemy ich wcześniejsze występy. Jacka znamy, więc na niego bardzo liczymy - przyznaje Wilman i kontynuuje. - „Ryba” sam musi zdawać sobie sprawę, jaka odpowiedzialność na nim ciąży i jakie są wobec niego oczekiwania. To nie jest jedyny zawodnik, wiadomo, że wszyscy walczą o miejsce w składzie, a konkurencja dobrze zrobi każdemu.
Kiełb może grać zarówno w ataku, jak i na bokach pomocy. - Raczej nie planujemy go w obronie. To jest zawodnik ofensywny, ma duże umiejętności i potrafi grać w ataku i może być dla nas ciekawą opcja. Umożliwi nam rożne warianty gry. On i Miguel Palanca mogą grac na skrzydle, w środku czy w ataku. Pozwoli nam to rozpatrywać nawet grę dwójką napastników, co jest ciekawym rozwiązaniem - wyjaśnia trener.
Sam Hiszpan w ostatnim spotkaniu zaprezentował się z dobrej strony. - Zobaczymy, są jeszcze dwa dni treningów. Jest szansa, że zagra, ale nie wiemy, w jakim wymiarze. Przygotowujemy się do meczu z Lechem i decyzję podejmiemy dopiero w sobotę rano - twierdzi szkoleniowiec.
W ostatnim czasie sporo nerwowości w grze wprowadzał golkiper kielczan, Michal Pesković. - Tak naprawdę, to chłopcy rywalizują na treningach. Postawiliśmy na Michała, ma nasze pełne poparcie. Maciek (Gostomski - red.) ciężko pracuje i pokazuje, że jego pora się zbliża. Bramkarzy nie zmienia się w przerwie czy podczas gry. Jak stawiamy na kogoś, to ma nasze pełne poparcie - przekonuje Wilman. - Nie mam do Michała pretensji, bo jak tracimy bramki, to są filmowe. Takich goli może nie żal tracić. Może reaguje trochę nerwowo, ale bardzo nam pomaga, dużo nam daje swoim doświadczeniem. Rozpatrujemy rożne opcje. Na tę chwilę Michał będzie bronił z Lechem.
Ewentualny uraz Diawa może za to skomplikować ustawienie linii obronnej. - Bierzemy pod uwagę różne warianty, mamy bardzo uniwersalnych chłopaków i oni wiedzą, czego od nich oczekujemy. Nie będziemy wybici w rytmu i sobie z tym poradzimy - zaznacza trener.
Na swoją szansę nadal czeka Vanja Marković. - Dla mnie kwestia Vanji jest bardo trudna. Blokuje go kwestia paszportu, bo jego przygotowanie fizyczne, umiejętności i zaangażowanie pokazują, że śmiało może sobie poradzić. Jestem przekonany, że da sobie rade - tłumaczy opiekun Korony. - Czeka na swoją szansę Paszport dla niego ułatwiłby nam bardzo dużo, bo byłaby większa konkurencja. Jeśli będzie miejsce, to Vanja dostanie szansę. On bardzo cierpi przez to, że nie może grać. Nie rywalizuje z zawodnikami na swojej pozycji, ale z polityką. Musi ciężko pracować, rywalizować i być skoncentrowanym. Jak wejdzie, to nie będzie łatwo zabrać mu miejsce w składzie.
Przed kielczanami niezwykle intensywny tydzień . - Nie myślimy o pucharze, bo jest dopiero we wtorek. Teraz mecz z Lechem, zobaczymy, co on przyniesie i po nim będziemy myśleć. Tydzień idealny dla piłkarzy, bo trenują, aby grać. Czekają nas trzy spotkania w ciągu ośmiu dni, to jest najlepsze, co może ich spotkać. Mamy plan pracy na ten okres, będziemy trochę w podróży, co nas do siebie zbliży - kończy Wilman.
fot. Mateusz Kępiński (korona-kielce.pl)
Wasze komentarze
A na stadionie taka bryndza,że nawet prezesa "Q...i" musieli obrzucać przyjezdni!
CYRK
Czekam na pełny sektor przyjezdnych pyr!
Gostomski - Kallaste, Diaw, Dejmek, Rymaniak - Grzelak, - Pyłypchuk, Aankour, Możdżeń, Palanca - Kiełb
Ten cały Peskovic tylko atmosferę psuje a Gostomski wcale gorszy nie jest, natomiast Cebula to nawet na ławkę się nie nadaje....
Opuściliście miejsce waszej pracy - chcąc zrobić na złość Prezesowi. Swoim zachowaniem robicie na złość przede wszystkim piłkarzom jak również kielczanom dobrze życzącym temu klubowi, nie wspominając reszty kibiców. A może chcecie by o was mówiono, a nie o piłkarzach. Pogniewaliście się bo wam nie pozwolono używać rac, którymi rzucaliście w piłkarzy. I najchętniej zemścilibyście się na prezesie by on się podał do dymisji. albo by go wyrzucono. Wówczas przyszlibyście dopingować drużynę. Chodzi więc o klub czy o was ? Jeśli tak jest to z tej mąki chleba nie będzie drodzy Młynarze !!!
Prawo jest prawo i trzeba je przestrzegać.
Popatrz na Bayern Monachium albo BVB. albo jakikolwiek niemiecki klub, Rac nie zapalają. dopingują non stop i się przy tym świtnie bawią