Jagiellonia jak Korona. A żółto-czerwoni chcą zacząć inną serię
Porażką 0:1 w Białymstoku, Korona Kielce po raz pierwszy w tym sezonie musiała uznać wyższość rywala będąc w delegacji. Żółto-czerwoni nie zamierzają się jednak teraz załamywać i postarają się powetować sobie stracone punkty. - Zobaczymy, jak to będzie dalej wyglądało. Kończy się nasza seria na wyjeździe, ale chcemy zacząć serię u siebie – zapewnia piłkarz kieleckiego zespołu, Łukasz Sierpina.
- Miejmy nadzieję, że punkty, które teraz straciliśmy, odzyskamy na własnym terenie. To wszystko fajnie wyglądało, ale fakt, że tu przegraliśmy nie znaczy, że nie wygramy na kolejnym wyjeździe – dodaje „Sierpik”.
Białostoczanie jedynego gola w meczu zdobyli już w pierwszym kwadransie gry. - Na początku meczu nie przypilnowaliśmy zawodników Jagiellonii i straciliśmy bramkę. Potem było dużo czasu, aby odrobić straty, ale niestety się nie udało – żałuje skrzydłowy żółto-czerwonych.
I analizuje: - Pierwsza połowa w naszym wykonaniu na pewno była słabsza niż druga. Po przerwie dłużej utrzymywaliśmy się przy piłce. Trzeba jednak przyznać, że Jagiellonia zagrała mądrze, bo nie atakowała skoro nie musiała tego robić. Zaprezentowała się trochę tak, jak my na wyjazdach.
Gospodarze skupili się na kontratakach. - Nie wypadało wybijać każdej piłki do przodu, staraliśmy się coś grać. Oni polegali na kontrach. Nie przypilnowaliśmy sytuacji po tym aucie – kwituje Sierpina.
- Jedna, jedyna okazja Jagiellonii, po której zdobyła bramkę. Po niej nic więcej nie miała… - żałuje zawodnik Korony.
Zdaniem piłkarza „złocisto-krwistych”, to kielczanie często spisują się tak, jak w sobotę zagrali białostoczanie. - Sami przekonaliśmy się już niejednokrotnie, że jak dobrze ustawimy się w obronie, to drużyna przeciwna ma problem, żeby przedrzeć się i strzelić nam bramkę. W tym wypadku tak zagrała Jagiellonia – twierdzi.
W drugiej połowie „Sierpik” oddał dobry strzał z rzutu wolnego, który nieznacznie minął słupek bramki Bartłomieja Drągowskiego. - Szkoda, bo zabrakło niewiele. No ale cóż – niewiele to też nie daje bramki – odnosi się skrzydłowy.
- Taki jest sport. Trzeba przełknąć gorzką pigułkę. Teraz przed nami mecz u siebie i musimy go wygrać – kończy Sierpina.
Z Białegostoku Marcin Długosz
fot. Paula Duda
Wasze komentarze
Brawo za walkę i ambitną postawę.
A w piątek głośno dopinguj swą Ukochaną Koronkę jeden z drugim płaczkiem.