Pyłypczuk gotowy na Górnika i mówi: Chcemy w końcu wygrać też w domu
W meczu 5. kolejki Ekstraklasy z Cracovią kontuzji stawu skokowego nabawił się Serhij Pyłypczuk. Ukrainiec był z tego powodu wyłączony z gry przez miesiąc. Teraz jednak nadszedł czas jego powrotu na boisko. - Trenuję już od trzech dni. Jestem do dyspozycji trenera. Jak najbardziej wszystko wróciło już do normy i jest ok – zapewnia piłkarz Korony w rozmowie z naszym portalem.
Czy „Ruski” ma już głód gry? - Zdecydowanie. Mieliśmy jeszcze przerwę na kadrę, więc był czas, by wrócić do pełnej dyspozycji zdrowotnej i formy – kwituje zawodnik.
Jednym z meczów, w których Pyłypczuk nie mógł wystąpić, był ten w Warszawie z Legią, wygrany przez kielczan 2:1 po golu Michała Przybyły w ostatniej akcji spotkania. - Pierwszy raz oglądałem mecz z takim krzykiem. Nie pamiętam, kiedy wcześniej tak się emocjonowałem – opisuje Ukrainiec.
Patrząc już w przyszłość, w poniedziałek żółto-czerwonych czeka potyczka na Kolporter Arenie z Górnikiem Łęczna. - Żeby przyszło więcej kibiców, musimy strzelać więcej bramek. Chcemy w końcu wygrać też ten mecz w domu, bo teraz punktujemy przede wszystkim na wyjazdach, a u siebie wygraliśmy tylko pierwsze spotkanie – kwituje skrzydłowy Korony.
Żółto-czerwoni w pojedynku z łęcznianami zmierzą się z nową rolą – faworytów. - Ja nie czytam zbyt często prasy. W meczach nie ma faworytów i one się różnie mogą układać – odpiera jednak Pyłypczuk.
fot. Paula Duda
Wasze komentarze