W miejscu, gdzie sport, historia i sztuka tworzą jedną całość. Witajcie w Hali...
Nie chcę się chwalić, ale byłem już w wielu halach sportowych, czy to w Polsce, czy Europie. Widziałem wszystkie areny mistrzostw świata. Oglądałem mecze w salkach szkolnych i w obiektach na 20 tysięcy osób. Jednak żaden z nich nie zrobił na mnie tak dużego wrażenia, jak ten we Wrocławiu.
Pierwsze, najważniejsze pytanie brzmi: jak ta hala się nazywa? Ludowa, stulecia? Obie nazwy są poprawne, choć teraz oficjalną jest: Halą Stulecia.
Obiekt jest niezwykły. Już w chwili, gdy spojrzy się na niego z zewnątrz, nijak nie przypomina znanych nam hal. Bardziej na myśl przychodzi teatr, opera, a może i kościół. Obok wznosi się wysoka na 96 metrów iglica. Powody jej powstania są takie same, jak i hali. A więc historia.
Została ona wzniesiona w 1948 roku z okazji Wystawy Ziem Odzyskanych. Gdy powstawała Iglica, hala już stała. Była ona budowana w latach 1911 – 1913. Powstała według projektu Maxa Berga i została utrzymana w stylu ekspresjonistycznym. Od 2006 roku znajduje się na światowej liście zabytków UNESCO. W tym samym kompleksie znajduje się Pawilon Czterech Kopuł oraz Pergola w kształcie elipsy, która otacza fontannę.
Tak prezentuje się od środka
A tak z zewnątrz
Hala również w środku jest wyjątkowa. W moim odczuciu na pierwszy rzut oka przypomina bardziej teatr niż arenę sportową. Duże hole, wejście na trybuny niczym wejście na widownię w teatrze.
Warto przy tym pamiętać, że w Hali Stulecia występują nie tylko sportowcy. Jest to także miejsce wystaw. W tej chwili trzeba ponownie wrócić do historii. W hali odbywały się wystąpienia najważniejszych członków NSDAP z Adolfe Hitelerem na czele....
Nad wyjściem z budynku widnieje duży napis: Ausgang (po polsku: wyjście - przyp. red.) w języku niemieckim, który przypomina historię.
Hole w hali są szerokie, a wejścia na trybuny - jak już wspomniałem wcześniej - przypominają teatralne:
Trybuny w Hali Stulecia są wyjątkowe. Cztery niezależne od siebie, jakby w ścianie. Wysoki sufit i kopuła oraz ogromne kolumny. To wszystko tworzy wyjątkowy klimat. Niezwykły, zupełnie nieznany na innych obiektach sportowych.
Na szczęście Wrocław znalazł się na liście miast - gospodarzy Euro2016.
Podczas fazy grupowej było tam świetnie. Słoweńcy, Niemcy, Hiszpanie i Szwedzi stworzyli niezwykłą atmosferę. Tak umiejscowione trybuny poprawiają klimat i sprawiają, że każdy mecz jest wyjątkowy. Podobnie jest podczas rundy zasadniczej, gdy na Dolny Śląsk przyjechali głównie fani z Węgier, ale także z Danii i Rosji.
Miejscowi dziennikarze, którzy na co dzień pracują przy Euro we Wrocławiu, najbbardziej chwalą fanów ze Słowenii. Podczas fazy wstępnej stworzyli oni niezwykłą atmosferę. Teraz wszyscy ubolewają, że Słoweńców na Euro już nie ma.
Pytałem również dziennikarzy z Wrocławia, czy czuć w mieście klimat mistrzostw. I tu opinie są podzielone. Jedni mówią, że czuć, że jest dużo flag, bombek i innych akcentów związanych z turniejem. Inni twierdzą, że tych elementów jest sporo, ale... i tak za mało. Jak więc widać, prawda zawsze znajduje się pośrodku.
Jedno jest pewne - choć w Polsce można znaleźć większe hale (we Wrocławiu na mecze Euro przychodziło średnio 6500 fanów), czy nowocześniejsze, to ta na Dolnym Śląsku ma niezwykły klimat i trudno sobie wyobrazić wielki turniej halowy w Polsce, który nie odbyłby się we Wrocławiu.
Polska już za siedem lat organizuje mistrzostwa świata w piłce ręcznej. Nie powinno zatem dziwić, że przy wyjeździe z Hali Stulecia gospodarze nie mówią żegnajcie, ale do zobaczenia!
Wasze komentarze
Wbijcie sobie do głów, że Polska jest w Europie, a nie np. w Azji !!!!