Marković ma nadzieję, że zagra z Zagłębiem i codziennie czuje się lepiej fizycznie
Mecz z Zagłębiem Lubin może być bardzo ważny dla pomocnika Korony Kielce, Vanji Markovicia. Serb ma szansę wskoczyć do wyjściowego składu w miejsce zawieszonego za nadmiar żółtych kartek Rafała Grzelaka. - Mam nadzieję, że trener da mi zagrać jak najdłużej. Może niekoniecznie od pierwszej minuty, ale tak, żebym poczuł to boisko. Ostatnio siedziałem na ławce – mówi piłkarz w rozmowie z naszym portalem.
- Po pierwsze, decyzję musi podjąć szkoleniowiec. Po drugie, z racji przerwy, jaką ja miałem, po prostu trzeba czekać na takie okazje. Wiadomo, że mogę wskoczyć, gdy ktoś odniesie kontuzję albo złapie kartki – dodaje zawodnik.
Gdyby Marković pojawił się na boisku, to czy można spodziewać się już jego lepszej formy w porównaniu do niedawnego starcia w Zabrzu z Górnikiem? - Myślę, że tak. Codziennie czuję się lepiej fizycznie. W tamtym spotkaniu zagrałem już prawie 80 minut. Zważywszy, że jestem po takiej przerwie, to długo wytrzymałem – zaznacza 21-latek, podkreślając: - Nie mówię, że jestem gotowy na 100% przez 90 minut, ale na pewno mogę dać z siebie maksa długo.
W ostatnim pojedynku Korony, w którym 1:0 wygrała Jagiellonia Białystok, losy meczu niejako zostały ustalone już na samym początku z powodu szybkiego gola gospodarzy. - Gdy na wyjeździe traci się bramkę jako pierwszy, to trudno to później odrobić. U siebie jest inaczej. Są kibice i wiele rzeczy, które pomagają – uważa serbski piłkarz.
- Ostatni bywa tak, że wygrywa ten, kto pierwszy strzeli. Nie raz jednak podnosiliśmy się i z gorszych wyników. Teraz jednak się nie udało – dodaje.
Bolączką żółto-czerwonych tradycyjnie okazał się atak. - Nie mieliśmy okazji. Oni zagrali tak, jak my na wyjazdach. Strzelili bramkę na początku i się cofnęli. Później ciężko było coś strzelić. Możemy poprawić trochę grę ofensywną, ale obrona Korony jest dobra – zaznacza Marković.
Kielczanie nie wygrali na Kolporter Arenie od ponad czterech miesięcy. Wiele osób upatruje powodów tego stanu rzeczy w fakcie, że to gospodarz musi mieć inicjatywę, a w tym podopieczni Marcina Brosza nie odnajdują się najlepiej. - Zawsze trzeba prowadzić grę. Nie ma tak, że trener przychodzi do szatni i mówi: „Dzisiaj gramy w ten sposób”. Można zmieniać stałe fragmenty czy coś pod najlepszego zawodnika rywali. Chociaż wiadomo, że dobrze czujemy się w kontrze – kwituje pomocnik kieleckiego zespołu.
Serb liczy jednak na piątkowy triumf w starciu z Zagłębiem. – Gramy u siebie. Mam nadzieję, że dobrze rozpoczniemy i już na początku ustalimy wynik meczu – kończy.
fot. Paula Duda
Wasze komentarze