Surma: Sędziowie nam pomogli? Nie sądzę
- Korona grała u siebie, ale to jej posiadanie piłki nie stało na takim poziomie, by mogło nam sprawiać problemy. My też mieliśmy przewagę w pewnych fragmentach. I fajnie to wyglądało - graliśmy dołem, szybko. Szukaliśmy okazji do kontr, ale też prowadziliśmy atak pozycyjny, dlatego był to bardzo różnorodny mecz w naszym wykonaniu. Najlepszy w tej rundzie – skomentował zwycięstwo nad Koroną kapitan Ruchu Chorzów, Łukasz Surma.
Dla doświadczonego pomocnika (w czerwcu skończył 38 lat) było to 490 spotkanie rozegrane w ekstraklasie. I to on był jednym z głównych bohaterów poniedziałkowego sukcesu. Można rzec, że rządził i dzielił w środku boiska. Surma był piłkarzem, który tego dnia dotykał najczęściej piłki ze wszystkich graczy będących na murawie. – Bardzo cieszy przede wszystkim wygrana. Udało się zdobyć 3 punkty na wyjeździe, dzięki czemu możemy z optymizmem spoglądać w przyszłość – mówił.
Surma wskazywał na dobrą grę zespołu w drugiej połowie. – Zagraliśmy umiejętnie taktycznie. Trener zrobił też dobre zmiany. Mamy to szczęście, że dzisiaj na ławce było kilku świetnych piłkarzy. Maciek Iwański jest niezwykle doświadczony i dał nam w końcówce mnóstwo spokoju. Mariusz Stępińśki nie dość, że zdobył gola, to też przetrzymywał dobrze piłkę w ataku. Bardzo pozytywny debiut – ocenił kapitan.
Czy postawa gospodarzy go rozczarowała? - Nie widziałem wszystkich meczów Korony, bo też tego tak dokładnie nie śledzę... Ale wygrała ona dotąd dwa mecze, zdobyła 6 punktów, więc wiedzieliśmy, że czeka nas ciężkie zadanie. Zwłaszcza, że publika w Kielcach dopisała. Myślę jednak, że Korona zagrała teraz lepiej, niż gdy ostatnio przybyliśmy na ten stadion i wygraliśmy 1:0. Tylko że my dzisiaj również spisaliśmy się lepiej – podkreślał Surma.
Czy zwycięstwo nad Koroną smakuje tak samo dobrze, biorąc pod uwagę, że obie bramki padły po pozycjach spalonych? Czy sędziowie tego dnia pomogli chorzowianom? - Nie sądzę – skwitował krótko pomocnik Ruchu.
fot. niebiescy.pl
Wasze komentarze
Nie potrafi spojrzeć prawdzie prosto w oczy.
Może uważa, że nie pomógł, bo jednak musieli sami do naszej siatki trafić, drukarz ich w tym nie wyręczył.