Historia znów może się powtórzyć. Marsz do Final Four z metą w Hali Legionów?
To spotkanie elektryzuje cały polski handball. Od pierwszego starcia w tym sezonie, zawodnicy Vive Tauronu Kielce jasno twierdzili, że celem w tej kampanii jest co najmniej powtórzenie sukcesu sprzed roku, jakim było trzecie miejsce w rozgrywkach Champions League. Kielczanie znajdują się na najlepszej drodze, aby spełnić to zadanie i awansować do elitarnego turnieju Final Four. Na przeszkodzie stoi jedynie drużyna gości, Flensburg Handewitt.
Jak dotąd, kielczanie dwukrotnie zapewniali sobie awans do najlepszej czwórki w Europie przez zwycięstwa w rewanżach, przed własną publicznością. W 2013 roku kielczanie pokonali na wyjeździe Metalurg Skopje 27:25, a w Hali Legionów udowodnili, że zasługują na Final Four, deklasując rywali 26:15. Dwa lata później, żółto-biało-niebiescy pokonali w pierwszym meczu Vardar Skopje 22:20. W rewanżu u siebie także zwyciężyli dwoma bramkami. Tym razem 33:31.
Ciężko jednak wyrokować, kto tym razem ma większe szanse a awans do turnieju w Kolonii. W pierwszym ćwierćfinałowym starciu padł remis 28-28. - Można powiedzieć, że zaczynamy tutaj drugą połowę. Pierwsza rozegrana we Flensburgu zakończyła się remisem. Niektórzy mówią, że to był korzystny wynik. Ja patrząc na przebieg całego meczu twierdzę, że mieliśmy szansę wygrać. Nie można zapominać jednak o tym, że goście prowadzili w drugiej połowie trzema bramkami i mogło być różnie – wspomina kapitan drużyny, Michał Jurecki.
Warto jednak zaznaczyć, że obecny wicelider Bundesligi nie będzie łatwym rywalem. Flensburg przed dwoma laty był triumfatorem Ligi Mistrzów. - To nie jest tak, że my się obawiamy. Oni wygrali dwa lata temu Champions League i mają na każdej pozycji świetnych zawodników w swojej kadrze. To pokazało pierwsze spotkanie. Musimy ich szanować – dodaje Jurecki.
Jeżeli chodzi o personalia, to największą bolączką dla trenera Dujszebajewa przed najbliższym spotkaniem jest uraz Karola Bieleckiego, który eliminuje go z środowego występu. To sprawia, że całe spotkanie w ataku prawdopodobnie rozegra Michał Jurecki. - Poradzę sobie. Dla mnie to żadna nowość, bo niejednokrotnie w przeszłości już przyszło mi grać od deski do deski – komentuje „Dzidzia”.
Zawodnicy wspólnie podkreślają, że ważnym atutem w rewanżu będzie gra w Hali Legionów. - Każdy dobrze czuje się grając przed własną publicznością. Doping naszych kibiców zawsze nas niesie, a dekoncentruje rywali. Nie można jednak lekceważyć rywala, bo gramy u siebie. Od pierwszej do ostatniej minuty musimy być skoncentrowani – przytomnie ocenia rozgrywający Vive.
Zwycięstwem z Flensburgiem, kielczanie zapewnią sobie trzeci awans do Final Four w swojej historii. Jak dotąd, Vive dwukrotnie zajmowało w Kolonii trzecie miejsce. - Stoję twardo na nogach. Połowa drogi jest za nami. Po 60. minutach jest remis i obie drużyny są w połowie drogi do Final Four. To wielkie osiągnięcie dla nas – twierdzi bramkarz mistrzów Polski, Sławomir Szmal.
- Kilka lat temu nikt nie mówił, że Kielce mogą walczyć o najlepszą czwórkę. Szczerze? Sam jestem ciekaw i już nie mogę się doczekać tego meczu – kończy 37-latek.
Początek spotkania pomiędzy Vive Tauronem Kielce a Flensburgiem Handewitt zaplanowano na środę, 27 kwietnia o godz. 18:30. Zapraszamy na nasz portal, gdzie przeprowadzimy relację live z tego wydarzenia.
fot. Anna Benicewicz-Miazga
Wasze komentarze