Utrzymaliśmy się, ale nic się nie zmienia. W Zabrzu zagrają najlepsi piłkarze Korony
- Cel nadrzędny osiągnęliśmy. Gdy przed sezonem siadaliśmy do rozmów z zarządem i ustalaliśmy priorytety, utrzymanie było jednym z nich. To nam się udało zagwarantować na dwie kolejki przed końcem. Ale przed nami kolejne dwa ważne mecze. Nic się nie zmienia w naszym podejściu. Czekają nas trudne spotkania, ale chcemy je wygrać i dobrze zakończyć sezon – zapowiada trener Korony Kielce, Marcin Brosz.
Jego zespół we wtorek zmierzy się na wyjeździe z Górnikiem Zabrze, zaś w sobotę na Kolporter Arenie z Jagiellonią Białystok. Będzie to symboliczne spięcie klamrą tegorocznych rozgrywek, bo właśnie z „Jagą” u siebie kielczanie zaczynali ten sezon.
- Powtarzam to jak mantrę: przed sezonem ustaliliśmy pewne zasady. Między innymi to, że do 37. kolejki gramy dla ludzi, dla naszych sympatyków, żeby byli zadowoleni z naszej postawy. Możemy popełniać błędy techniczne, taktyczne, ale nikt nie będzie nam odmawiał zaangażowania. Utrzymaliśmy się, ale nie zmienia się nasz styl – zapewnia opiekun Korony.
Tym samym odpowiada na pytania dotyczące składu – czy zdecyduje się na większe roszady w podstawowej jedenastce. – Zagrają ci, którzy są najlepsi, wywalczyli miejsce na treningach i dają nam największe możliwości w walce o założony cel. A jest nim osiągnięcie jak najlepszego wyniku na boisku i tym samym w tabeli – deklaruje Brosz.
Z zespołem do Zabrza być może pojedzie kontuzjowany ostatnio Airam Cabrera. Zabraknie za to Dmitrija Wierchowcowa. – Zależy nam na tym, by Airam pojechał, ale decyzja o tym zapadnie dzisiaj po treningu. Mam nadzieję, że tak będzie. Czy zagra – o tym zadecydujemy jutro po rozruchu. Z kolei Dima ma uraz, nie jest to tajemnicą. Ten mecz z Wisłą był ogromnym obciążeniem dla jego organizmu. Ten chłopak zrobił 150% tego, co mógł. Teraz musimy zrobić wszystko, żeby odbudować go fizycznie – mówi Brosz.
Na boisku nie wystąpi też Kamil Sylwestrzak, który pauzuje za żółte kartki. Kto go zastąpi na lewej stronie obrony? - Jest Rafał Grzelak, który był ściągany właśnie na tę pozycję. Od Podbeskidzia wskoczył jednak do środka boiska i jest stabilny, więc cofanie go na obronę byłoby jakby podwójną zmianą. Mamy uniwersalnego Vladislava Gabovsa, który daje nam alternatywę. Jest Łukasz Sierpina, który poprzez swoje predyspozycje daje nam szansę bardziej ofensywnej gry. Możemy też przejść na „trójkę” w obronie, co również bierzemy pod uwagę. Jutro po rozruchu zdecydujemy, który wariant zastosujemy na boisku – informuje trener żółto-czerwonych.
Dla Brosza – człowieka ze Śląska – wtorkowy mecz może być symboliczny. Bo jeżeli Górnik przegra, prawdopodobnie spadnie z Ekstraklasy. – Gdy mówimy o Górniku, wspominamy niezwykłe mecze z Levskim Sofia, z Rangersami. Gdy Capello strzela bramki, a Lubański wykonuje skutecznie karnego w 90. minucie. Rzut monetą i słowa Oślizły, który mówi, że nie lubi czerwonego. To były lata 70... Wielka symbolika. Za nami wiele pięknych chwil, które wywarły wpływ nie tylko na Śląsk, ale całą Polskę. Prestiż klubu jest ogromny, ale my robimy swoje. Chcemy zagrać najlepiej jak potrafimy. Jestem przekonany, że przed kibicami bardzo dobre spotkanie. Wyniki Korony i Górnika pokazują, że punktujemy w ostatnim czasie. Zabrzanie mają coś do udowodnienia, my chcemy im się przeciwstawić. Czeka nas mecz na wysokim poziomie – przekonuje.
Czy w obliczu pewnego utrzymania, trener Brosz zdecydował już, czy będzie chciał pozostać w Kielcach na kolejny sezon? – Zostały nam dwa spotkania i na tym się koncentrujemy. Dla nas sezon się jeszcze nie skończył – ucina.
Mecz Górnika z Koroną rozpocznie się we wtorek o godz. 20.30 (podobnie jak wszystkie spotkania 36. kolejki, rozgrywane w ramach grupy spadkowej).
Wasze komentarze
Jezus Chrystus po wodzie chodzi ...to i bramki będzie strzelał
Ale obciach!