Nie ma już miejsca na wpadki. Jeżeli ciągle myślimy o wysokim miejscu, musimy wygrać wszystko
Po siedmiu kolejkach Ligi Mistrzów sytuacja w grupie B nie jest komfortowa dla mistrzów Polski. Po wysokim zwycięstwie sprzed tygodnia z KIF Kolding, przyszedł czas na rewanż we własnej hali. Jeżeli kielczanie wciąż myślą o wygraniu swojej grupy, to w najbliższą niedzielę nie mogą rozważać innego scenariusza niż wygrana. - Zmierzamy w tym kierunku, aby dobrze przygotować zespół na zbliżające się pojedynki z Kopenhagą oraz Vardarem i chcemy te mecze wygrać. Następnie jedziemy do Barcelony i tam też musimy ugrać jak najlepszy wynik - mówi drugi trener Vive, Tomasz Strząbała.
- Nie ma już miejsca na wpadki. Jeżeli ciągle myślimy o wysokim miejscu w grupie, a mamy wciąż taką szansę, to musimy wygrać wszystkie spotkania, łącznie z tym w Barcelonie - kontynuuje.
Przed tygodniem Vive pewnie zwyciężyło w Danii 33:25. Kielczanie przeważali w tym spotkaniu w każdym elemencie. - Szczerze mówiąc, Duńczycy nie zaskoczyli nas w zasadzie niczym. Jedyną zmianą, jakiej dokonali, to występ od pierwszej minuty Torstena Laena na kole, a nie Cyrila Viudesa. Był to bardziej ruchliwy obrotowy niż Francuz. Jeżeli chodzi o grę czysto taktyczną jak atak pozycyjny i obronę, to byliśmy dobrze przygotowani na skład, jaki mają - uważa trener kielczan.
- W końcówce ich ligowego spotkania z Aalborgiem, które grali trzy dni przed meczem z nami, lekkiego uraz doznał ich obrońca [Lars Jorgensen - red.]. W niedzielę jednak grał i było to dla nich dobre, ponieważ bez niego w składzie to byłoby im dość ciężko. Trzeba jednak przyznać Duńczykom, że dopóki możliwości fizyczne im pozwalały, to trzymali się w grze bardzo solidnie. Natomiast potem już zabrakło im tych sił, a nasza równa gra pozwoliła nam ten mecz spokojnie wygrać - podsumowuje Strząbała.
Kielczanie nie wystrzegli się błędów w obecnej edycji Ligi Mistrzów. Pogubione punkty w kilku spotkaniach i dopiero piąta pozycja w grupie B oznaczają, że nie wszystko już leży w rękach podopiecznych Tałanta Dujszebajewa. Mistrzowie Polski muszą oglądać się na spotkania rywali, którzy wyprzedzają ich w tabeli.
- Trzeba obserwować mecz na szczycie w naszej grupie, który w pewien sposób ułoży sytuację. Jeżeli wygra Vardar, to musimy wygrać wszystkie mecze do końca i mamy szanse na wszystko. Jeżeli wygra Barcelona, to wtedy strata między nami będzie wynosiła punkt nawet przy naszym zwycięstwie w Hiszpanii. Najważniejsze dla nas to zakończyć tę grupę na pierwszym bądź drugim miejscu – przedstawia Strząbała.
Przed rewanżowym pojedynkiem z Koldingiem lista kontuzjowanych zawodników kieleckiej drużyny wreszcie uległa skróceniu. Kilku graczy jest już gotowych do powrotu na parkiet.
- Myślę, że w niedzielnym spotkaniu wystąpi Uros Zorman. Po jego urazie na kadrze, spokojnie prowadzony był okres rehabilitacji i teraz możemy już liczyć na jego grę. Według mnie, Krzysiek Lijewski również ma szansę na występ. Dalej obserwujemy pozostałych kontuzjowanych graczy. Jeżeli będzie taka potrzeba, to Marin [Sego - red.]stanie w bramce. Natomiast w przypadku Denisa Bunticia nie chcemy ryzykować. Przy chociażby 5-procentowym zagrożeniu dla jego zdrowia na pewno nie pozwolimy mu wystąpić - wymienia drugi szkoleniowiec kielczan.
W spotkaniu ze Stalą sztab szkoleniowy postanowił oszczędzać Julena Aginagalde. Jego niedzielny występ wciąż pozostaje niewiadomą. - Julen musi być gotowy i bardzo liczę na to, że zagra. Mamy natomiast inne możliwości w przypadku jego absencji. W Kopenhadze bardzo dobrze fragmentami w obronie grał Mateusz Kus i śmiało możemy powoli mówić, że ten chłopak wreszcie daje nam w defensywie to, czego od niego oczekiwaliśmy - ocenia Strząbała.
- Nie został jednak ściągnięty tylko do destrukcji. W ataku też potrafi zaprezentować się z dobrej strony, więc jeżeli będzie taka potrzeba, to zobaczymy go również w ofensywie. Wiemy też, że Michał Jurecki potrafi zagrać na kole oraz wbiegać z rozegrania na tę pozycję, dlatego spokojnie podchodzimy do obsadzenia kołowego - kwituje trener mistrzów Polski.
fot. Patryk Ptak
Wasze komentarze