Małkowski: Karnego nie było. Oliwa zawsze jednak sprawiedliwa
Uśmiechnięci, rozradowani, szczęśliwi - tacy byli piłkarze Korony zaraz po historycznym zwycięstwie z Legią. Złościli się tylko na sędziego i na jego kontrowersyjną decyzję o podyktowaniu rzutu karnego. – Na 100 procent nie było żadnego kontaktu – zapewnia golkiper kieleckiego zespołu Zbigniew Małkowski.
Kielczanie lepiej meczu z wicemistrzem Polski rozpocząć nie mogli. Już w 2. minucie objęli bowiem prowadzenie. I choć je stracili w drugiej połowie, to w doliczonym czasie gry zapewnili sobie sensacyjne zwycięstwo. – Fajnie to wszystko wyglądało. Na takie mecze jak tu, albo na Wiśle, czy Lechu czeka się i trenuje cały rok. Trener na odprawie stwierdził: „co ja mam wam powiedzieć, na takie mecze nie ma co mobilizować” – relacjonuje Małkowski, który w niedzielę wrócił do bramki kieleckiego zespołu. Ostatni raz wystąpił w Lubinie, w zwycięskim spotkaniu z Zagłębiem. Tam złapał kontuzję.
- Ze zdrowiem na razie jest wszystko w porządku – zapewnia bramkarz.
Korona po strzelonej na początku bramce cofnęła się i nastawiła na kontry. Jak się okazało, była to skuteczna taktyka.
- Wiadomo, jeśli na samym początku na Legii strzela się bramkę, to zespół podświadomie się cofa. Całe szczęście rywale nie wykorzystali swoich sytuacji, a w końcówce weszli świeży zawodnicy i pokazali, że mamy wartościowych zmienników, którzy zrobili różnicę - przekonuje golkiper „żółto-czerwonych”.
Gdyby nie gol w doliczonym czasie gry to rzut karny – podyktowany za rzekomy faul Małkowskiego na Nemanji Nikolicu – byłby głównym tematem pomeczowym. Bramkarz zapewnia jednak, że nie było w tej sytuacji żadnego kontaktu pomiędzy nim a napastnikiem. – Komentatorzy też ponoć mówili, że karnego nie było. Wszyscy tak twierdzą. Sami legioniści pytali się mnie, czy był kontakt. Odpowiadam ze stuprocentową pewnością: nie było. Oliwa zawsze jest jednak sprawiedliwa – mówi z uśmiechem 37-letni zawodnik.
Przyznaje też, że nie spodziewał się aż tak dobrego początku sezonu. Korona ma 10 punktów po sześciu kolejkach, jest niepokonana na wyjeździe, a do tego urwała punkty mistrzowi i wicemistrzowi Polski.
- Wszyscy widzieli w nas głównego kandydata do spadku. Na dziś jednak mamy 5 punktów , bo przecież będą dzielone. Spokojnie, liga jest długa, na pewno jeszcze trudne momenty przyjdą. Teraz będziemy myśleć o Pogoni. Jeśli z nią nie zdobędziemy punktów, to te punkty na Łazienkowskiej nie będą już tak smakować - zwraca uwagę golkiper.
Wasze komentarze
Wszyscy skreślali nas a my pokazaliśmy że potrafimy utrzeć nosa wszystykim niezależnie jaki mają budżet. Oby tak dalej. Prawdziwi fani byli z wami w złych chwilach i teraz przyszły te dobre. Walczyć w każdym meczu na 1973 % !!