Od pół roku w Kielcach nie było palącego problemu. To bardzo dobrze świadczy o Koronie
W ostatnich dniach sporą burzę w futbolowym świecie wywołała kwestia ujemnych punktów, którymi ukarana została część klubów piłkarskiej Ekstraklasy. Na szczęścia w Kielcach na takie problemy narzekać nie musimy. - Jest wiele drużyn, o których wiem sporo. Najczęściej są to te, z którymi mamy problem. Od połowy zeszłego roku w Kielcach nie było palących komplikacji. Korona z grubsza trzyma się założeń finansowych, co prawdopodobnie oznacza, że plan nakreślony przez zarząd jest realizowany - przyznaje w rozmowie z naszym portalem Krzysztof Sachs, przewodniczący Komisji Licencyjnej PZPN.
Działania klubu zostały dostrzeżone i piłkarska centrala zezwoliła na zwiększenie limitu środków wydawanych na pensje zawodników. - W tym przypadku doszło do pewnego nieporozumienia. W okolicach października Korona zwróciła się do nas w z wnioskiem o podniesienie „salary cap”. Argumentowano to faktem, że w innych działach poczyniono oszczędności i są na to odpowiednie środki w budżecie. Z jakichś przyczyn wydawało nam się jednak, że jest on przekroczony. Nie pamiętam już dokładnie, z czego to wynikało. Była to chyba kwestia prezentacji w sprawozdaniach finansowych i wszczęliśmy postępowanie - wyjaśnia Sachs.
- Okazało się jednak, że klub miał rację i Korona po stronie kosztowej była powyżej planu. W pozytywnym znaczeniu oczywiście - koszty okazały się mniejsze niż planowano. Daliśmy więc zgodę na to, aby część zaoszczędzonej kwoty została wydana. Komisja na pewno nie wypowiedziała się w sposób bardzo pozytywny o Koronie, natomiast wydano zgodę, co bardzo dobrze świadczy o klubie - kontynuuje przewodniczący Komisji Licencyjnej.
Kielecki klub w dużym mierze uzależniony jest od miejskiego wsparcia. - To, co się dawniej działo, nie było najlepsze. Jednak ostatnim razem Korona robiła awanturę w styczniu i czerwcu zeszłego roku. To się nie powtórzyło przez ostatnich osiem miesięcy - wyjaśnia.
- Zbyt mało wiem teraz o Koronie z ostatniego półrocza. Specjalnie się w Komisji tym klubem nie zajmujemy. Oczywiście, monitorujemy to, co tam się dzieje. Korona ma nałożone salary cap i się w nim mieści. Nie było powodów, aby głęboko przyglądać się Koronie, bo przy aktualizacji prognoz nie wydarzyło się tam nic niepokojącego. Nasi eksperci nie sygnalizowali niczego, co zmusiłoby nas do głębszego zainteresowania się tym klubem - twierdzi niedawny dyrektor w firmie Ernst & Young.
W stolicy województwa świętokrzyskiego od dawna mówi się o prywatnym inwestorze. - Kilka miesięcy temu było tak, że miasto chciało za wszelką cenę Koronę sprzedać i znaleźć inwestora. To się nie udało, więc mogę się tylko domyślać, że to klub działający bez planu długoterminowego - kończy Sachs.
Wasze komentarze