Co za końcówka meczu, co za podanie Lijewskiego, co za gol Reichmanna! Vive pokonało Pick!
Pierwsza połowa – do zapomnienia, bardzo słaba w wykonaniu Vive Tauronu Kielce. Ale druga część spotkania – świetna, emocjonująca, widowiskowa. Kibice w Hali Legionów zobaczyli kapitalny pojedynek, w wykonaniu dwóch ambitnych i walecznych drużyn. Najważniejsze jest jednak to, że po ogromnych bólach, ostatecznie górą byli mistrzowie Polski, którzy w niedzielę pokonali Pick Szeged 27:26!
Bez Pawła Paczkowskiego, za to z Mariuszem Jurkiewiczem w składzie podeszła do niedzielnego pojedynku drużyna mistrzów Polski. Niestety jednak, choć zawodnicy fizycznie pojawili się na parkiecie, to ich koncentracja chyba pozostała w szatni... Kielczanie bardzo słabo spisywali się w obronie, w ataku swoją postawą również rozczarowywali.
Goście z Węgier od początku budowali przewagę. Nie była ona duża, bo 2-3-bramkowa, ale na tyle bezpieczna, że gospodarze długo nie potrafili zbliżyć się do wyniku remisowego. W końcu ekipie Talanta Dujszebajewa udało się doprowadzić do wyrównania. W 13. minucie tablica wyników pokazywała remis 6:6.
To jednak była tylko chwilowa sytuacja. Pick znów wskoczył na wyższym poziom i błyskawicznie odjechał kielczanom, po czym zaczął powiększać swoją przewagę. Ostatecznie różnica bramek wynosiła cztery trafienia i to tylko dzięki doskonałej akcji Jurkiewicza. Z wynikiem 12:16 oba zespoły schodziły do szatni na przerwę.
Po powrocie na boisko zobaczyliśmy odmieniony zespół Vive. Nasi szczypiorniści od początku rzucili się do odrabiania strat. Ale niestety wszystko zatrzymało się na wyniku 16:18. Potem dwuminutowa kara dla Ivana Cupicia nieco rozbiła kielecki zespół. Do tego kilka głupich strat w ataku i goście z Szeged znów swoją przewagę powiększyli.
Kolejne minuty to bardzo ciekawe widowisko. Obie drużyny pokazały szereg pięknych akcji i bramek, ale też głupich strat i nieskutecznych rzutów. Najważniejsze jest jednak to, że goście utrzymywali prowadzenie. W 45. minucie było 23:20 dla Węgrów.
Ale Vive nie odpuszczało. Konsekwentne ataki sprawiły, że w 53. minucie gospodarze zniwelowali różnicę do jednego gola – było 24:25 (i to grając w osłabieniu). Wtedy czas wziął trener gości. Od tamtej pory goście uparcie bronili prowadzenie, a kielczanie atakowali ze zdwojoną siłą. Na parkiecie było gorąco. W 55. minucie sędziowie na ławkę kar posłali Mateusza Kusa, choć zawodnik Vive absolutnie na to nie zasłużył.
Ale to nie podłamało podopiecznych Dujszebajewa... I w końcu, w 60. minucie kielczanie doprowadzili do remisu 26:26 (wcześniej w kilku sytuacjach znakomicie między słupkami spisywał się Słąwomir Szmal - chyba największy bohater Vive w tym starciu). Do końca spotkania pozostało 35 sekund, przy piłce byli goście.
I to były niesamowite sekundy. Piłkę na pozycji obrotowego od Deana Bombaca dostał Jonas Kallman, ale zablokował go Szmal. To jednak wciąż Pick atakowało. Niestety dla gości, rozegrali akcję fatalnie i piłkę przejął Krzysztof Lijewski. Reprezentant Polski został powalony na ziemię, ale zdołał odegrać do Tobiasa Reichmanna, który niemal w ostatniej sekundzie spotkania rzucił gola do pustej bramki.
I w taki sposób - jak zwykle dość osobliwy - Vive wygrało swój kolejny mecz w fazie grupowej Ligi Mistrzów!
To jednak nie zmieniło sytuacji kielczan w swojej grupie. Żółto-biało-niebiescy pierwszą rundę zakończyli na 2. miejscu, za FC Barceloną. Gorszą sytuację mają gracze z Szeged, którzy uplasowali się na 5. pozycji i tym samym w kolejnej fazie będą musieli zmierzyć się z trudniejszym przeciwnikiem.
Za to Vive w następnej rundzie zmierzy się z białoruskim Mieszkowem Brześć.
Zapis relacji NA ŻYWO
Następny mecz Vive - już w ramach PGNiG Superligi - w kolejną niedzielę, 13 marca. Ale będzie to wielki hit, bowiem ekipa Talanta Dujszebajewa zmierzy się na wyjeździe z Orlenem Wisłą Płock. Początek spotkania o godz. 18.
Vive Tauron Kielce – MOL-Pick Szeged 27:26 (12:16)
Vive: Szmal, Sego - Aguinagalde 1, Bielecki 2, Buntić 3, Chrapkowski, Cupić 5, Jachlewski 1, Jurecki 4, Jurkiewicz 1, Kus, Lijewski 4, Reichmann 1, Strlek 5, Zorman.
Pick: Sierra, Wyszomirski - Ancsin 4, Balogh 1, Blazević 1, Bombac 2, Curuvija, Garcia Parrondo 1, Garcia Robledo 6, Dos Santos, Ilyes 1, Kallman 5, Mindegia Elizaga 3, Prodanović, Vranjes 1, Zubai 1.