Brosz żałuje: Jest multum okazji, w których brakuje jakoś niedużo…
Zagłębie Lubin wygraną na Kolporter Arenie zadedykowało… klubowemu kierowcy. – Pan Czesiu po 25-leciu jazdy z Zagłębiem przechodzi na emeryturę. Obiecaliśmy mu zwycięstwo – powiedział trener lubinian, Piotr Stokowiec. W innym humorze był natomiast szkoleniowiec kieleckiej Korony, Marcin Brosz, który stwierdził: - Jest multum okazji, w których brakuje jakoś niedużo. Nie potrafimy strzelić tej bramki. Musimy wciąż pracować nad tym elementem.
Piotr Stokowiec (trener Zagłębia Lubin):
Trudno się nie cieszyć. Dobra gra, świetny wynik i strzelenie dwóch goli na wyjeździe Koronie, która traci mało bramek. To dobry wyczyn i myślę, że gra też była nienajgorsza, a momentami bardzo dobra. Utrzymywaliśmy się przy piłce i prowadziliśmy grę. Tak naprawdę podtrzymujemy to, co prezentujemy przez cały sezon. Do tego zadebiutował kolejny wychowanek z akademii, Paweł Żyra, 17-latek. Idziemy i robimy swoje. Naprawdę jestem zadowolony z postawy. Były agresja i jakość.
Tak na marginesie, dedykujemy to zwycięstwo panu Czesiowi. To nasz kierowca, który po 25-leciu jazdy z Zagłębiem przechodzi na emeryturę. Pałeczkę powoli przejmuje młodszy kierowca, ale mamy wielki szacunek. Woził też Zagłębie do mistrzostwa Polski. Obiecaliśmy mu dzisiaj zwycięstwo.
Jesteśmy szczęśliwi, bo pokazaliśmy fajne Zagłębie.
Marcin Brosz (trener Korony Kielce):
Bez dwóch zdań liczyliśmy przed meczem, że spotkamy się tu w innej atmosferze. Taka jest jednak piłka. Szkoda, bo bardzo chcieliśmy, żeby rozegrać ten mecz podobnie, jak to miało miejsce, natomiast akcje zakończyć bramkami. Mieliśmy swoje sytuacje przed golem Janoszki. Poszliśmy ofensywnie. Sytuacja Airama z początku to element, który pojawia się szczególnie, bo nad nim pracujemy. Szkoda, że Cabrera nie zdecydował się na strzał. Później natomiast, na 20-25 metrze zanotowaliśmy bardzo dużą ilość dośrodkowań, które powodowały zagrożenie, ale nie były kończone strzałami.
Jeśli szukamy pozytywów, to dobry mecz rozegrał Marcin Cebula i pozytywne były zmiany. Michał [Przybyła – red.], Bartek [Pawłowski – red.] i Tomek [Zając – red.] dobrze się wprowadzili w mecz. Tych czterech zawodników dziś na pewno bardzo się starało. Szkoda, że wynik nie jest inny.
Nie pozostaje nam nic innego, jak ciągle nad tym pracować, bo wciąż mówimy o sytuacjach. Jest multum okazji, w których brakuje jakoś niedużo. Nie potrafimy strzelić tej bramki. Musimy wciąż pracować nad tym elementem. Z czasem na pewno będzie on realizowany lepiej.
Atak pozycyjny? Po raz kolejny podkreślam, że statystyki to nie wszystko. Różnica była ogromna. Dochodzimy jednak gdzieś do 20 metra i mamy problem z podaniem może nie kończącym, ale otwierającym więcej możliwości. Podejmujemy decyzje, które w danym momencie nie są korzystne. To nie jest jednak pierwszy raz, kiedy to się pojawia. Często o tym rozmawiamy. Jedyne, co mogę powiedzieć, to ustawiczna praca. Trening, trening – to kwestia czasu.
Pyłypczuk? Musimy korzystać ze wszystkich piłkarzy. Mieliśmy bardzo krótki okres przygotowawczy i wystawialiśmy w zasadzie jednak skład. Braki się odbijają. Dzisiaj szansę dostali Serhij, Marcin czy Tomek w większym wymiarze. Nie ma innej drogi. Liczymy się z tym. Pełna kadra musi być zdrowa i musimy korzystać ze wszystkich, a nie z 10-14 zawodników jak do tej pory. Bierzemy odpowiedzialność za pełny zespół.
Kolejny mecz z Ruchem? Liga trwa. To ciężki moment, kiedy przegrywa się na własnym boisku, ale życie toczy się dalej. We wtorek musimy być przygotowani. Już szykujemy zespół, by dobrze spisał się przy Cichej.
fot. Paula Duda
Wasze komentarze