Liczę na to, że coraz częściej będziemy wyręczać Sławka z jego roboty
Terminarz rozgrywek nie jest łagodny dla zawodników Vive Tauronu Kielce. Po niedzielnym zwycięstwie z duńskim Kolding, mistrzowie Polski regenerują się przed wtorkowym pojedynkiem PGNiG Superligi przeciwko Stali Mielec. - Takie są uroki grania w Lidze Mistrzów. Myślę, że wszyscy uczestnicy tychże rozgrywek mają takie same warunki i też muszą grać w takich terminach. Trzeba po prostu wyjść i wygrać to spotkanie – ocenia kołowy kielczan, Mateusz Kus.
Przed pojedynkiem Ligi Mistrzów żółto-biało-niebiescy niejednokrotnie powtarzali, że porażki z Duńczykami sprzed dwóch lat wciąż siedzą im w głowach. Tym większa była ich radość, gdy w niedzielę pewnie pokonali Kolding 33:25. - Bardzo cieszy nas pierwsze wyjazdowe zwycięstwo, tym bardziej w Danii, gdzie przed dwoma laty Vive przegrało. Było to dobre spotkanie w naszym wykonaniu. Najważniejsze, że przywieźliśmy stamtąd dwa punkty i możemy się teraz skupić na Mielcu i niedzielnym rewanżu z Duńczykami – twierdzi 28-latek.
Wtorkowe spotkanie może być ciężkie pod względem psychologicznym. Po zwycięstwie z mistrzem Danii, ciężko będzie się zmobilizować grając z ostatnią drużyną polskiej ligi. - Bardzo ważne, aby podejść do meczu skupionym i w pełni skoncentrowanym. Nie możemy zlekceważyć rywali. Trzeba patrzeć na własną postawę, aby nie popełniać prostych błędów. Równie istotne będzie zdrowie i to, aby ten mecz zakończył się bez żadnych kontuzji – tłumaczy Kus.
- Koncentracja przed takim spotkaniem nie jest trudna. Wiemy, że limit błędów w naszej lidze w pełni wykorzystaliśmy w meczu ze Szczecinem. Jesteśmy całkowicie skupieni. Nie możemy dać Mielcowi narzucić własnego stylu. Musimy zagrać na naszym poziomie i oszczędzać się, aby obyło się bez kontuzji – kontynuuje zawodnik mistrzów Polski.
W wyjazdowym meczu z Koldingiem, dobrze zagrała defensywa kielczan, która wraz ze świetną postawą Sławomira Szmala niejednokrotnie ratowała zespół przed utrata bramki. - Postawa obrony wygląda już dużo lepiej niż na początku sezonu, ale myślę, że to nie jest jeszcze szczyt naszych możliwości – ocenia kołowy.
- Nie do końca to chcemy pokazywać w defensywie, często Sławek musi nas ratować w momencie, gdy popełniamy błędy. Liczę na to, że coraz częściej będziemy wyręczać go z jego roboty – kwituje Kus.
fot. Anna Benicewicz-Miazga