Najprawdopodobniej nie dojdzie do skutku sprzedaż Korony Kielce Jakubowi Meresińskiemu. Swoje obawy dotyczące tej transakcji wyrazili kieleccy radni podczas spotkania z Wojciechem Lubawskim. - To jest bardzo dobra decyzja. Jestem wstrząśnięty ostatnimi wydarzeniami - ci panowie się gdzieś pałętali po Koronie, czynili swoje ustalenia... Jestem absolutnie zadowolony z tego, że do tej transakcji nie dojdzie. Mamy inne rozwiązania. Do końca będę promował to, co zaproponowałem już dawno temu, czyli grupę kieleckich inwestorów - ocenia Krzysztof Adamczyk.

- Dopóki nie ma dużego sponsora, który gwarantuje rozwój klubu, to postawmy na nich. Niech prezydent usiądzie do rozmów o różnych wariantach. Na ten moment chciałbym, aby to był nasz kielecki klub zarządzany we współpracy lokalnego biznesu z miastem. Takie rozwiązanie byłoby najlepsze dla wszystkich - dodaje.

- To, co działo się w klubie, to jest skandal! Potraktowano w nieładny sposób piłkarzy, którzy włożyli mnóstwo serca, aby uratować ten klub przed spadkiem. Jeżeli już się rozstajemy, to z klasą. Podajemy sobie ręce, wręczamy kwiatuszka, bombonierkę i może jeszcze jakąś premię za dobrą pracę, a nie tak, jak to robiono - twierdzi radny, który przekonuje, że najlepszym rozwiązaniem będzie sprzedaż klubu Grupie Kieleckich Inwestorów Sportowych. - Innej opcji nie widzę. Pojawiają się jacyś pseudo inwestorzy, jakieś kosmiczne osoby bez jakiejkolwiek stabilności. Przestańmy dyskutować o tym, co jest mityczne. Zainwestujmy w to, co jest realne, a więc w kieleckich inwestorów i miasto - twierdzi.

- Niestety, prezydent nie podjął nawet rozmów. Wydaje mi się, że oni po prostu zbyt czytelnie i otwarcie chcą to prowadzić. Wszystko miało być jawne, zaproponowano członków zarządu. Prezydent sam powinien zdradzić, jak to wyglądało. Z tego, co wiem, to były bardzo różne oferty. Trzeba tylko usiąść i z nimi rozmawiać. Tymczasem wszystko skończyło się na jednym czy dwóch telefonach. Wszyscy mieli być lepsi od Grupy Kieleckich Inwestorów Sportowych - uzupełnia.

Adamczyk sceptycznie podochodzi do poszukiwania kolejnych inwestorów. - Lokalne sprawy trzeba załatwiać swoimi ludźmi. Oczywiście, że najlepiej byłoby mieć stabilnego i dużego inwestora, który umożliwiłby grę w pucharach, ale takiego nie ma. A skoro takiej opcji nie ma, to popierajmy to, co jest. Ci ludzie tutaj mieszkają i wiedzą, że na co dzień mijają kibiców na ulicach, więc wkładaliby w to serce. Ktoś musi chcieć z nimi rozmawiać. Mieli różne pomysły, ale nikt ich nie wysłuchał. Apeluje więc - porozmawiajcie i rozwiążcie problem, bo już najwyższa pora. Ci ludzie są blisko Vive, więc wiedzą, jak to się robi. Wiadomo, że nie każdy z nich ma takie pieniądze, aby zrobić z Korony klub na poziomie światowym, ale zapewnią rozwój i zainwestują w młodzież. Czas, aby wychowankowie zaczęli grać w tym zespole - przyznaje.

Coraz głośniej mówi się o tym, że po fiasku negocjacji z Meresińskim, Koronę kupić mogą Senegalczycy. - Jestem przerażony Senegalem. To jest kraj w Afryce, więc bogactwa tam nie ma. Nie wiemy nic o firmie, która ma w klub inwestować. Nie spodziewam się, aby afrykańskie przedsiębiorstwo było w stanie zapewnić stabilność. To już jest zupełnie mityczne. Jak już ma takie coś pojawić, to dowiedzmy się, co to w ogóle są za pieniądze. Nie gadajmy o czymś takim nawet.... Szukajmy tych inwestorów w Polsce czy nawet w Europie. Takich firm potrzebujemy, ale nie z Senegalu. Nie wierzę w to, że to będzie dobry inwestor. Czekam na więcej informacji, bo dobrze wiemy, jaki to jest kraj i jak jest postrzegany, jeżeli chodzi o stabilizację czy korupcję. Wydaje mi się, że to mityczny inwestor - kończy Adamczyk

fot. Patryk Ptak (korona-kielce.pl)

------------

Dziękujemy, że jesteś z nami i wspierasz twórczość dostępną na CKsport.pl. Kliknij w link poniżej i postaw naszej redakcji symboliczną kawę.