Nie byli chłopcem do bicia. Effector przegrał ze Skrą, ale walczył dzielnie
To był mecz godny inauguracji PlusLigi. Mecz Effectora Kielce ze Skrą Bełchatów wzbudził duże zainteresowanie kieleckich kibiców, którzy zobaczyli interesujące spotkanie. Zobaczyli też jednego wygranego seta w wykonaniu gospodarzy, ale pozostałe trzy należały już do rywali. Niemniej kielczanie wysłali jasny sygnał: w tym sezonie możemy sprawić nie jedną niespodziankę.
Dopisała publiczność na pierwszym meczu tego sezonu w Kielcach. Co prawda Hala Legionów nie była wypełniona do ostatniego miejsca, ale i tak takiej frekwencji życzylibyśmy sobie na wszystkich spotkaniach kieleckich siatkarzy.
Gospodarze dzisiejszy pojedynek rozpoczęli bardzo ambitnie. Pierwsze minuty mogły się podobać, bo kibice oglądali wyrównane starcie, a chwilami wynik był nawet korzystny dla kieleckiej drużyny. Delikatna przewaga Effectora utrzymywała się przez kilka minut, aż do wyniku 9:9 - wtedy to rozpoczął się marsz w górę zespołu z Bełchatowa. Przewaga Skry urosła do pięciu punktów (14:19), ale podopieczni Dariusza Daszkiewicza nie odpuszczali. Ich dzielna postawa sprawiła, że doprowadzili do wyniku 22:24, ale wtedy Mateusz Bieniek zaserwował prosto w siatkę i goście mogli cieszyć się z pierwszego wygranego seta w tym sezonie.
W drugiej części spotkania przewagę od początku utrzymywali bełchatowianie. I wraz z upływem kolejnych minut strata kielczan do przyjezdnych rosła – 3:7, 8:13, 10:17. Gracze Skry byli lepsi od gospodarzy w każdym elemencie gry, udowodnili, że są drużyną znacznie bardziej dojrzałą i doświadczoną. Robił co mógł na parkiecie Adrian Buchowski (którego należy pochwalić za występ), ale to była za mało na taki zespół. Ostatecznie Skra wygrała tę partię 25:16.
Trzeci set to podobna historia – Effector zaczął ambitnie, dzielnie walczył o kolejne punkty. I przez pewien czas wynik oscylował wokół remisu – było 7:7. A później było jeszcze lepiej – kielczanie prowadzili 11:9 i 12:10, a to wszystko przez ewidentne błędy w ataku Mariusza Wlazłego. Bełchatowianie szybko doprowadzili do wyrównania – 15:15, ale doskonała postawa Andreasa Takvama i Bieńka sprawiła, że kielczanie znów odskoczyli – 19:15. I nie zaprzepaścili szansy na zwycięstwo. Bardzo dobra postawa Effectora w końcówce sprawiła, że kieleccy kibice mogli świętować wygraną ich pupili w trzecim secie 25:22.
Czwarty set był niesamowicie wyrównanym starciem. Kielczanie szli za ciosem, bełchatowianie też nie zamierzali odpuszczać. W efekcie było 9:9. Potem jednak siatkarze Skry wrzucili piąty bieg i zaczęli odskakiwać gospodarzom – 9:13, 9:15, 13:20. Seria błędów gospodarzy nie pomogła w skutecznej walce z bardziej utytułowanym przeciwnikiem. Ostatecznie Skra wygrała tego seta 25:18 i cały mecz 3:1.
MVP spotkania został Mariusz Wlazły.
Następny mecz Effector rozegra w sobotę, 7 listopada, gdy w Hali Legionów zmierzy się z Lotosem Treflem Gdańsk (godz. 17).
Effector Kielce – PGE Skra Bełchatów 1:3 (22:25, 16:25, 25:22, 18:25)
Effector: Jungiewicz, Bieniek, Wierzbowski, Buchowski, Takvam, Kędzierski, Sobczak (libero) oraz Witiuk, Maćkowiak
Skra: Wlazły, Wrona, Conte, Marechal, Lisinac, Urairte, Milczarek (libero) oraz Janusz, Gromadowski
Wasze komentarze