Brosz: Chcemy stwarzać sytuacje, ale też je wykorzystywać
Trener Marcin Brosz chwalił po meczu swoją drużynę szczególnie za końcówkę pierwszej połowy. Przyznał on jednak także, że jego podopieczni nie popisali się pod względem wykańczania akcji pod bramką rywala. - Zdajemy sobie sprawę z nieskuteczności. Pracujemy nad nią ustawicznie. Tempo i ilość sytuacji cieszy. Martwi skuteczność – przyznał szkoleniowiec Korony.
Marcin Brosz (trener Korony Kielce):
Pierwszą połowę na pewno moglibyśmy podzielić na etapy. Najpierw była wzajemna kontrola zespołu z Wrocławia i mojego. Czekaliśmy na to, co się wydarzy. Kto pierwszy zaatakuje i się otworzy. W drugiej części pierwszej połowy natomiast, moja drużyna zaprezentowała bardzo dobry poziom. Zdajemy sobie sprawę z nieskuteczności. Pracujemy nad nią ustawicznie. Tempo i ilość sytuacji cieszy. Martwi skuteczność. Dla nas jednak, w momencie, gdy pracujemy nad pewnymi elementami, jest to jak gdyby droga pośrednia. Stwarzanie sytuacji jest ważne. Ilość zdobywanych bramek będzie większa, zanotujemy progres.
W drugiej połowie to był inny mecz. Szukaliśmy szans w kontratakach i takie mieliśmy. Na początku była sytuacja Bartka [Pawłowskiego – red.], którą mogliśmy wykończyć. Może nie zakończyłaby ona spotkania, ale dystans by się powiększył. Końcówka natomiast to nerwówka. Przy takiej pogodzie, deszczu i nerwach byliśmy czujni. Zbyszek [Małkowski – red.], obrona i szczególnie środek pola pokazali jednak, że zagraliśmy dziś bardzo przyzwoicie.
Niewykorzystane sytuacje? Jeżeli bylibyśmy ze sobą rok, półtora, to bylibyśmy ze sobą zgrani. Bartek, Wilusz i Airam dołączyli do nas kilka tygodni temu. Tego zgrania jeszcze nie ma. Ci chłopcy nie czują jeszcze na tyle pewności siebie, aby kończyć każdą sytuację. Ten element się uwypukla i na pewno będziemy ustawicznie nad tym pracować. Chcemy stwarzać sytuacje, ale też je wykorzystywać.
Tadeusz Pawłowski (trener Śląska Wrocław):
Uważam, że mój zespół nie dał sobie rady z drużyną, która ustawiła się bardzo dobrze na kontrę. Atak pozycyjny nie był naszą najsilniejszą stroną. Było dużo strat, szczególnie od dwóch środkowych obrońców. Proste błędy wprowadziły zdenerwowanie. Karny? Trzeba to spokojnie zobaczyć, nie chcę komentować. W końcówce drugiej połowy mieliśmy optyczną przewagę, ale też było dużo chaosu. Bardzo się dziwię, że zaczęliśmy grać długą piłką. To nie nasza gra. Korona kontrolowała wydarzenia poprzez swoje dwa skrzydła. Gratuluję rywalom. Zasłużenie wygrali mecz.
Z Wrocławia Marcin Długosz
fot. Paula Duda
Sponsor wyjazdu do Wrocławia:
Wasze komentarze
Sierpina, Pawłowski ,Cabrera zresztą tez zostają po treningu i ćwiczą wykończenia 100% sytuacji strzeleckich .
jak tak dobry zawodnik jakim
niewątpliwie jest Wilusz nie łapał się do kadry Lecha?.
Moim zdaniem ma papiery na grę w reprezentacji Polski.