Brosz: Karny był przełomowy. Zieliński: Korona stworzyła sobie tylko trzy sytuacje
- Korona praktycznie stworzyła sobie tylko trzy sytuacje. Graliśmy chaotycznie i wdaliśmy się w to, co rywale chcieli zaproponować – oceniał po meczu kielczan z krakowianami trener Cracovii, Jacek Zieliński. - Momentem przełomowym był rzut karny. Każdy zdaje sobie z tego sprawę – podkreślił natomiast szkoleniowiec żółto-czerwonych, Marcin Brosz.
Marcin Brosz (trener Korony Kielce):
Myślę, że oglądaliśmy bardzo dobre spotkanie od pierwszej do ostatniej minuty. Jaka była amplituda napięcia, pokazały to same trybuny. Nie było pauzy nie tylko na boisku, ale i wśród kibiców. To odpowiednik jakości tego meczu.
Musieliśmy gonić wynik od początku. Straciliśmy przez to dużo sił, w końcówce z tego powodu graliśmy bardziej defensywnie. Zdawaliśmy sobie sprawę, że piłka będzie należała do Cracovii.
Momentem przełomowym był rzut karny. Każdy zdaje sobie z tego sprawę. Ja jako trener widzę jednak, że mamy multum sytuacji. Dochodzimy do 20-30 metra i brakuje dogrania. Pracujemy nad tym. Były już symptomy, że gdzieś zaczynamy te okazje finalizować. To jest na pewno rzecz, którą musimy zdecydowanie poprawić. Podsumowując – oglądaliśmy bardzo dobre spotkanie.
Czy Cabrera był wyznaczony do rzutu karnego? Tak.
Jacek Zieliński (trener Cracovii):
Chcieliśmy trochę inaczej zakończyć ten rok kalendarzowy u siebie. Zwycięstwem. Były wszelkie dane ku temu, by tak się stało. Dwa razy natomiast daliśmy skontrować się jak dzieci. Z drugiej strony, ja jest 1:1 i karny przeciwko i się z tego stanu wychodzi, to nie ma co znowu snuć jakichś opowieści. Trzeba ten punkt uszanować. Może mieliśmy trochę większe apetyty, ale on w ostatecznym rozrachunku też będzie ważny.
Korona praktycznie stworzyła sobie tylko trzy sytuacje. Graliśmy chaotycznie i wdaliśmy się w to, co rywale chcieli zaproponować. Nie naszą krótką grę, ale jakieś długie podania. Zastanawialiśmy się nad tym w przerwie, co zrobić, by się to nie powtórzyło. To jednak znowu miało miejsce. Pokazaliśmy jednak charakter i chcieliśmy grać w piłkę.
Z Krakowa Marcin Długosz
fot. Paula Duda
Wasze komentarze