Frączczak: Chwała, że wygraliśmy, ale takie mecze nie będą się zdarzać często
Po pierwszych 45 minutach ciężko było przypuszczać, że Korona może przegrać ten mecz. Jednak na drugą partię Pogoń wyszła zupełnie odmieniona i w świetnym stylu zmieniła rezultat spotkania na swoją korzyść. - W piłce wszystko jest możliwe, a 2:0 to nie tak dobry wynik, jak się wydaje. Przy golu kontaktowym wkrada się dużo nerwów w drużynie, która jeszcze wygrywa. Chwała, że wygraliśmy, ale takie mecze nie będą się zdarzać często – mówi Adam Frączak.
Pierwsza połowa była jednak fatalna w wykonaniu „Portowców”. Korona była w tym fragmencie drużyną dużo lepiej prezentującą się na murawie. - Nie jesteśmy zadowoleni z pierwszej połowy. Uczulaliśmy się przed tym meczem, że Korona to bardzo dobry zespół. Świetnie gra na wyjazdach. Nie wiem, czemu tak weszliśmy w ten mecz... Korona nas zaskoczyła – tłumaczy obrońca Pogoni.
- Korona na pewno nas zaskoczyła kontrami. Wyprowadzała je szybko i dość nietypowo, bo to było bardziej kombinacyjne granie. Tym chłopaki z Korony nas zaskoczyli. Kilka razy fajnie wyszli z piłką i groźnie dośrodkowywali. I zdobyli dwie bramki. Uczulaliśmy się, że Korona to zespół bardzo dobry, świetnie punktujący na wyjazdach. Staraliśmy się podejść do tego meczu jak najlepiej, ale przed przerwą tak to nie wyglądało – dodaje Frączak.
Druga część gry była widowiskiem odwrotnie proporcjonalnym do pierwszej partii. W drugich 45 minutach to szczecinianie zdominowali kielczan i praktycznie tylko oni stwarzali sobie dogodne sytuacje. To pozwoliło im zdobyć trzy bramki i wygrać ten mecz.
- Motywowaliśmy się. Próbowaliśmy trochę bardziej uwierzyć, że można wygrać. Powiedzieliśmy sobie, że nie po to tak ciężko pracowaliśmy przez ten miesiąc, żeby teraz tak łatwo oddać to spotkanie. Chcieliśmy wyjść, jak najszybciej strzelić jedną bramkę, a potem w miarę możliwości drugą. Poszliśmy za ciosem, wygraliśmy 3:0. Z Podbeskidziem na wyjeździe też było 2:0, a skończyło się 2:2 – podsumowuje 28-latek.
fot. Mateusz Kępiński (korona-kielce.pl)