Były piłkarz Korony: Wydaje mi się, że ten remis był sprawiedliwy
Korona Kielce po raz kolejny w tym sezonie nie udźwignęła roli faworyta spotkania. Mimo przewagi żółto czerwonych, to Podbeskidzie Bielsko-Biała cieszyło się po końcowym gwizdku, wywożąc ze Ściegiennego remis. - Punkt zdobyty w Kielcach jest dla nas bardzo ważny i cenny. Wiedzieliśmy, że Korona gra u siebie wysoko pressingiem. Udało się zagrać na zero z tyłu, co było naszym podstawowym zadaniem – tłumaczy obrońca gości, Adam Mójta.
Nowy trener „Górali”, Robert Podoliński poukładał największy mankament bielszczan, którym była defensywa. - Trener wytłumaczył nam czego od nas wymaga i na czym ma polegać nasza współpraca. Wiemy jak mamy się przesuwać, jak mamy się ustawiać i myślę, że to było kluczem do tego, aby dzisiaj nie stracić bramki – przekonuje zawodnik Podbeskidzia.
Defensywa gości nie wyzbyła się jednak błędów. Największym wydaje się sytuacja z drugiej połowy, w której „Górale” pozostawili bez krycia Michała Przybyłę. Napastnik Korony, szczęśliwie dla Podbeskidzia, nie wykorzystał stuprocentowej sytuacji. - Błędy się zdarzają i nie ma co gdybać. Z Wisłą popełniliśmy aż sześć takich błędów. Przybyła miał swoją szansę i nie strzelił – takie życie – ocenia Mójta.
- Mieliśmy troszeczkę szczęścia, ale wydaje mi się, że ten remis był sprawiedliwy – kwituje 29-latek.
fot. tspodbeskidzie.pl
Wasze komentarze