Brosz: Brakowało dzisiaj na boisku Cabrery
Chcieliśmy dzisiaj zapunktować. Nie mówiliśmy o tym przed meczem, żeby nie budować napięcia, ale to tkwi w świadomości. 7 tysięcy kibiców, którzy wspierają nas od pierwszej do ostatniej minuty, chcą oglądać zwycięstwa. Wiemy, że nie spełniamy ich oczekiwań – mówił po przegranej z Termaliką trener Korony, Marcin Brosz.
Piotr Mandrysz (trener Termaliki): Jak to się mówi, do 3 razy sztuka. Dwa razy gościłem w Kielcach z Termaliką, gdy odbywaliśmy gry kontrolne i obie przegrałem. Teraz najważniejszy mecz udało się wygrać, co mnie bardzo cieszy. Myślę, że spotkanie miało dwie odmienne połówki. Pierwsza to nasza bardzo dobra gra, mieliśmy wszystko pod kontrolą. Strzeliliśmy gola w szczęśliwy sposób, bo po rykoszecie, ale mieliśmy jeszcze 3 doskonałe sytuacje. Gdybyśmy zdobyli w nich bramki, zamknęlibyśmy mecz do przerwy. A tak niepotrzebnie zaserwowaliśmy sobie nerwową drugą połowę.
Zdawaliśmy sobie sprawę, że Korona rzuci się na nas po przerwie i tak było. Dobrze, że przetrzymaliśmy napór gospodarzy, mimo że gra głównie toczyła się na naszej połowie. Cieszy to, że wyprowadzaliśmy groźne kontry, szkoda że nie udało się podwyższyć po jednej z nich prowadzenia. Ale tak prawdę powiedziawszy, to nie ma dla mnie żadnego znaczenia. Ważne, że wygraliśmy. Mamy 19 punktów na koncie, to dobry, żeby nie powiedzieć bardzo dobry, bilans. Pokazaliśmy w Kielcach po raz kolejny, że potrafimy grać w piłkę.
Marcin Brosz (trener Korony): Bardzo zależało nam na tym, żeby zapunktować w tym spotkaniu. Żeby zdobyć 3 punkty. I było to widać na boisku, zwłaszcza w drugiej połowie. Moi piłkarze walczyli, chcieli zmienić niekorzystny obraz po pierwszej części spotkania. Bo wtedy zanotowaliśmy dużo strat, przegrywaliśmy w środku boiska, byliśmy niedokładni. Konsekwencją takiej gry była stracona bramka.
Ale w drugich 45 minutach oddaliśmy aż 18 strzałów, z czego ponad 10 w światło bramki. Jesteśmy niepocieszeni. Potrzebowaliśmy impulsu. Mieliśmy sytuacje – albo po naszych przemyślanych atakach, albo odbiorach na połowie przeciwnika. Liczyliśmy na tego gola i na to, że poniesie on nas ku jeszcze lepszej grze.
Próbował Przemek Trytko, próbował Michał Przybyła... Ale nie ma co ukrywać, że absencja Cabrery była widoczna. Gdzieś tam brakowało wykończenia. Skrajni pomocnicy próbowali, napastnicy też, ale byli nieskuteczni lub na posterunku stał Nowak. Potem były stałe fragmenty gry, próby naszych środkowych obrońców. Ale to trudne okazje, bardzo sytuacyjne.
Zdecydowanie ważniejsze były dwie sytuacje z początku drugiej połowy. Najpierw, bodajże w 47. minucie strzelał Fertovs, ale obrona gości zapobiegła utracie bramki. A potem sytuacja Marcina, gdy atakowaliśmy 3 na 1. I to są sytuacje, które powinny nam dać nadzieję.
Czemu lepiej wyglądało to na wyjazdach? W Gliwicach i Wrocławiu graliśmy bliżej siebie, teraz formacje były zbyt daleko od siebie. I dlatego przegraliśmy w środku pola pierwszą połowę. Potem, po wejściu Fertovsa, wyglądało to lepiej. Najgorszy fragment zanotowaliśmy po stracie gola. To było 10 minut, przez które nie graliśmy tego, co powinniśmy.
Chcieliśmy dzisiaj zapunktować. Nie mówiliśmy o tym przed meczem, żeby nie budować napięcia, ale to tkwi w świadomości. 7 tysięcy kibiców, którzy wspierają nas od pierwszej do ostatniej minuty, chcą oglądać zwycięstwa. Wiemy, że nie spełniamy ich oczekiwań. Staramy się robić wszystko, by upragnione 3 punkty zostały w Kielcach... Teraz czekają nas kolejne dwa mecze wyjazdowe, dlatego tym mocniej chcieliśmy dzisiaj wygrać. Żałujemy niezmiernie...
Wasze komentarze
Może ciebie brakowało-to ty decydujesz kto na boisku.
Drewniak Trytko powinien być już dawno w odstawce jak PO
Nie rozumiem tylko co dolega Przybyle , że wystawiony został inwalida Trytko?