Bolesna wizyta ZAKSY w Kielcach. Kolejna porażka, Effector zamyka stawkę w PlusLidze
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, szósta drużyna ubiegłego sezonu PlusLigi, okazała się rywalem nie do przejścia dla siatkarzy Effectora Kielce. Gospodarze przegrali czwarty już mecz w obecnych rozgrywkach, a trzeci u siebie. Jednak w porównaniu do poprzednich spotkań w Hali Legionów, teraz kielczanom nie udało się wygrać choćby jednego seta. Tym samym ZAKSA mogła cieszyć się z pewnej wygranej 3:0.
Mecz rozpoczął się od minuty ciszy, która uczciła pamięć osób zamordowanych w trakcie piątkowych ataków terrorystycznych w Paryżu.
Spotkanie na samym początku było dosyć wyrównane. Wszystko co dobre dla kielczan w premierowym secie zakończyło się jednak przy wyniku 7:7. Potem na parkiecie rozpoczęła się dominacja ZAKSY. Kędzierzynianie byli bardzo skuteczni w ataku, dzięki czemu szybko zrobiło się 17:9 dla gości. Effector był bezradny, od czasu do czasu udało mu się przechytrzyć przeciwnika, ale gospodarze nie potrafili przeciwstawić się przyjezdnym. Dariusz Daszkiewicz, trener kieleckiego zespołu, rotował taktyką, próbował różnych rozwiązań, w dobrych momentach brał czas, ale na niewiele się to zdało. Jedynym zawodnikiem, który zdobył więcej niż jeden punkt (bo wywalczył ich trzy) był Krzysztof Wierzbowski. Dla porównania: Sam Deroo – 6, Łukasz Wiśniewski – 6 oraz Dawid Konarski – 5. Dlatego ostatecznie ZAKSA wygrała tę partię wysoko, bo aż 25:14.
Drugi set w dalszym ciągu pokaywał różnicę klas. Kielczanie próbowali, udało im się skonstruować kilka ciekawych, skutecznych ataków, ale tego dnia byli po prostu słabsi od drużyny z Kędzierzyna. Od rezultatu 4:4 prowadzili już tylko goście, którzy w pewny sposób utrzymywali przewagę 2-3 punktów. Ciężar gry wzięli na siebie Sławomir Jungiewicz i Mateusz Bieniek, pomagał im też tradycyjnie Adrian Buchowski. W dalszym ciągu nieźle spisywał się również Wierzbowski. Gospodarze w żaden sposób nie potrafili się jednak zbliżyć do wyrównania – 8:11, 10:13, 13:16, 16:19, 19:22. Jak widać – kędzierzynianie z wielką skrupulatnością i statystyczną skrupulatnością pewnie zmierzali po kolejny wygrany set. I choć gracze Effectora do końca nie odpuszczali, ofiarnie walczyli o korzystny wynik, góra byli przeciwnicy. ZAKSA wygrała tę partię 25:22.
W ostatnich dwóch spotkaniach ekipy Daszkiewicza w Hali Legionów scenariusz był podobny. Dwa przegrane sety, by w końcu w trzecim przełamać niemoc. Teraz jednak ta historia się nie powtórzyła.
Effector tradycyjnie dobrze zaczął. ZAKSA nie zamierzała jednak dawać prezentu gospodarzom. I raz na skromne prowadzenie wychodzili kielczanie, raz podopieczni Ferdinando De Giorgiego. Przy wyniku 10:9 można było mieć nadzieje, że siatkarze z Kielc są na dobrej drodze, by rywali tę partię wygrać. Niestety, to był kluczowy moment, ale dla gości z Kędzierzyna. Po chwili przeciwnicy prowadzili już trzema punktami – 13:10. Wtedy bohaterem tego fragmentu gry został Wierzbowski, który zepsuł dwie piłki, ale też potem dwa razy zapunktował dla Effectora. Goście podwyższyli jednak prowadzenie – było już 17:12, po chwili 19:12. Wtedy powoli stawało się jasne, że ZAKSA wygra to spotkanie po trzysetowym pojedynku. I tak też się stało.
To niestety oznacza, że kielczanie wciąż pozostają jedyną drużyną PlusLigi bez zdobytego punktu w tym sezonie. I z zerem na koncie zamykają ligową tabelę.
Kolejny mecz Effector rozegra za tydzień, w piątek, 20 listopada na wyjeździe z Cuprumem Lubin (godz. 18).
Effector Kielce – ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 0:3 (14:25, 22:25, 17:25)
Effector: Kędzierski, Jungiewicz, Bieniek, Buchowski, Takvam, Wierzbowski, Sobczak (libero) oraz Vitiuk, Maćkowiak, Komenda
ZAKSA: Gladyr, Tillie, Deroo, Wiśniewski, Konarski, Toniutti, Zatorski (libero) oraz Pająk, Czarnowski
MVP: Benjamin Toniutti
Wasze komentarze
Wszystko się kręci, ale jakoś tak bez życia. Wycofa się obecny sponsor, to nie wiem, czy ten klub przetrwa, bo nie będzie komu go ratować. A szkoda, bo chciałbym, żeby wszystko było dobrze. To nasza kielecka drużyna.