W Hali Legionów jak równy z równym, ale zagrali młodzi. Vive dopisuje kolejne dwa punkty
Ten mecz miał całkowicie inny przebieg niż można się było tego spodziewać. Vive Tauron Kielce w zasadzie do samego końca nie zaznaczyło swej wyraźnej przewagi nad ligowym outsiderem, Stalą Mielec, wygrywając ostatecznie różnicą dziewięciu bramek – 41:32 (21:15). Na parkiecie w barwach mistrzów Polski pojawiło się kilku młodych zawodników: Branko Vujović, Krzysztof Markowski, Bartłomiej Bis i Filip Fąfara.
Spotkanie niespodziewanie miało z początku bardzo wyrównany przebieg. Mielczanie, wśród których prym wiódł Michał Obiała, nie zamierzali prosić w Hali Legionów o najniższy wymiar kary. Po dziesięciu minutach, goście z Podkarpacia nadal byli na prowadzeniu, a straty gospodarzy do jednej bramki skutecznym wykonaniem „siódemki” zmniejszył Karol Bielecki. Gdy za zawodnikami był już kwadrans gry, ekipa z Mielca nadal nie odpuszczała prowadząc 9:8. Żółto-biało-niebiescy zaczęli nadawać ton grze dopiero od 17. minuty. Chwilę później wynik brzmiał już 15:12, dzięki znakomicie wykorzystane kontrze przez Tobiasa Reichmanna. Przed przerwą podopieczni Tałanta Dujszebajewa jeszcze podwyższyli swe prowadzenie i do szatni udali się przy rezultacie 21:15.
W poczynaniu obu ekip na boisku nie widać było żadnej agresji. To samo można powiedzieć o trybunach – w końcu dla kibiców był to mecz przyjaźni. Zaprzyjaźnieni z mielczanami kieleccy fani zaintonowali nawet przyśpiewkę: „Nigdy nie spadnie, Stal Mielec nigdy nie spadnie!”, podtrzymując na duchu zespół outsidera PGNiG Superligi, za co po końcowej syrenie dziękował przedstawiciel tego klubu.
Druga część potyczki nadal całkowicie nie przypominała „klasycznego” spotkania mistrzów Polski na ligowym podwórku. Długo największa przewaga kielczan wynosiła osiem bramek. Tak właśnie było w 43. minucie – kielczanie prowadzili 30:22.
Na 11 minut przed końcem gry, żółto-biało-niebieskim raczej nie groziło już nic strasznego, bowiem mieli przewagę siedmiu trafień. Trener Dujszebajew skorzystał z takiego stanu rzeczy i wprowadził na boisko młodych zawodników – Krzysztofa Markowskiego, Bartłomieja Bisa czy debiutującego w Superlidze rozgrywającego, Filipa Fąfarę. W tej potyczce wystąpił także utalentowany Branko Vujović.
Fąfara zapisał się w tym meczu chociażby pięknym trafieniem z 56. minuty, kiedy to rzutem z drugiej linii bez żadnych kompleksów zaskoczył Nebojsę Nikolicia. Ostatecznie dwa punkty zostały w Kielcach – padł wynik 41:32.
Vive Tauron Kielce – PGE Stal Mielec 41:32 (21:15)
Vive: Szmal, Markowski – Vujović 1, Jurecki 1, Reichmann 8, Chrapkowski, Kus 3, Aginagalde 1, Bielecki 10, Jachlewski 4, Strlek 5, Bis 1, Lijewski 4, Fąfara 2, Cupić 1.
Stal: Lipka, Nikolić – Wilk 2, Krępa 3, Janyst 3, Wypych 4, Obiała 5, Gasin, Kłoda 5, Krygowski 4, Chodara 1, Davidović 5.
Kary: 6 min. - 2 min.
fot. Anna Benicewicz-Miazga
Wasze komentarze