Kij: Na treningu pewnie trafiłby 100 procent takich sytuacji
- W poprzednich sezonach było nie do pomyślenia, aby ktokolwiek wywiózł komplet punków z naszego parkietu. Zawsze nasza przewaga w Kielcach była niekwestionowana – mówił trener UMKS-u Kielce po przegranym spotkaniu z Pogonią Ruda Śląska.
Szkoda, że po tak szaleńczej pogoni za Pogonią jednak musieliście zejść z parkietu jako przegrani.
Grzegorz Kij: - No niestety, bardzo tego żałujemy. Mecz mógł się podobać kibicom, bo były wielkie emocje. Widzom najbardziej zależy na adrenalinie, a nam na zwycięstwach, dlatego nie możemy być zadowoleni z tego spotkania. Nie udało nam się wygrać, chociaż mieliśmy piłkę na zwycięstwo. Ta akcja wyszła idealnie, tak jak sobie ustaliliśmy. Po prostu wystarczyło trafić… Paweł Bacik pewnie sam nie wie jak to zrobił. Na treningach najprawdopodbniej wykorzystałby 100 procent takich sytuacji. Mecz to jest jednak co innego, bo dochodzi jeszcze presja.
Czy przyczyną przegranej jest tylko złe zakończenie decydującej akcji?
- Ten wynik jest konsekwencją przede wszystkim przespanej pierwszej połowy spotkania. Przegrywaliśmy walkę pod koszem oraz pojedynki jeden na jeden. To była główna przyczyna tego, że Pogoń w pewnym momencie prowadziła prawie 20 punkami. Niestety ten pościg za rywalem nie okazał się na tyle skuteczny, aby móc dzisiaj cieszyć się ze zwycięstwa.
Waszą bolączką były chyba także straty. Przez cały mecz zanotowaliście ich aż 21, dla porównania Pogoń zgubiła piłkę tylko 13 razy.
- To prawda, zanotowaliśmy niewyobrażalną liczbę strat. Zwracaliśmy na to uwagę już we wcześniejszych spotkaniach ze Stalową Wolą i Niepołomicami. Tam jednak nie było tak agresywnej obrony. Dzisiaj te błędy wynikały po prostu z dużej niedokładności zawodników.
W pierwszej połowie bardzo rzadko trafialiście z rzutów za 3 punkty. W ostatniej kwarcie jednak skuteczność była już fenomenalna.
- Moi zawodnicy byli bardzo dobrze kryci przez przeciwników, dlatego na początku trudno było o rzuty z dystansu. Tę serię trafień otworzył Błażej Jurczyk, dzięki temu koszykarze Pogoni nie skupiali się tylko na Łukaszu Pileckim, ale też na innych graczach. To stworzyło nam większe pole manewru na obwodzie. Kilka piłek doszło też do Wojtka Miernika, który także potrafi nieźle rzucić za 3 punkty.
Niestety to już kolejna porażka UMKS na własnym parkiecie. To aż do was niepodobne…
- W poprzednich sezonach było nie do pomyślenia, aby ktokolwiek wywiózł komplet punków z naszego parkietu. Zawsze było tak, że nasza przewaga w Kielcach była niekwestionowana, bo wygrywaliśmy co najmniej 20-30 punktami. To jest bardzo mocno zastanawiające, a zarazem niepokojące.
Przez takie przegrane niestety zaczyna uciekać czołówka ligi. Czy liczycie jeszcze na play-offy?
- Niestety mimo wielkiego wysiłku nie zdobyliśmy dwóch punktów w bardzo ważnym meczu z bezpośrednim rywalem w tabeli. Ta czołówka nam odjechała i będzie ją teraz bardzo ciężko dogonić. Dopóki jednak piłka w grze, to będziemy się starali robić wszystko co w naszej mocy. Mam nadzieję, że uda się chłopaków zmobilizować, aby w następnych meczach walczyli co najmniej tak jak w czwartej kwarcie.
Rozmawiał Mateusz Kępiński
Wasze komentarze