Pilarz: Chcieliśmy wybić atuty Korony. I to się udało
- Bardzo fajnie podeszliśmy do tego meczu. Realizowaliśmy wszystkie zalecenia, które nakreślili nam trenerzy. Kluczowy był pierwszy gol – mówił po piątkowym zwycięstwie z Koroną Krzysztof Pilarz, golkiper Cracovii, a kiedyś zawodnik kieleckiego klubu. – Dużo się tu pozmieniało – przyznał 34-letni bramkarz.
Pilarz trafił do kieleckiego klubu pod koniec 2010 roku za trenera Marcina Sasala. W „żółto-czerwonych” barwach zadebiutował kilka miesięcy później, w meczu z Polonią Warszawa. Puścił wówczas trzy bramki, na dodatek nabawił się poważnej kontuzji. W Koronie wystąpił w sumie tylko w czterech oficjalnych meczach i odszedł z Kielc w 2012 roku. – Dużo się tu pozmieniało. Jest trochę osób, którzy za mnie tu pracowali, ale w zespole nie ma już tych ludzi, którzy wtedy trzymali to wszystko. Wpływali na to, że Korona była zawsze taka walcząca – opowiadał po zwycięskim meczu. Powodów do radości miał zresztą więcej. W trzecim wyjazdowym meczu w tym sezonie udało mu się zachować czyste konto.
- Bardzo fajnie podeszliśmy do tego meczu. Realizowaliśmy wszystkie zalecenia, które trenerzy nam nakreślili. Dodatkowo cieszą fajne akcje przy bramkach. Cieszymy się z trzech punktów i walczymy dalej - stwierdził 34-latek.
Kluczowy dla losów meczu był koniec pierwszej i początek drugiej połowy, kiedy to Cracovia strzeliła dwie bramki. – Wyszliśmy mocno skoncentrowani na ten mecz. Staraliśmy się wybić Koronie jej atuty, i to się udało. Kluczowy był pierwszy gol. On nas uspokoił, a później dążyliśmy do tego, żeby dołożyć kolejne cegiełki – opowiadał bramkarz. Raz miał jednak sporo szczęścia. Było to po wtedy, gdy piłka po strzale Aleksandrsa Fertovsa trafiła w poprzeczkę. – Były też inne strzały, ale poradziłem sobie z nimi – mówił skromnie.